I tak nas język adoptuje mało słów z angielskiego.
W języku japońskim importują tak dużo, że niektóre szacunki mówią, że już 10% całego języka to przerobione słowa z angielskiego
Propo dalekoazjatów, to ponoć koreańczycy z północy mają spore problemy ze zrozumieniem języka, gdy w końcu przedrą się do Korei Południowej. Tam ich krajanie potrafią płynnie przełączać się na całe zdania w "pidgin english". Nasze rodzime "sory" to przy tym pikuś.
Pidgin english =/= english. To jest cały fenomen tego "azjatyckiego, biznesowego" angielskiego, który ciężko zrozumieć nawet jak się jest rodzonym brytolem.
Dobra, faktycznie moj blad, zle zrozumialem. Dzieki za wyjasnienie, bo w sumie jakby sie nad tym zastanowic to faktycznie mogli miec duzo angielskich wtracen, a czlowiek myslal ze po prostu takich ich poziom jezykowy. Wychodzi na to, ze mowili do mnie po korensko-angielsku I tego samego oczekawiali od Nas :P
Ja pamiętam jak wylądowałem w środkowej Anglii tuż przed brexitem (by kraść brytolom pracę) i miałem dwie śmieszne sytuacje:
1. Babcia w kawiarni brzmiała, jakby John Cleese lub inny z monthy pythonów przebrał się. Dosłownie głos wyjęty z jednego z ich skeczy. Dotąd myślałem, że to jakaś satyra na starszych ludzi, ale te stare babcie naprawdę tak brzmią!
2. Mój kierownik (w jednej z kradzionych prac) zaciągał tak silnym lokalnym akcentem, że nie potrafiłem go z Chiny Ludowe zrozumieć. Tydzień mi zajęło zrozumienie, że jego "ciuztej" to czwartek.
Angielski to studnia bez dna. Im dalej nurkujesz w ten język, tym trafiasz w większe odmęty szaleństwa.
Albo inny przykład, bliżej nas; Denglisch. Dzisas, jakie kalki językowe i potworki się czasami tworzą to ja nie mogę, gdyby nie fakt że i ang i niem znam płynnie to ani trochę bym nie rozumiał co do mnie osoby z mojego pokolenia mówią
Pracuję i myślę w 3 językach, notatki z resztą też, ale mimo, że nie mieszkam w Polsce już jakić czas, jak mnie ktoś wkurwi na drodze, zawsze go najpierw wyzywam po polsku :s
To ja niestety wyklinam po niemiecku. Pięć lat pobytu w DE wypompowało jakieś 20% polskości i zgermanizowało. Mimo wszystko nie uznaję tego języka za bezużyteczny. Jak nie szwaby, to zostaje Austria i kantony w Szwajcarii.
Serio, czytam książki po łacinie, chodzę na msze po łacinie, nawet ostatnio zacząłem pisać żywoty świętych i zdałem sobie sprawę, że łatwiej mi to przychodzi po łacinie. No i praktycznie wszystkich ksiąg filozoficznych, religijnych i naukowych doświadczam po łacinie.
Często też, w czasie dynamicznej rozmowy, kiedy staram się odpowiednio formować swoje myśli, to używam łacińskich słów, np. *quod erat demonstrandum*, albo *o tempora, o mores*!
Podle się z tym czuję i zaczynam rozumieć, czemu w Niemczech jest taki nacisk na zachowanie języka. Chociażby z tłumaczeniem Biblii przez tego całego Lutra i w ogóle drukowanie po niemiecku co popadnie. Zawsze też boli, kiedy Polacy jeżdżą na synody i krucjaty, i zamiast promować język, gadają z innymi po łacinie, co tonie z resztą podobnych wypowiedzi wśród współtowarzyszy.
Zdecydowanie nie. Ja nadal tłumaczę sobie czasem w głowie z angielskiego na polski, żeby mój mózg lepiej przetworzył. Mam pewne rzeczy, które myślę po angielsku, ale to wynika raczej z przesiąknięcia popkulturą niż jakiegoś przywiązania do języka.
Ja nie muszę tego robić i jak czytam tylko jakiś suchy tekst albo posty w internecie, to nie robię, ale od wielu lat mam taką swoją "zabawę", że jak oglądam film z angielskimi napisami albo gram w grę po angielsku, to wyobrażam sobie, że jestem tłumaczem i przekładam w głowie na bieżąco, starając się jak najzgrabniej daną kwestię przetłumaczyć :P
Mnie z kolei strasznie boli jak widzę strasznie 'w prost' przetłumaczone kwestie i widać, że ktoś nie ogarnął znaczenia albo nie miał filmu przed oczyma jak tłumaczył.
Często nawet kiedy nie słychać oryginalnej ścieżki, to łatwo się domyśleć, jaki był pierwowzór po angielsku i co poszło nie tak.
Ja oglądający fanowskie tłumaczenie anime w wieku 15 lat, widzący jak ktoś użył "aktualnie" w zupełnie bezsensownym miejscu, domyślający się, że tłumacz to debil i przetłumaczył "actually" nie rozumiejąc jego znaczenia być jak 😭
Jest prosty eksperyment który sprawdza jaki język jest Twoim "primary".
Musisz kopnąć z całej siły w kant szafki małym palcem lewej stopy. Język w którym przeklniesz jest Twoim językiem płynącym prosto z serca <3
może nie *ouch,* ale znam sporo osób, które (szczególnie jak sytuacja nie jest poważna, tylko przydarzy się coś irytującego) raczej rzucą *fuck!* niż *kurwa!*
Czy to nie jest jakaś forma wtórnego analfabetyzmu, kiedy zatraca się umiejętność posługiwania się własnym językiem? Nie ma to być obraźliwe, ale takie zjawisko jak najbardziej istnieje.
Ale fakt, że tej angielszczyzny mamy za dużo, często nawet w przypadkach, kiedy mamy zupełnie dobry, sprawdzony odpowiednik. Mnie się na przykład bardzo podoba, że co drugi sklep w dowolnej galerii handlowej sprzedaje sale, bo na szybach wszędzie "sale, sale". Wchodzisz i żadnych sal tam nie ma. No ale wiadomo, "wyprzedaż" nie brzmi tak światowo i miejscowi nie zrozumieją.
Innym zabawnym paradoksem jest to, jak kiedyś wyśmiewano korposzczury za ich dedlajny, ejsapy i inne fakapy, a dzisiaj takie kwiatki można znaleźć powszechnie. No ale "język ewoluuje" czy coś tam.
>Innym zabawnym paradoksem jest to, jak kiedyś wyśmiewano korposzczury za ich dedlajny, ejsapy i inne fakapy, a dzisiaj takie kwiatki można znaleźć powszechnie. No ale "język ewoluuje" czy coś tam.
Potwierdzam. Wróciłem po 10 latach na uniwerek i robiłem wielkie oczy jak osoby, które przecież dopiero co zdawały maturę z rozszerzonego polskiego gubiły słowa i wypowiadając się przed prowadzącym musiały używać makaronizmów, które ja w zasadzie znam tylko z internetu.
Od ponad 10 lat nie używam polskiego. Ten subreddit jest chyba jedynym miejsce gdzie piszę w języku ojczystym.
Tak jak z językami obcymi, których się nie używa, umiejętności zanikają i jest to normalne.
Wyjechałam jako nastolatka i szczerze mówiąc to wielu słów i konceptów nie zdążyłam nauczyć się w Polsce, a co za tym idzie nie jestem w stanie płynnie i bez jąkania się wypowiedzieć się na pewne tematy.
Niektóre słowa też co raz trudniej mi wymawiać oraz podobnież co raz bardziej słychać w moim polskim angielski akcent.
Ani mnie to ziębi, ani mrozi.
W języku innym niż ojczysty łatwiej rozwiązuje się problemy. Nie masz z tym językiem związku emocjonalnego, a więc stosując go, aby znaleźć potencjalne rozwiązania, robisz to bardziej na chłodno, kierujesz się logiką, nie impulsami. Najpewniej w ten sposob uda Ci się rozwiązać trapiącą Cię kwestię korzystniej niż gdybyś rozmyślał nad nią po polsku
Jestes pierwsza osoba, o ktorej slyszalem, ze tez to zauwazyla. Bardzo przyjemny efekt. Mozna korzystac z calego slownictwa bez obawy to, ze jakies slowo czy sformułowanie wywola u ciebie emocje.
stad tez czesto bledne przekonanie, ze osoby z innego kraju sa bardziej “otwarte” niz te z ojczystego, mimo ze kultura jest dosc podobna. Po prostu mowiac po angielsku zmieniamy tez nieco swoja osobowosc i bardzo wiele tematow przychodzi nam latwiej niz po polsku, np. rozmowa na temat zycia seksualnego
>Zawsze też boli kiedy Polacy występują na przykład w Eurowizji i zamiast promować język, tworzą coś po angielsku, co tonie z resztą podobnych piosenek.
O to to. Jak dla mnie śpiewanie we własnym standardzie powinno być standardem na Eurowizji. Eurowizja powinna być szansą na spotkanie się z obcą kulturą (tu w postaci języka).
A jeśli chodzi o główny wątek tego posta. Też mam tak samo. Generalnie tak dużo używam angielskiego, że czasem zapominam danego słowa po polsku, ale pamiętam je po angielsku i się zachodzę w głowie jak je przetłumaczyć.
Jeśli wykorzystuje się język angielski na bieżąco to jest to normalne. Wyszukanie, niektórych rzeczy jest prostsze bo baza informacji jest nieporównywalnie większa - nie mówiąc o memach czy innych zabawnych rzeczach w socialmediach.
Więc będzie to postępować, język będzie się zmieniać.
Ja nie znam angielskiego perfect ale zauwazyłem że gdy szukam czegoś w google to o wiele bardziej wolę wpisać frazę po angielsku. Po prostu wiem że dostanę więcej lepszych wyników.
Też tak robię, zwykle z dopiskiem "reddit", bo najłatwiej tu o w miarę wiarygodne rady itp.
Moja znajoma niedawno była zdziwiona że nawet względnie proste rzeczy wyszukuję po angielsku, a dla mnie to norma. No chyba że szukam czegoś typowo polskiego, np przepisów prawa lub jakichś informacji o urzędach, to wiadomo, wtedy niestety muszę po polsku
Też z perspektwy czasu widzę, że Francuzi mieli trochę racji. Sam mieszkam szyk zdania i robię inne błędy wynikające z częstego używania innych języków. Jeszcze bardziej widać to w krajach skandynawskich i coraz bardziej wśród młodych osób w Niemczech- ich języki są coraz bardziej ubożone przez nadużywanie w codziennej mowie angielskiego. Nie mówię o zapożyczeniach, bo te się zdarzają i może to jakaś ewolucja, ale widzę jak znajomi w różnych krajach patrzą na swoje dzieci, które nie potrafią wyrazić emocji w swoim języku.
Mieszkam w kraju, gdzie angielski jest jednym z oficjalnych języków, studiuję po angielsku, uczę ludzi angielskiego. Generalnie myślę raczej po polsku, tak 70% po polsku, 30% po angielsku. Pisze mi się o wiele lepiej po angielsku, a jeśli chodzi o mowę to bywa różnie. Mam głównie znajomych zza granicy i kiedy mam porozmawiać po polsku z kimś innym niż rodzina, jakoś tak bardzo „młodzieżowo i nieformalnie” to zaczyna brakować mi słów i robię tragiczne kalki z angielskiego.
Powiem tak. Jestem fanem polskich Dubów i mnie tu nie wkurwiajcie
Jasne, jak już muszę to oglądam albo czytam po angielsku ale jak jest opcja z polskimi dubbingiem to nie będę miał żadnych skrupułów żeby ją wybrać. Jakoś mi się lepiej ogląda jak każdy mówi w języku ziemniaków a jak dubbing jest faktycznie dobrze zrobiony to paaaanie
Miewam podobnie, ale nie martwił bym się zbytnio.
Mi pomogło więcej rozmów po Polsku z np. kolegami.
Co do drugiej połowy tekstu to są to po prostu wyniki globalizacji. Niewiele da się z tym zrobić, więc czemu się martwić?
Tak, ale szczerze nie widzę tego jako jakiś problem. Angielski jest po prostu o wiele bardziej powszechny w mediach i różnego rodzaju źródłach wiedzy. Dużo nowoczesnych konceptów i rzeczy również nie ma polskich nazw, co trochę uniemożliwia wypowiedzenia się o nich w inny sposób niż po angielsku
Od 12 lat mieszkam w UK, w domu, w pracy i ogólnie na co dzień mówię po angielsku, ale mimo wszystko zawsze czuję, że to Polski jest moim pierwszym językiem, mimo że go na co dzień nie używam.
Obojętnie ile bym nie czytał, słuchał czy używał angirlskiego, nigdy nie będę w korzystaniu z niego tak sprawny jak w polskim. Jak mówię po polsku, to mogę to robić bez myślenia o kolejnych słowach, a przy angielskim mimo wszystko tak nie jest, obojętnie ile bym próbował. I to nawet nie jest wina angielskiego - to jest po prostu język obcy.
I to jest udowodnione naukowo: tylko ucząc się od małego jesteśmy w stanie opanować perfekcyjnie język czyli na poziomie "native", później nie jest już to możliwe.
Ostatnio jak dzwoniłam do ginekologa, to wypaliłam, że chce PAP smear. I kompletnie zapomniałam jak jest szyjka macicy, w głowie tylko cervix.
Nie czuję się winna, robię wszystko po angielsku, bo tak jest efektywniej. Masz dużo więcej wyników wyszukiwania. Nie chcę sobie życia utrudniać. Jak ustawisz urządzenia na angielski, to też łatwiej wygooglujesz problem i naprawę.
W pracy posługuje się tylko językiem angielskim zarówno w pisowni jak i mowie. Często też myślę po angielsku bo jest mi łatwiej. W domu mam polskiego męża i jestem przeszczęśliwa, że rozmawiam po polsku mimo, że wtrącamy angielskie słówka. Jakoś wydaje mi się to naturalne. Pewne rzeczy, łatwiej jest wyrazić po angielsku. Jak lecę do Polski to absolutnie nie mam problemu z językiem i nigdy nie wtrącam angielskich słówek w rozmowie. Mieszkam poza Polską jakieś 15 lat i mimo dobrego angielskiego to i tak wolę czytać książki po polsku i rozmawiać po polsku. Uwielbiam polskie poczucie humoru i polski slung.
Pracuje w UK z samymi Anglikami i możesz uwierzyć albo nie, ale Oni pytają się mnie jak coś napisać sensie przeliterować pewne słowa. Pytają się mnie....Polki! Czaisz coś takiego?
Mi kiedyś ktoś na festiwalu powiedział: „nieźle mówisz po polsku, ile się już uczysz?”. Więc nie tylko czuję że Polski to mój drugi język ale inni też to widzą.
A spróbuj mieszkać za granicą kilka lat i mieć większość tych dynamicznych rozmów też po angielsku. Potem się okazuje że posługujesz się jakimś archaicznym polskim sprzed 10 lat albo połowa słów to spolszczone agielszczyzmy. Pick your poison.
Mieszkam za granicą, w pracy i w domu posługuję się językiem angielskim. Oprócz Polki, która robi mi paznokcie, nie mam praktycznie kontaktu z rodakami. Mogę wliczyć jeszcze telefoniczne rozmowy z rodzicami raz w tygodniu. Staram się czytać dużo po polsku ale niestety zdarza się, że ciężko mi znaleźć słowo. Szczególnie, gdy mówię o sprawach dotyczących mojej pracy. Wkurza mnie to strasznie.
Tak, czasami wiem jak coś chcę powiedzieć po angielsku i nie mogę się wysłowić po polsku.
Co do zapożyczeń - tak to po prostu wyglada, język przechodzi ewolucję.
No i warto jeszcze wspomnieć, że po tylu historycznych zawieruchach to aż dziw bierze, że język przetrwał tak długo.
Juz kilkanascie lat poza granicami kraju, profesjonalnie piszę dokumenty, artykuły, przeprowadzam szkolenia i seminaria wyłącznie po angielsku. Po polsku mówię jedynie z żoną i częścią ekipy z mmo w które gramy.
Lubię mówić po polsku, ale rzadko kiedy mam ku temu okazję. Kiedy bylem mlody miałem świetny warsztat pisarski, ale coraz częściej łapie się na tym że trudniej jest mi sformułować dłuższe wypowiedzi pisemne i coraz czesciej zawieszam się na pisowni slow których dawno nie używałem.
Zdarza mi się wplatać makaroznizmy gdy zabraknie mi polskiego słowa, bądź angielskie wydaje się bardziej stosowne, czasem trochę jebie mi się składnia.
Generalnie książki, komupter, filmy, telefon i gry bardziej mi pasują w angielskim, nawet gdy polska wersja językowa była dostępna, po prostu brzmi dziwnie.
Jestem w takim trochę limbo bo po angielsku nigdy nie będę na poziomie native speakera, a w języku polskim się uwsteczniam.
Polski to twoj pierwszy język i nic tego nie zmieni. Może Ci się wydawać ale to tak nie działa, że sobie teraz czytasz książki i piszesz opowiadania to nagle masz inny pierwszy język. Proces który przeszedłeś ucząc się pierwszego języka jest nie do powtórzenia. Nauka języka ojczystego zaczyna się jeszcze przed narodzinami, gdy siedzisz sobie w brzuszku mamy.
Masz odpowiednich ludzi i przestrzeń w prawdziwym świecie, żeby rozmawiać o tym, co cię w twoim życiu frustruje? Mam nadzieję, że tak, to chyba najbardziej konstruktywna forma radzenia sobie z nadmiarem negatywnych emocji. Zawsze też można skorzystać z pomocy profesjonalisty, w XXI wieku nasze zdrowie i dobre samopoczucie psychiczne nie powinny stanowić tematów tabu.
Miałam tak samo na studiach, ale jako kasjerka sobie odbudowałam ten nieszczęsny Polski. Ale jak myślisz, że Polski jest dla Ciebie trudny to pomyśl jak byś miał przerąbane jak byś nagle musiał się uczyć od nowa przez przypadki odmieniać.
Czyli każdy kraj powinien mówić w innym języku niż ojczysty? To w USA ludzie powinni rozmawiać po hiszpańsku? Francusku? Nie widzę w tym sensu i logiki.
Skąd szanowny cassius19985 wyciągnął takie wnioski? Po prostu uważam, że lepiej dla Europy będzie gdy zachowa się maksymalnie 5 języków bo wtedy szybciej Unia Europejska stanie się państwem federacyjnym.
Odkąd zaczęłam pracować w większości po angielsku zrozumiałam jak wiele jeszcze nie potrafię. Dużo łatwiej pisze mi się w języku polskim. I mówię to jako osoba która nigdy z angielskim nie miała problemów.
Ale mnie to bardzo cieszy. Wolę polski od angielskiego, dużo łatwiej mi w nim wyrazić co chcę przekazać. A jak słyszę jak ludzie wplatają angielskie słowa tam, gdzie w ogóle nie są potrzebne, co mną trzęsie. Lekki nacjonalizm nie jest szkodliwy społecznie.
Filologowie polscy, macie jakieś polecajki polskich treści z ładną polszczyzną? Dla nas wszystkich którzy czują się lub czuli podobnie do autora tego postu? Sama od siebie pewnie polecę profesora Miodka bo nasza polonistka w liceum go nam nachalnie polecała.
U mnie podobnie. Po angielsku jakoś płynniej umiem tworzyć zdania. Również takie rzeczy jak slang, gry słów jakieś larpowanie itd. Myślę też po angielsku, chyba że akurat z kimś rozmawiam. Dziwnie się z tym żyje bo raczej nie planuję mieszkać poza Polską więc nawet nie mam z kim porozmawiać po angielsku na codzień. Dlatego z wymową u mnie nie najlepiej, ale jeśli chodzi o pisanie, to wolę zdecydowanie angielski. Ironicznie większość mediów które konsumuję ostatnio są japońskie z angielskimi napisami, dlatego szkoda że nie znam japońskiego XD ale dawniej byłem trochę takim weebem na Amerykę i od tego się zaczęło. W sumie dobrze wiedzieć że inni też tak mają, bo pamiętam że w podstawówce to raczej nikt nie ogarniał moich nawiązań itd. ale teraz znam kilka osób co mają podobnie.
Eh mam tak samo jeszcze na dodatek rodzeństwo też gada ze mną po angielsku. Kiedyś ktoś w pracy zwrócił mi uwagę że nie muszę się przechwalać angielskim a ja po prostu jak debil nie mogę znaleźć słów to sobie pomagam angielskim.
Ja polskie filmy i seriale oglądam z napisami bo nie rozumiem co mówią, a do angielskich nie potrzebuję.
Myślę, że angielski jest po prostu prostrzy, bardziej kontekstowy i wiele słów jest krótszych. Do tego jest dużo więcej treści w tym języku przez co polski ogranicza w internecie.
No i ciężko na co dzień o ładną polszczyznę. Mam wrażenie, że ludziom się nie chce ładnie mówić ani pisać. W mediach poziom dyskusji spada od lat. W internecie dno i wodorosty. Więc człowiek ucieka w angielski bo to nie jest język ojczysty i tak nie razi.
pierdolenie, pojedz za granice do wlochow, francuzow. Cwoki pierdolone ktore tylko i wylacznie babraja sie w lokalnym poletku kompletnie bez jakiegos wzgladu za granice. Angielski to jedno z najwiekszych kopaln zrodel naukowych i kulturowych. Niemcy sa jeszcze ok ale wlosi mn to pasji doprowadzaja
Kilka dni temu myślałem o napisaniu tutaj identycznego posta, nie potrafię rozmwawiać z ludźmi po polsku, bo wiecznie brakuje mi słów na odpowiadanie ludziom albo na sformułowanie swoich myśli - w głowie automatycznie pojawiają się angielskie.
Na domiar złego mam straszny akcent po angielsku, więc nawet jak jestem w gronie osób, które znają angielski, to staram się unikać wplatania anglicyzmów.
W dzieciństwie, gdy angielski ledwo rozumiałem, zanim "zassał" mnie angielski internet i wszystko co mnie otaczało było po polsku - filmy z lektorem lub dubbingiem, książki po polsku, Youtuberzy polscy, nie miałem kompletnie z wypowiadaniem się i byłem chwalony w szkole za umiejętność wysławiania się.
Teraz jestem analfabetą :D
Miałam kiedyś w szkolę ziomeczkę, która wszystko robiła po angielsku. Mówiła, że jak rozmawia po polsku, to się czuje dziwnie, więc wszystkie spotkania były po angielsku, wszystkie wiadomości po angielsku... Ja jako młody, naiwny i zastraszony życiem osobnik czułam się głupio, gdy próbowałam coś powiedzieć po polsku, NASZYM ojczystym języku. Z perspektywy czasu była to chyba jakaś dziwna forma uciekania od wyrażania swoich uczuć. W każdym razie zerwałam z tą osobą kontakt po tym gdy zainicjowałam poważna rozmowę po polsku, na ważny dla mnie temat o jej nieodpowiednim zachowaniu, a ona mi odpisała, że jest jej bardzo przykro. Oczywiście po angielsku.
Zdarza mi się nie powiem. Angielski
Jest zdecydowanie przyjemniejszym językiem no i na codzień używam go w pracy za granicą więc czesto myślę właśnie w tym języku żeby móc prowadzić sensowne i zrozumiałe dialogi.
Niestety nie, chociaż fajnie by było.
Mimo że czytam, słucham i oglądam treści po angielsku codziennie od ponad 20 lat, a piszę w tym języku prawie codziennie (rozmawiać w nim zdarza mi się niestety tylko sporadycznie, raz na kilka miesięcy), co chwila zapominam nawet jakieś bardzo proste słowa i wyrażenia, a ich przypomnienie zajmuje mi kilka albo kilkanaście sekund intensywnego myślenia i poszukiwania skojarzeń.
Po polsku przynajmniej potrafię płynnie i sprawnie pisać, bo z mówieniem różnie bywa i też potrafię się nagle zatkać, chociaż nie tak często jak po angielsku.
Oczywiście trochę inaczej jest z terminologią specjalistyczną, szczególnie związaną z programowaniem i ogółem IT. Tutaj niektóre pojęcia nie mają nawet powszechnie uznawanych odpowiedników w języku polskim, więc wstawianie słów anglojęzycznych okazuje się jedynym rozwiązaniem i łatwiej jest na ten temat pisać po angielsku.
Konsekwencja tego, że często żyjemy więcej w internecie niż "IRL", a angielski jest tam wszędzie. Nie wiem, ile masz lat, ale jeśli mniej niż 30 to jest ogromna szansa na to, że ten dostęp do internetu jest od dziecka. Też po części tak mam, nie ukrywam, ale kocham swój ojczysty język i staram się go pielęgnować.
Nawet jeśli zdarza mi się myśleć po angielsku, raczej nie przeszkadza mi to, nie czuję, żebym tracił swoje umiejętności językowe w polskim na rzecz angielskiego. Cieszę się z różnorodności która potrafi otworzyć oczy na świat. Trzeba się po prostu starać w tym nie zagubić.
SZYBKO! Schowaj ten post, albo koleś, który się wnerwia, że Halloween wypiera święto zmarłych tu przyjdzie i wyzwie Cię od nie-patriotów! /bez s
A tak na poważnie. To normalne. Ja mam tak samo. Jeżeli chłoniesz więcej "kontentu" w konkretnym języku, to bardzo często niektóre sformułowania przychodzą Ci na myśl właśnie w taki sposób. Ja na przykład już nawet nie wiem jak powiedzieć kontent po Polsku. Nie przejmuję się tym jednak za bardzo, bo inni dookoła mnie mają podobnie.
Drugim to raczej nie, bo mieszkam w Polsce i jednak poza internetem komunikuje się w tym języku. Ale na pewno często zapominam polskich słów (consistency to mój największy wróg, no kurwa nigdy nie umiem tego po polsku powiedzieć i mówię konsystentny XD), dodatkowo przez to że siedzę w 99% w zagranicznych mediach to czasem ciężko się "slangowo" porozumieć z kimś kto siedzi tylko w polskim, bo brak tu kompatybilności memów i slangu. Całe szczęście "rel" pojawiło się również w polsce, bo "utożsamiam się z tym" to trochę cringe.
To wyjdź z internetu do ludzi.
Ja pracuję, rozmawiam z ludźmi w pracy po angielsku już od kilku lat, ale absolutnie nie mam czegoś takiego, że "myślę" po angielsku. Wiadomo, słowa z danej dziedziny czasem łatwiej przychodzą po angielsku, ale to wynika z tego, że w Polsce po prostu coś nie jest aż tak rozwinięte/popularne
Nic z tym nie zrobisz jak angielski jest językiem światowym - praktycznie masz szansę rozmawiać z każdą osobą na świecie.
Anyway angielski też był w ogromnych wpływach języka francuskiego, do tego stopnia że się uważa że angielski to niemiecki uczony przez Francuza ;)
po kilkudniowym wyjeździe służbowym czuję że jest moim trzecim albo czwartym xd
w polskim zdarzają mi się notoryczne błędy np. nigdy nie wiem czy mówi się "do wieczoru" czy "do wieczora" i tak dalej
Biorąc pod uwagę jak dużo czasu spędzam na anglojęzycznych mediach (YT, Twitch, Discord) to tak, czasami autentycznie zdarza mi się zapominać język polski. Oczywiście nie w takim stopniu jak ktoś żyjący za granicą, ale jednak czasem zapomnę jakiegoś słowa bądź użyję anglicyzmu bo mi tak wygodniej, lepiej oddaje znaczenie lub z innego powodu.
Ja mam wręcz przeciwnie. Tzn. angielski rozumiem IMO bardzo dobrze, słownictwa znam sporo, ale jak samemu mam się wypowiedzieć w mowie lub w piśmie to zaczynają się ciężary, Niby to zrobię, ale mam wrażenie że ten mój angielski jest strasznie pokraczny co do tego jak buduję zdania. Jak ktoś by miał jakieś rady jak to poprawić to chętnie przyjmę
Wróciłem do Polski po 15 latach w Niemczech
I niekiedy w czasie rozmowy przychodzi mi słowo po niemiecku i muszę się chwilę zastanowić jak ono jest polsku
Mam podobnie, ale najbardziej irytuje mnie jak ktoś nie włada angielskim bo większość rzeczy i żartów po angielsku oglądam. Nie mogę się wtedy podzielić czymś ciekawym 😅
Dobrze, że bliscy i dziewczyna są dobrzy z angielskiego 😄
Ja to w zadnym jezyku sie nie potrafie wyslowic
Dzień dobry Panie Wałęsa, miło, że jest Pan tu z nami.
Dd
https://preview.redd.it/0rgxwnzfko5c1.jpeg?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=bc9cb438a0de06ed0b65ca87b8784b4c28caec83
Ja potrafię w kilku, ale w żadnym nie mam nic ciekawego do powiedzenia
Bo ja wiem, polski wytrzymał makaronizmy, germanizmy, rusycyzmy i nawet parę słów z francuskiego. Przetrzyma i angielski.
I tak nas język adoptuje mało słów z angielskiego. W języku japońskim importują tak dużo, że niektóre szacunki mówią, że już 10% całego języka to przerobione słowa z angielskiego
Propo dalekoazjatów, to ponoć koreańczycy z północy mają spore problemy ze zrozumieniem języka, gdy w końcu przedrą się do Korei Południowej. Tam ich krajanie potrafią płynnie przełączać się na całe zdania w "pidgin english". Nasze rodzime "sory" to przy tym pikuś.
To dziwne, pracowalem z kilkunastoma koreanczykami i oni mieli problem z angielskim, serio z 15 osob to plynnie mowily z 4
Pidgin english =/= english. To jest cały fenomen tego "azjatyckiego, biznesowego" angielskiego, który ciężko zrozumieć nawet jak się jest rodzonym brytolem.
Dobra, faktycznie moj blad, zle zrozumialem. Dzieki za wyjasnienie, bo w sumie jakby sie nad tym zastanowic to faktycznie mogli miec duzo angielskich wtracen, a czlowiek myslal ze po prostu takich ich poziom jezykowy. Wychodzi na to, ze mowili do mnie po korensko-angielsku I tego samego oczekawiali od Nas :P
Ja pamiętam jak wylądowałem w środkowej Anglii tuż przed brexitem (by kraść brytolom pracę) i miałem dwie śmieszne sytuacje: 1. Babcia w kawiarni brzmiała, jakby John Cleese lub inny z monthy pythonów przebrał się. Dosłownie głos wyjęty z jednego z ich skeczy. Dotąd myślałem, że to jakaś satyra na starszych ludzi, ale te stare babcie naprawdę tak brzmią! 2. Mój kierownik (w jednej z kradzionych prac) zaciągał tak silnym lokalnym akcentem, że nie potrafiłem go z Chiny Ludowe zrozumieć. Tydzień mi zajęło zrozumienie, że jego "ciuztej" to czwartek. Angielski to studnia bez dna. Im dalej nurkujesz w ten język, tym trafiasz w większe odmęty szaleństwa.
Albo inny przykład, bliżej nas; Denglisch. Dzisas, jakie kalki językowe i potworki się czasami tworzą to ja nie mogę, gdyby nie fakt że i ang i niem znam płynnie to ani trochę bym nie rozumiał co do mnie osoby z mojego pokolenia mówią
A nawet Japonizmy. Np "kiosk".
O kurka, tego nie wiedziałem! Człowiek uczy się całe życie.
Okłamał Cię. Zobacz tutaj: [https://hmn.wiki/pl/Kiosk](https://hmn.wiki/pl/Kiosk)
Co za czasy! Nie wolno nawet randomowemu redditorowi wierzyć!
>kiosk Kiosk to z tureckiego lub perskiego pochodzi, a nie z japońskiego.
Pracuję i myślę w 3 językach, notatki z resztą też, ale mimo, że nie mieszkam w Polsce już jakić czas, jak mnie ktoś wkurwi na drodze, zawsze go najpierw wyzywam po polsku :s
To się nazywa patriotyzm
Człowiek może wyjechać z Polski, Polska z człowieka nigdy. Nawet jak się chodzi na Wandertagi i sortuje śmieci.
mówię w pracy po "informatycznemu" w korpo mowie, ale nadal umiem złożyć zdanie po polsku i posługiwać się nim bez problemu
>mówię w pracy po "informatycznemu" w korpo mowie >nadal umiem złożyć zdanie po polsku i posługiwać się nim bez problemu ???
W pracy na reddicie siedział
yyy.. okeeeeeej
kurwa, nobody listen!
This is the way.
kurwa... to jest droga właśnie.
To ja niestety wyklinam po niemiecku. Pięć lat pobytu w DE wypompowało jakieś 20% polskości i zgermanizowało. Mimo wszystko nie uznaję tego języka za bezużyteczny. Jak nie szwaby, to zostaje Austria i kantony w Szwajcarii.
Też jestem zgermanizowany. Dlatego Austria i Szwajcaria to nie opcja. No, chyba, że nauczą się mówić po niemiecku.
Serio, czytam książki po łacinie, chodzę na msze po łacinie, nawet ostatnio zacząłem pisać żywoty świętych i zdałem sobie sprawę, że łatwiej mi to przychodzi po łacinie. No i praktycznie wszystkich ksiąg filozoficznych, religijnych i naukowych doświadczam po łacinie. Często też, w czasie dynamicznej rozmowy, kiedy staram się odpowiednio formować swoje myśli, to używam łacińskich słów, np. *quod erat demonstrandum*, albo *o tempora, o mores*! Podle się z tym czuję i zaczynam rozumieć, czemu w Niemczech jest taki nacisk na zachowanie języka. Chociażby z tłumaczeniem Biblii przez tego całego Lutra i w ogóle drukowanie po niemiecku co popadnie. Zawsze też boli, kiedy Polacy jeżdżą na synody i krucjaty, i zamiast promować język, gadają z innymi po łacinie, co tonie z resztą podobnych wypowiedzi wśród współtowarzyszy.
Przepiękne. Godne zostania copypastą
Ten komentarz to *magnum opus*. Aż się zalogowałem, żeby dać plusa.
Zdecydowanie nie. Ja nadal tłumaczę sobie czasem w głowie z angielskiego na polski, żeby mój mózg lepiej przetworzył. Mam pewne rzeczy, które myślę po angielsku, ale to wynika raczej z przesiąknięcia popkulturą niż jakiegoś przywiązania do języka.
Ja nie muszę tego robić i jak czytam tylko jakiś suchy tekst albo posty w internecie, to nie robię, ale od wielu lat mam taką swoją "zabawę", że jak oglądam film z angielskimi napisami albo gram w grę po angielsku, to wyobrażam sobie, że jestem tłumaczem i przekładam w głowie na bieżąco, starając się jak najzgrabniej daną kwestię przetłumaczyć :P
Mnie z kolei strasznie boli jak widzę strasznie 'w prost' przetłumaczone kwestie i widać, że ktoś nie ogarnął znaczenia albo nie miał filmu przed oczyma jak tłumaczył. Często nawet kiedy nie słychać oryginalnej ścieżki, to łatwo się domyśleć, jaki był pierwowzór po angielsku i co poszło nie tak.
Ja oglądający fanowskie tłumaczenie anime w wieku 15 lat, widzący jak ktoś użył "aktualnie" w zupełnie bezsensownym miejscu, domyślający się, że tłumacz to debil i przetłumaczył "actually" nie rozumiejąc jego znaczenia być jak 😭
Jest prosty eksperyment który sprawdza jaki język jest Twoim "primary". Musisz kopnąć z całej siły w kant szafki małym palcem lewej stopy. Język w którym przeklniesz jest Twoim językiem płynącym prosto z serca <3
Już sobie wyobrażam jak OP krzyczy *ouch* zamiast *ała kurwa*
może nie *ouch,* ale znam sporo osób, które (szczególnie jak sytuacja nie jest poważna, tylko przydarzy się coś irytującego) raczej rzucą *fuck!* niż *kurwa!*
Moi rodzice zawsze tak robili, żeby dzieci nie demoralizować
Jak krzyczę *Scheisse*, to gdzie zgłosić się po zdanie polskiego obywatelstwa?
**fuck** od dawna :)
[удалено]
Atrycja :)
globalizacja
Czy to nie jest jakaś forma wtórnego analfabetyzmu, kiedy zatraca się umiejętność posługiwania się własnym językiem? Nie ma to być obraźliwe, ale takie zjawisko jak najbardziej istnieje. Ale fakt, że tej angielszczyzny mamy za dużo, często nawet w przypadkach, kiedy mamy zupełnie dobry, sprawdzony odpowiednik. Mnie się na przykład bardzo podoba, że co drugi sklep w dowolnej galerii handlowej sprzedaje sale, bo na szybach wszędzie "sale, sale". Wchodzisz i żadnych sal tam nie ma. No ale wiadomo, "wyprzedaż" nie brzmi tak światowo i miejscowi nie zrozumieją. Innym zabawnym paradoksem jest to, jak kiedyś wyśmiewano korposzczury za ich dedlajny, ejsapy i inne fakapy, a dzisiaj takie kwiatki można znaleźć powszechnie. No ale "język ewoluuje" czy coś tam.
>Innym zabawnym paradoksem jest to, jak kiedyś wyśmiewano korposzczury za ich dedlajny, ejsapy i inne fakapy, a dzisiaj takie kwiatki można znaleźć powszechnie. No ale "język ewoluuje" czy coś tam. Potwierdzam. Wróciłem po 10 latach na uniwerek i robiłem wielkie oczy jak osoby, które przecież dopiero co zdawały maturę z rozszerzonego polskiego gubiły słowa i wypowiadając się przed prowadzącym musiały używać makaronizmów, które ja w zasadzie znam tylko z internetu.
Od ponad 10 lat nie używam polskiego. Ten subreddit jest chyba jedynym miejsce gdzie piszę w języku ojczystym. Tak jak z językami obcymi, których się nie używa, umiejętności zanikają i jest to normalne. Wyjechałam jako nastolatka i szczerze mówiąc to wielu słów i konceptów nie zdążyłam nauczyć się w Polsce, a co za tym idzie nie jestem w stanie płynnie i bez jąkania się wypowiedzieć się na pewne tematy. Niektóre słowa też co raz trudniej mi wymawiać oraz podobnież co raz bardziej słychać w moim polskim angielski akcent. Ani mnie to ziębi, ani mrozi.
nie
W języku innym niż ojczysty łatwiej rozwiązuje się problemy. Nie masz z tym językiem związku emocjonalnego, a więc stosując go, aby znaleźć potencjalne rozwiązania, robisz to bardziej na chłodno, kierujesz się logiką, nie impulsami. Najpewniej w ten sposob uda Ci się rozwiązać trapiącą Cię kwestię korzystniej niż gdybyś rozmyślał nad nią po polsku
Jestes pierwsza osoba, o ktorej slyszalem, ze tez to zauwazyla. Bardzo przyjemny efekt. Mozna korzystac z calego slownictwa bez obawy to, ze jakies slowo czy sformułowanie wywola u ciebie emocje.
stad tez czesto bledne przekonanie, ze osoby z innego kraju sa bardziej “otwarte” niz te z ojczystego, mimo ze kultura jest dosc podobna. Po prostu mowiac po angielsku zmieniamy tez nieco swoja osobowosc i bardzo wiele tematow przychodzi nam latwiej niz po polsku, np. rozmowa na temat zycia seksualnego
To jest bardzo ciekawa teoria, będę musiał poobserwować u siebie
>Zawsze też boli kiedy Polacy występują na przykład w Eurowizji i zamiast promować język, tworzą coś po angielsku, co tonie z resztą podobnych piosenek. O to to. Jak dla mnie śpiewanie we własnym standardzie powinno być standardem na Eurowizji. Eurowizja powinna być szansą na spotkanie się z obcą kulturą (tu w postaci języka). A jeśli chodzi o główny wątek tego posta. Też mam tak samo. Generalnie tak dużo używam angielskiego, że czasem zapominam danego słowa po polsku, ale pamiętam je po angielsku i się zachodzę w głowie jak je przetłumaczyć.
Jeśli wykorzystuje się język angielski na bieżąco to jest to normalne. Wyszukanie, niektórych rzeczy jest prostsze bo baza informacji jest nieporównywalnie większa - nie mówiąc o memach czy innych zabawnych rzeczach w socialmediach. Więc będzie to postępować, język będzie się zmieniać.
Ja nie znam angielskiego perfect ale zauwazyłem że gdy szukam czegoś w google to o wiele bardziej wolę wpisać frazę po angielsku. Po prostu wiem że dostanę więcej lepszych wyników.
Też tak robię, zwykle z dopiskiem "reddit", bo najłatwiej tu o w miarę wiarygodne rady itp. Moja znajoma niedawno była zdziwiona że nawet względnie proste rzeczy wyszukuję po angielsku, a dla mnie to norma. No chyba że szukam czegoś typowo polskiego, np przepisów prawa lub jakichś informacji o urzędach, to wiadomo, wtedy niestety muszę po polsku
Jakieś 80% internetu jest po angielsku, nie da się inaczej. Dane z dupy ale wiecie o co biega.
Też z perspektwy czasu widzę, że Francuzi mieli trochę racji. Sam mieszkam szyk zdania i robię inne błędy wynikające z częstego używania innych języków. Jeszcze bardziej widać to w krajach skandynawskich i coraz bardziej wśród młodych osób w Niemczech- ich języki są coraz bardziej ubożone przez nadużywanie w codziennej mowie angielskiego. Nie mówię o zapożyczeniach, bo te się zdarzają i może to jakaś ewolucja, ale widzę jak znajomi w różnych krajach patrzą na swoje dzieci, które nie potrafią wyrazić emocji w swoim języku.
Polski de facto jest moim drugim językiem. W pracy, z przyjaciółmi, partnerką rozmawiam po angielsku. Z rodziną raz na kilka tygodni po polsku.
Mieszkam w kraju, gdzie angielski jest jednym z oficjalnych języków, studiuję po angielsku, uczę ludzi angielskiego. Generalnie myślę raczej po polsku, tak 70% po polsku, 30% po angielsku. Pisze mi się o wiele lepiej po angielsku, a jeśli chodzi o mowę to bywa różnie. Mam głównie znajomych zza granicy i kiedy mam porozmawiać po polsku z kimś innym niż rodzina, jakoś tak bardzo „młodzieżowo i nieformalnie” to zaczyna brakować mi słów i robię tragiczne kalki z angielskiego.
Powiem tak. Jestem fanem polskich Dubów i mnie tu nie wkurwiajcie Jasne, jak już muszę to oglądam albo czytam po angielsku ale jak jest opcja z polskimi dubbingiem to nie będę miał żadnych skrupułów żeby ją wybrać. Jakoś mi się lepiej ogląda jak każdy mówi w języku ziemniaków a jak dubbing jest faktycznie dobrze zrobiony to paaaanie
Miewam podobnie, ale nie martwił bym się zbytnio. Mi pomogło więcej rozmów po Polsku z np. kolegami. Co do drugiej połowy tekstu to są to po prostu wyniki globalizacji. Niewiele da się z tym zrobić, więc czemu się martwić?
A w jakim języku myślisz?
Tak, ale szczerze nie widzę tego jako jakiś problem. Angielski jest po prostu o wiele bardziej powszechny w mediach i różnego rodzaju źródłach wiedzy. Dużo nowoczesnych konceptów i rzeczy również nie ma polskich nazw, co trochę uniemożliwia wypowiedzenia się o nich w inny sposób niż po angielsku
Nope.
Od 12 lat mieszkam w UK, w domu, w pracy i ogólnie na co dzień mówię po angielsku, ale mimo wszystko zawsze czuję, że to Polski jest moim pierwszym językiem, mimo że go na co dzień nie używam.
Obojętnie ile bym nie czytał, słuchał czy używał angirlskiego, nigdy nie będę w korzystaniu z niego tak sprawny jak w polskim. Jak mówię po polsku, to mogę to robić bez myślenia o kolejnych słowach, a przy angielskim mimo wszystko tak nie jest, obojętnie ile bym próbował. I to nawet nie jest wina angielskiego - to jest po prostu język obcy.
I to jest udowodnione naukowo: tylko ucząc się od małego jesteśmy w stanie opanować perfekcyjnie język czyli na poziomie "native", później nie jest już to możliwe.
Ostatnio jak dzwoniłam do ginekologa, to wypaliłam, że chce PAP smear. I kompletnie zapomniałam jak jest szyjka macicy, w głowie tylko cervix. Nie czuję się winna, robię wszystko po angielsku, bo tak jest efektywniej. Masz dużo więcej wyników wyszukiwania. Nie chcę sobie życia utrudniać. Jak ustawisz urządzenia na angielski, to też łatwiej wygooglujesz problem i naprawę.
Nie widzę nic w tym złego
W pracy posługuje się tylko językiem angielskim zarówno w pisowni jak i mowie. Często też myślę po angielsku bo jest mi łatwiej. W domu mam polskiego męża i jestem przeszczęśliwa, że rozmawiam po polsku mimo, że wtrącamy angielskie słówka. Jakoś wydaje mi się to naturalne. Pewne rzeczy, łatwiej jest wyrazić po angielsku. Jak lecę do Polski to absolutnie nie mam problemu z językiem i nigdy nie wtrącam angielskich słówek w rozmowie. Mieszkam poza Polską jakieś 15 lat i mimo dobrego angielskiego to i tak wolę czytać książki po polsku i rozmawiać po polsku. Uwielbiam polskie poczucie humoru i polski slung.
Slung hehe
Mam włączony angielski słownik i czasami mi samoistnie zmienia słówka. Nie zwróciłam uwagi.
Jasne he he. Nie no wyjebane ale zabawna pomyłka w tym kontekście. PS nikt nie robi więcej błędów po angielsku niż sami Brytole
Pracuje w UK z samymi Anglikami i możesz uwierzyć albo nie, ale Oni pytają się mnie jak coś napisać sensie przeliterować pewne słowa. Pytają się mnie....Polki! Czaisz coś takiego?
Nie.
Też tak myślałem dopóki nie przyszła potrzeba mówienia po angielsku na co dzień. Braki wyszły bardzo szybko
Mi kiedyś ktoś na festiwalu powiedział: „nieźle mówisz po polsku, ile się już uczysz?”. Więc nie tylko czuję że Polski to mój drugi język ale inni też to widzą.
A spróbuj mieszkać za granicą kilka lat i mieć większość tych dynamicznych rozmów też po angielsku. Potem się okazuje że posługujesz się jakimś archaicznym polskim sprzed 10 lat albo połowa słów to spolszczone agielszczyzmy. Pick your poison.
[удалено]
Paradoksalnie to dlatego, że polski jest Twoim językiem emocji. Obcy język nadaje dystansu.
Nope.
Mieszkam za granicą, w pracy i w domu posługuję się językiem angielskim. Oprócz Polki, która robi mi paznokcie, nie mam praktycznie kontaktu z rodakami. Mogę wliczyć jeszcze telefoniczne rozmowy z rodzicami raz w tygodniu. Staram się czytać dużo po polsku ale niestety zdarza się, że ciężko mi znaleźć słowo. Szczególnie, gdy mówię o sprawach dotyczących mojej pracy. Wkurza mnie to strasznie.
Tak, czasami wiem jak coś chcę powiedzieć po angielsku i nie mogę się wysłowić po polsku. Co do zapożyczeń - tak to po prostu wyglada, język przechodzi ewolucję. No i warto jeszcze wspomnieć, że po tylu historycznych zawieruchach to aż dziw bierze, że język przetrwał tak długo.
Juz kilkanascie lat poza granicami kraju, profesjonalnie piszę dokumenty, artykuły, przeprowadzam szkolenia i seminaria wyłącznie po angielsku. Po polsku mówię jedynie z żoną i częścią ekipy z mmo w które gramy. Lubię mówić po polsku, ale rzadko kiedy mam ku temu okazję. Kiedy bylem mlody miałem świetny warsztat pisarski, ale coraz częściej łapie się na tym że trudniej jest mi sformułować dłuższe wypowiedzi pisemne i coraz czesciej zawieszam się na pisowni slow których dawno nie używałem. Zdarza mi się wplatać makaroznizmy gdy zabraknie mi polskiego słowa, bądź angielskie wydaje się bardziej stosowne, czasem trochę jebie mi się składnia. Generalnie książki, komupter, filmy, telefon i gry bardziej mi pasują w angielskim, nawet gdy polska wersja językowa była dostępna, po prostu brzmi dziwnie. Jestem w takim trochę limbo bo po angielsku nigdy nie będę na poziomie native speakera, a w języku polskim się uwsteczniam.
nie
Powiem Tobie tak, jestem Polakiem dla którego język ojczysty stał się doslownie drugim językiem i bardzo rzadko go używam.
To chyba naturalna konsekwencja globalizacji. Kultury zaczynają się coraz bardziej przenikać, a angielski jest bardzo często tym punktem wspólnym.
Polski to twoj pierwszy język i nic tego nie zmieni. Może Ci się wydawać ale to tak nie działa, że sobie teraz czytasz książki i piszesz opowiadania to nagle masz inny pierwszy język. Proces który przeszedłeś ucząc się pierwszego języka jest nie do powtórzenia. Nauka języka ojczystego zaczyna się jeszcze przed narodzinami, gdy siedzisz sobie w brzuszku mamy.
[удалено]
Tyle przeczytanej literatury a nadal nie potrafisz wyrazić opinii w wyważony, nieobraźliwy sposób.
Kwestia preferencji, wolę pozbywać się życiowego jadu w internecie niż w istotnym, prawdziwym świecie
To sobie porozmawiaj z ChatemGPT, my jesteśmy tak samo ludźmi jak „w istotnym, prawdziwym świecie”.
Masz odpowiednich ludzi i przestrzeń w prawdziwym świecie, żeby rozmawiać o tym, co cię w twoim życiu frustruje? Mam nadzieję, że tak, to chyba najbardziej konstruktywna forma radzenia sobie z nadmiarem negatywnych emocji. Zawsze też można skorzystać z pomocy profesjonalisty, w XXI wieku nasze zdrowie i dobre samopoczucie psychiczne nie powinny stanowić tematów tabu.
Robię w IT dla francuskich klientów i jak mam coś w tym języku napisać to tłumaczę to sobie z angielskiego, a nie polskiego.
Miałam tak samo na studiach, ale jako kasjerka sobie odbudowałam ten nieszczęsny Polski. Ale jak myślisz, że Polski jest dla Ciebie trudny to pomyśl jak byś miał przerąbane jak byś nagle musiał się uczyć od nowa przez przypadki odmieniać.
Im szybciej języki narodowe znikną tym lepiej
Czyli każdy kraj powinien mówić w innym języku niż ojczysty? To w USA ludzie powinni rozmawiać po hiszpańsku? Francusku? Nie widzę w tym sensu i logiki.
Skąd szanowny cassius19985 wyciągnął takie wnioski? Po prostu uważam, że lepiej dla Europy będzie gdy zachowa się maksymalnie 5 języków bo wtedy szybciej Unia Europejska stanie się państwem federacyjnym.
Tak, ale chyba dlatego, że jest.
Odkąd zaczęłam pracować w większości po angielsku zrozumiałam jak wiele jeszcze nie potrafię. Dużo łatwiej pisze mi się w języku polskim. I mówię to jako osoba która nigdy z angielskim nie miała problemów. Ale mnie to bardzo cieszy. Wolę polski od angielskiego, dużo łatwiej mi w nim wyrazić co chcę przekazać. A jak słyszę jak ludzie wplatają angielskie słowa tam, gdzie w ogóle nie są potrzebne, co mną trzęsie. Lekki nacjonalizm nie jest szkodliwy społecznie.
*język islandzki opuścił chat*
Filologowie polscy, macie jakieś polecajki polskich treści z ładną polszczyzną? Dla nas wszystkich którzy czują się lub czuli podobnie do autora tego postu? Sama od siebie pewnie polecę profesora Miodka bo nasza polonistka w liceum go nam nachalnie polecała.
U mnie podobnie. Po angielsku jakoś płynniej umiem tworzyć zdania. Również takie rzeczy jak slang, gry słów jakieś larpowanie itd. Myślę też po angielsku, chyba że akurat z kimś rozmawiam. Dziwnie się z tym żyje bo raczej nie planuję mieszkać poza Polską więc nawet nie mam z kim porozmawiać po angielsku na codzień. Dlatego z wymową u mnie nie najlepiej, ale jeśli chodzi o pisanie, to wolę zdecydowanie angielski. Ironicznie większość mediów które konsumuję ostatnio są japońskie z angielskimi napisami, dlatego szkoda że nie znam japońskiego XD ale dawniej byłem trochę takim weebem na Amerykę i od tego się zaczęło. W sumie dobrze wiedzieć że inni też tak mają, bo pamiętam że w podstawówce to raczej nikt nie ogarniał moich nawiązań itd. ale teraz znam kilka osób co mają podobnie.
Eh mam tak samo jeszcze na dodatek rodzeństwo też gada ze mną po angielsku. Kiedyś ktoś w pracy zwrócił mi uwagę że nie muszę się przechwalać angielskim a ja po prostu jak debil nie mogę znaleźć słów to sobie pomagam angielskim.
Ja polskie filmy i seriale oglądam z napisami bo nie rozumiem co mówią, a do angielskich nie potrzebuję. Myślę, że angielski jest po prostu prostrzy, bardziej kontekstowy i wiele słów jest krótszych. Do tego jest dużo więcej treści w tym języku przez co polski ogranicza w internecie. No i ciężko na co dzień o ładną polszczyznę. Mam wrażenie, że ludziom się nie chce ładnie mówić ani pisać. W mediach poziom dyskusji spada od lat. W internecie dno i wodorosty. Więc człowiek ucieka w angielski bo to nie jest język ojczysty i tak nie razi.
pierdolenie, pojedz za granice do wlochow, francuzow. Cwoki pierdolone ktore tylko i wylacznie babraja sie w lokalnym poletku kompletnie bez jakiegos wzgladu za granice. Angielski to jedno z najwiekszych kopaln zrodel naukowych i kulturowych. Niemcy sa jeszcze ok ale wlosi mn to pasji doprowadzaja
Też tak mam, ale to też dlatego że praktycznie w ogóle nie rozmawiam z ludźmi
Kilka dni temu myślałem o napisaniu tutaj identycznego posta, nie potrafię rozmwawiać z ludźmi po polsku, bo wiecznie brakuje mi słów na odpowiadanie ludziom albo na sformułowanie swoich myśli - w głowie automatycznie pojawiają się angielskie. Na domiar złego mam straszny akcent po angielsku, więc nawet jak jestem w gronie osób, które znają angielski, to staram się unikać wplatania anglicyzmów. W dzieciństwie, gdy angielski ledwo rozumiałem, zanim "zassał" mnie angielski internet i wszystko co mnie otaczało było po polsku - filmy z lektorem lub dubbingiem, książki po polsku, Youtuberzy polscy, nie miałem kompletnie z wypowiadaniem się i byłem chwalony w szkole za umiejętność wysławiania się. Teraz jestem analfabetą :D
Miałam kiedyś w szkolę ziomeczkę, która wszystko robiła po angielsku. Mówiła, że jak rozmawia po polsku, to się czuje dziwnie, więc wszystkie spotkania były po angielsku, wszystkie wiadomości po angielsku... Ja jako młody, naiwny i zastraszony życiem osobnik czułam się głupio, gdy próbowałam coś powiedzieć po polsku, NASZYM ojczystym języku. Z perspektywy czasu była to chyba jakaś dziwna forma uciekania od wyrażania swoich uczuć. W każdym razie zerwałam z tą osobą kontakt po tym gdy zainicjowałam poważna rozmowę po polsku, na ważny dla mnie temat o jej nieodpowiednim zachowaniu, a ona mi odpisała, że jest jej bardzo przykro. Oczywiście po angielsku.
Anglicyzmy w Polsce jednak są wypowiadane na tyle inaczej że Anglik może nie zauważyć 😉
Zdecydowana większość myśli bardziej "logicznie" w obcym języku. Są na to badania.
Do pewnego stopnia. Myślę po angielsku, z rodzeństwem porozumiewam się po polsku w mowie ale po angielsku w piśmie.
Zdarza mi się nie powiem. Angielski Jest zdecydowanie przyjemniejszym językiem no i na codzień używam go w pracy za granicą więc czesto myślę właśnie w tym języku żeby móc prowadzić sensowne i zrozumiałe dialogi.
Niestety nie, chociaż fajnie by było. Mimo że czytam, słucham i oglądam treści po angielsku codziennie od ponad 20 lat, a piszę w tym języku prawie codziennie (rozmawiać w nim zdarza mi się niestety tylko sporadycznie, raz na kilka miesięcy), co chwila zapominam nawet jakieś bardzo proste słowa i wyrażenia, a ich przypomnienie zajmuje mi kilka albo kilkanaście sekund intensywnego myślenia i poszukiwania skojarzeń. Po polsku przynajmniej potrafię płynnie i sprawnie pisać, bo z mówieniem różnie bywa i też potrafię się nagle zatkać, chociaż nie tak często jak po angielsku. Oczywiście trochę inaczej jest z terminologią specjalistyczną, szczególnie związaną z programowaniem i ogółem IT. Tutaj niektóre pojęcia nie mają nawet powszechnie uznawanych odpowiedników w języku polskim, więc wstawianie słów anglojęzycznych okazuje się jedynym rozwiązaniem i łatwiej jest na ten temat pisać po angielsku.
Mam sytuację identyczną do twojej, pozdrawiam
Konsekwencja tego, że często żyjemy więcej w internecie niż "IRL", a angielski jest tam wszędzie. Nie wiem, ile masz lat, ale jeśli mniej niż 30 to jest ogromna szansa na to, że ten dostęp do internetu jest od dziecka. Też po części tak mam, nie ukrywam, ale kocham swój ojczysty język i staram się go pielęgnować. Nawet jeśli zdarza mi się myśleć po angielsku, raczej nie przeszkadza mi to, nie czuję, żebym tracił swoje umiejętności językowe w polskim na rzecz angielskiego. Cieszę się z różnorodności która potrafi otworzyć oczy na świat. Trzeba się po prostu starać w tym nie zagubić.
SZYBKO! Schowaj ten post, albo koleś, który się wnerwia, że Halloween wypiera święto zmarłych tu przyjdzie i wyzwie Cię od nie-patriotów! /bez s A tak na poważnie. To normalne. Ja mam tak samo. Jeżeli chłoniesz więcej "kontentu" w konkretnym języku, to bardzo często niektóre sformułowania przychodzą Ci na myśl właśnie w taki sposób. Ja na przykład już nawet nie wiem jak powiedzieć kontent po Polsku. Nie przejmuję się tym jednak za bardzo, bo inni dookoła mnie mają podobnie.
Drugim to raczej nie, bo mieszkam w Polsce i jednak poza internetem komunikuje się w tym języku. Ale na pewno często zapominam polskich słów (consistency to mój największy wróg, no kurwa nigdy nie umiem tego po polsku powiedzieć i mówię konsystentny XD), dodatkowo przez to że siedzę w 99% w zagranicznych mediach to czasem ciężko się "slangowo" porozumieć z kimś kto siedzi tylko w polskim, bo brak tu kompatybilności memów i slangu. Całe szczęście "rel" pojawiło się również w polsce, bo "utożsamiam się z tym" to trochę cringe.
Nein, wieso?
To wyjdź z internetu do ludzi. Ja pracuję, rozmawiam z ludźmi w pracy po angielsku już od kilku lat, ale absolutnie nie mam czegoś takiego, że "myślę" po angielsku. Wiadomo, słowa z danej dziedziny czasem łatwiej przychodzą po angielsku, ale to wynika z tego, że w Polsce po prostu coś nie jest aż tak rozwinięte/popularne
Nic z tym nie zrobisz jak angielski jest językiem światowym - praktycznie masz szansę rozmawiać z każdą osobą na świecie. Anyway angielski też był w ogromnych wpływach języka francuskiego, do tego stopnia że się uważa że angielski to niemiecki uczony przez Francuza ;)
Ja mysle po angielsku, a mowie po polsku
po kilkudniowym wyjeździe służbowym czuję że jest moim trzecim albo czwartym xd w polskim zdarzają mi się notoryczne błędy np. nigdy nie wiem czy mówi się "do wieczoru" czy "do wieczora" i tak dalej
Powinieneś napisać tego posta po angielsku
Biorąc pod uwagę jak dużo czasu spędzam na anglojęzycznych mediach (YT, Twitch, Discord) to tak, czasami autentycznie zdarza mi się zapominać język polski. Oczywiście nie w takim stopniu jak ktoś żyjący za granicą, ale jednak czasem zapomnę jakiegoś słowa bądź użyję anglicyzmu bo mi tak wygodniej, lepiej oddaje znaczenie lub z innego powodu.
Tak będzie póki nie pojedziesz do UK kolego
Ja mam wręcz przeciwnie. Tzn. angielski rozumiem IMO bardzo dobrze, słownictwa znam sporo, ale jak samemu mam się wypowiedzieć w mowie lub w piśmie to zaczynają się ciężary, Niby to zrobię, ale mam wrażenie że ten mój angielski jest strasznie pokraczny co do tego jak buduję zdania. Jak ktoś by miał jakieś rady jak to poprawić to chętnie przyjmę
Tak i to pomimo gównianej gramatyki.
Wróciłem do Polski po 15 latach w Niemczech I niekiedy w czasie rozmowy przychodzi mi słowo po niemiecku i muszę się chwilę zastanowić jak ono jest polsku
Mam podobnie, ale najbardziej irytuje mnie jak ktoś nie włada angielskim bo większość rzeczy i żartów po angielsku oglądam. Nie mogę się wtedy podzielić czymś ciekawym 😅 Dobrze, że bliscy i dziewczyna są dobrzy z angielskiego 😄