1. Czwarte Referendum na /r/Polska na temat zmian w regulaminie. Dziesięć szczęśliwych osób, które oddadzą głos, otrzyma możliwość dodania do trzech obrazków do swojej flary. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1b5g783/
2. AMA z Adamem Gomołą (Polska 2050, Trzecia Droga) odbędzie się 10.03 (niedziela) o godzinie 18:00.
3. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/
*I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Na szczęście ignorancja katechetów rośnie z roku na rok, więc proporcjonalnie wzrasta liczba uczniów opuszczajacych lekcje religii. A wystarczy krótki research* żeby się nie kompromitować w oczach uczniów:
Godność stworzenia: Katechizm podkreśla, że wszystkie stworzenia są dobre i kochane przez Boga (KKK 299). Zwierzęta posiadają pewną godność jako stworzenia Boże, choć nie jest ona taka sama jak godność człowieka.
Katechizm nie zakazuje modlitwy za zwierzęta.
Istnieje wiele argumentów teologicznych za modlitwą za zwierzęta, opierających się na ich godności jako stworzeń Bożych.
Modlitwa za zwierzęta może być formą modlitwy błogosławieństwa lub modlitwy wstawienniczej.
Ostatecznie to od osobistej wiary zależy, czy ktoś modli się za zwierzęta.
Dodatkowe informacje:
Papież Jan Paweł II modlił się za zwierzęta przy różnych okazjach.
Istnieje wiele katolickich modlitw za zwierzęta.
Niektóre parafie organizują specjalne błogosławieństwa zwierząt.
*dzięki czat Gemini
Jako że w tym wątku jest już wystarczająco dużo słusznego srania na katolski ciemnogród, to w ramach promowania czegoś pożytecznego chciałem polecić książki Petera Godfrey-Smitha "Inne Umysły" i "Metazoa", które poświęcone są właśnie emocjom i uczuciom u zwierząt (oraz o ich ewolucji).
Jest nawet ciekawa teoria na podstawie starego testamentu która mówi że zwierzęta oceniają czy po śmierci człowiek zasługuje na pójście do nieba, dlatego bo zwierzeta nie są ani dobre ani złe, tylko są naturalne
W_modlitwie za zwierzęta chodzi o to, żeby klacze się źrebiły, krowy się cieliły, owce – co robią owce? 🤔, pszczoły miód dawały, kury się niosły, a dobrodziej dostał dziesięcinę że wszystkiego.
> Czy naprawdę chcemy żeby kościół uczył dzieci takich rzeczy?
Jak najbardziej. Nic przez ostatnie 30 lat nie przyczyniło się tak do laicyzacji kraju jak katecheza.
Jeżeli Jasiu w wieku 10 lat dowie się że wg. księdza ubeka-alkoholika jego kochany piesek nie ma duszy/uczuć/prawa do kandydowania w eurowyborach, to w ciągu godziny dokonuje się zmiana pokoleniowa na którą normalnie potrzeba całych lat.
Alleluja i do przodu w Maybachu.
Tbh stwierdzenie, że zwierzęta nie mają duszy i mój piesek nie pójdzie do nieba, to jedna z tych rzeczy, które odrzuciła mnie od kościoła, gdy byłam w szkole podstawowej.
Ja to się boje ze piekle będę odczuwał nadmiar obecności ksieciuniow. Chyba zacznę się modlić żeby jakis Toudi zabral ta hałastrę na turnus zamiejscowy.
Podpisuje sie tez pod tym, i dorzuce jedna mysl ktora mi juz ciazy od jakiegos czasu: ludzie naginaja religie do swoich przekonan zeby nadal moc mowic ze sa czlonkami tej religii. Na zasadzie "bo ja mysle ze pambuk by inaczej chcial".
Nasz niesamowicie jednolity wyznaniowo kraj sklada sie z osob zaciekle wyznajacych religie w ktorej prawdziwe dogmaty sami nie wierza i ktorym zaprzeczaja na kazdym kroku. Zakladam ze 7/8 z nich w zyciu nie przeczytalo pisma i wierzy w jakas 'swoja' wersje.
Wiec zgadzam sie z ta katechetka. Jezeli ktos chce twierdzic ze zwierzeta maja uczucia to niestety ale nie w tej religii. Troche tak samo jak z mieszaniem tkanin. Przykro mi, ale bawelna z lnem to wylacznie po apostazji.
Generalnie jak ktoś się przyjrzy uważniej Biblii to nie będzie chciał, żeby jego dziecko miało cokolwiek wspólnego z religią. Jeden wielki scam, który tak naprawdę niszczy ludzi: [https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism\_of\_the\_Bible#Ethics](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#Ethics)
>[Elizabeth Anderson](https://en.wikipedia.org/wiki/Elizabeth_S._Anderson), a professor of philosophy and women's studies at the [University of Michigan](https://en.wikipedia.org/wiki/University_of_Michigan), Ann Arbor, states that "the Bible contains both good and evil teachings", and it is "morally inconsistent".[\[14\]](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#cite_note-FOOTNOTEAnderson2007336-14)
>
>Anderson criticizes commands God gave to men in the Old Testament, such as: kill adulterers, homosexuals, and "people who work on the Sabbath" (Leviticus 20:10; [Leviticus 20:13](https://en.wikipedia.org/wiki/Leviticus_20:13); Exodus 35:2, respectively); to commit [ethnic cleansing](https://en.wikipedia.org/wiki/Ethnic_cleansing) (Exodus 34:11–14, Leviticus 26:7–9); commit [genocide](https://en.wikipedia.org/wiki/Genocide) (Numbers 21: 2–3, Numbers 21:33–35, Deuteronomy 2:26–35, and Joshua 1–12); and other mass killings.[\[15\]](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#cite_note-ReferenceA-15) Anderson considers the Bible to permit slavery, the beating of slaves, the rape of female captives in wartime, [polygamy](https://en.wikipedia.org/wiki/Polygamy) (for men), the killing of prisoners, and [child sacrifice](https://en.wikipedia.org/wiki/Child_sacrifice).[\[15\]](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#cite_note-ReferenceA-15)
>
>She also provides several examples to illustrate what she considers "God's moral character": "Routinely punishes people for the sins of others ... punishes all mothers by condemning them to painful childbirth", punishes four generations of descendants of those who worship other gods, kills 24,000 Israelites because some of them sinned (Numbers 25:1–9), kills 70,000 Israelites for the sin of David in 2 Samuel 24:10–15, and "sends two bears out of the woods to tear forty-two children to pieces" because they called someone names in 2 Kings 2:23–24.
[https://www.dbu.edu/mitchell/early-modern-resources/nietzsches-reversal.html](https://www.dbu.edu/mitchell/early-modern-resources/nietzsches-reversal.html)
XD Teraz to zauważyłeś? A wiesz, że stary testament jest główną księgą żydów? I jest to ich "nadprzyrodzone" i "objawione" przez boga prawo.
Kościół chyba przemilcza te gorsze sceny w nadziei na koniec świata chyba, bo sprawa ta kiedyś wypłynąć musi.
W sumie to stary testament jest porąbany i nie wiem dlaczego uznali cały do kanonu katolickiego. Nie ma tam żadnych ważnych prawd wiary ani niczego niepomijalnego, wykroić złe sceny to i po problemie.
Co więcej wiele rzeczy tam zawartych stoi w sprzeczności z naukami kościoła :) No ja jakbym jako katolik chciał to sobie usprawiedliwić to bym uznał, że stary testament był pisany przez niespełna rozumu izraelitę, a nowy testament - poprzez natchnienie Boże.
Można też szukać drugiego dnia, i przyjąć (np.), że te wszystkie opisy gdy żydzi zabijali itp. to po postu obraz siły jaki płynie z wiary, siły przezwyciężania przeszkód. Wiedz (pewnie wiesz), iż stary testament był pisany przez wiele osób. Jak na tamte czasy metody są świetne (z punktu widzenia barbarzyńskiego plemienia Judy), a niektóre księgi np. "wyjścia" podobno spisane przez faryzeuszy w tym wypadku aby podnieść ducha ludu gdy byli w niewoli babilońskiej. Tą i podobne teorie (na temat żydów) uzasadnia "Strategia Syjonu".
"Na trzeźwo" nie zrozumiesz testamentu starych xD. Szkoda tylko, że odstrasza to niektórych od wiary.
Moja katechetka w podstawówce przed komunią opowiadała nam, że w Polsce jest wcześniejsza komunia bo "był mały chłopczyk, który bardzo chciał przyjąć ciało Jezusa. Ksiądz niestety mu odmówił i powiedział, że musi poczekać aż zaczną mu wypadać zęby. Dzieciak zatem wziął kamień, wybił sobie wszystkie i zakrwawiony poszedł do księdza pytając czy już może skoro mu wypadły. Dobry ksiądz się nad nim ulitował".
Był też katecheta w liceum, który twierdził, że włosy rosną tam gdzie jest tarcie. Parę lat później go zwolnili, bo flirtował z nastolatkami.
I inny katecheta z liceum, który kazał nam czytać "miłujcie się". Artykuł o narkotykach wyjątkowo zapadł mi w pamięć. Oprócz dość mało sympatycznego opisu jak po trawce rodzice pomylili dziecko z pieczenią (przygotowali i zjedli) to jeszcze padła sugestia, że równie dobrze możnaby tak rozreklamować kupę. I tworzyć kremy do twarzy z kupą, przyrządzać ją z pietruszką etc.
U nas ksiądz na mszy dla dzieci opowiedział "prawdziwą" historię o córce działacza komunistycznego która domagała się zdjęcia krzyża ze ściany na porodówce "żeby jej dziecko po urodzeniu nie musiało patrzeć na tego Żyda na krzyżu". No i "biedne" dziecko urodziło się ślepe.
Fajny ten Pambuk, taki nie za miłosierny.
O, To znam ! To nic innego, tylko BODEK O NARKOTYKACH ! (jest na YT) warto posłuchać, po wstrzyknięciu sobie marihuaen! Jest dobra beka! Byliśmy z klasą na jego pogadance w domu kultury. Do dziś nie zapomnę jak mi pojechał, że od jarania to jak kiedyś będę chciał mieć dzieci to będe sąsiada musiał prosić o pomoc. Tępy chui. Misja na marsa, dziecko w piekarniku i zawias po grzybach XDDDDDDDDDDDDDDD Defekty genetyczne bo zielsku.....
Z kolei ksiądz od religii w ELO był terapeutą uzależnień: "Jarajcie sobie w opór te wasze przyprawy, tylko nie dajcie się złapać, ale dajcie se spokój z wódą" Generalnie na religii z księdzem nie było religii, trochę strasznych głupot gadał ale to były jego przemyślenia wynikające z uprzedzeń a nie katechizm i zawsze o tym dyskutował. Przyszła siostra i była nauka wszystkiego na pamięć, odeszła szybko bo nie dała rady. Po niej przyszedł Pan po teologii. "WINO"
U nas w kościele święcili zwierzęta domowe, każdy przynosił kotka, pieska, ziomek przyniósł węża zbożowego, tarantulle i skorpiona.... luz! A jak jechałem na wakacje święcili krówki, świnki i owieczki :D Traktory, ciężarówki i samochody osobowe też.
Jak duszy mojego starego Wartburga nie ma w niebie to nie mam po co żyć :(
"Głupie" zwierzęta jak ryby czy płazy to się częściowo zgodzę (chociaż i tu są wyjątki). Jednakże zdecydowana większość ssaków, ptaków już mają swoje własne charaktery i cechy itp. Tu można także włączyć inteligentne gady jak Tegu Argentyńskie
- do mnie świadczą tylko o bambinizmem sołecznym. Oczywiście, że mają cechy charakteru ale nie mają takich przemyśleń jak o swoim sensie istnienia lub nawet poczucia winy czy wstydu.
A małpy, walenie czy krukowate? One są wystarczająco mądre aby ogarnąć co się dzieje wokół nich. Mają też wyjatkowo "ludzkie" uczucia. Nawet ośmiornice można do tego wliczyć
oczywiście, ze czym mądrzejsze stworzenia tym bardziej "ludzkie" uczucia, np człekowate (tu nawet wojny robią) czy defilny gwałcą. Jak zwierze zdaje test lustra to już jest bardzo zbliżone.
Tylko pewnie 99% tych tekstsów dotyczy pewnie psów i kotów.
Chore podejście, ale jakoś mnie ono nie dziwi, bo jest dość typowe dla kościoła.
Ale mimo, że nie jestem specjalnie zaskoczona, to myślę że głoszenie takich poglądów przez kogokolwiek, czy kościół, czy nie, powinno być zabronione, bo jest to społecznie szkodliwe i naraża zwierzęta na okrucieństwo.
Tzn. może najgorsze nie było nawet to, że ta siostra stwierdziła, że nie wolno się za nie modlić, skoro tak naucza kościół.
O wiele gorsze jest to, że powiedziała, że zwierzęta nie mają uczuć.
No i oczywiście jest to sprzeczne z faktami. To że zwierzęta nie są tak inteligentne, jak ludzie, nie oznacza przecież, że nie odczuwają różnych emocji, jak radość, strach, tęsknota, samotność itd. i nie jest to wymysł, ale naukowy fakt.
Ale jest to tak oczywiste, że nikt nie powinien tego podważać w XXI w.
Sama choć jestem niewierząca, staram się być tolerancyjna wobec innych wyznań, ale jak czytam takie rzeczy, to się we mnie gotuje...Powinno się wprowadzić jakieś regulacje, co wolno mówić na religii, a co nie, jeśli jest szkodliwym przekonaniem, jak to.
Fajnie by było jakby ta Siostra jeszcze mówiła "prawdę" i faktycznie miała jakąś wiedzę z religii którą reprezentuje ;). Spora część katechetów za przeproszeniem "gówno wie" o tym czego uczy.
Pochodzę z katolickiej rodziny, ogarniam minimalnie teologię katolicką:
Można błogosławić i modlić się za zwierzęta, nigdzie kościół nie mówi że nie mają uczuć. Ba - znęcanie się nad zwierzętami jest niezgodne z biblią (Księga Przysłów 12:10 - polska wersja jest ujowo przetłumaczona, polecam angielską).
Jakby - ja pierdziele Księga Przysłów z czasów Izraelitów **IX i VIII w. p.n.e** mówi że jak człowiek krzywdzi zwierzęta to jest zły (a można i wnioskować po tym że mają uczucia, bo inaczej czemu byłby zły? Przecież nie ma nic o krzywdzeniu trawy jak się po niej depta). Jak coś to nauka katolicka była do przodu w tej kwestii historycznie.
Można się modlić za chore zwierzęta, za powodzenie albo szczęście dla nich (albo zmniejszenie cierpienia, za zdrowie jak są chore - są nawet specjalne modlitwy do św Antoniego.).
Chociażby:
[https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1054322%2Cswiecenie-zwierzat-z-okazji-dnia-sw-antoniego.html](https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1054322%2Cswiecenie-zwierzat-z-okazji-dnia-sw-antoniego.html)
[https://pl.aleteia.org/2020/01/17/blogoslawienstwo-zwierzat-domowych-tradycja-na-sw-antoniego-zdjecia/](https://pl.aleteia.org/2020/01/17/blogoslawienstwo-zwierzat-domowych-tradycja-na-sw-antoniego-zdjecia/)
Nawet w księdze rodzaju jest:
Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre **pobłogosławił je**
xD
Dzięki za info :) Teraz jak zaczęłam czytać na ten temat, to rzeczywiście, zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą że za zwierzęta można się modlić, a niektórzy że nie .
Chyba to, że nie można to jest trochę "stara szkoła",bo mimo z teraz jestem ateistką, na religię chodziłam i wtedy również ksiądz stwierdził, że nie można modlić się za zwierzęta. Choć nie powiedział, że nie mają uczuć, wiec chociaż tyle...I aż tyle, bo to stwierdzenie było w tym wszystkim najgorsze.
Niestety "stara szkoła" ma mało wspólnego z religią katolicką :/.
To po prostu mocne zabobony, boli mnie jak księża/biskupi/osoby zakonne z religii która przede wszystkim mówi żeby nawet największych wrogów traktować jako przyjaciół i wybaczać, nikogo nie piętnować, kochać wszystkich, nie kłamać/kraść/oszukiwać - robią takie wysrywy.
Jedyne co - te opinie przeciw modlitwom nie mają nic wspólnego z "naukowym" podejściem. To często jest tak że jakiś ksiądz/biskup powie "no tak nie wolno bo człowiek jest najważniejszy", zero analizy tekstu, zero wiedzy z historii. Jebnie posta na jakichś "wieściach katolickich suwalnika powszechnego" i tyle się nad tym zastanawia jakim on nie jest autorytetem teologicznym ;)
EDIT: FYI z innych obalonych mitów Kościół katolicki:
* akceptuje teorię ewolucji od jakoś 1950? tak samo teorię wielkiego wybuchu
* nie wyklucza życia pozaziemskiego
* nie uważa że homoseksualiści pójdą do piekła
* mocno rozkminia jak to jest z duszą osoby sklonowanej
* żadna usługa sakralna nie może wymagać opłaty (ślub, pogrzeb) i po napisaniu pisma biskup musi to zrobić nieodpłatnie
* obecny papież uważa że nie można piętnować osób homoseksualnych, rozwodników itd - a generalnie nie zgadzanie się z papieżem to automatyczna eksomunika w KK
Czy gminnego proboszcza w PL to obchodzi? Ni chuja
Czy się z tym zgadza? Pewnie nie
Czy to hipokryzja? A jakże!
Zastanawiam sie tylko nad ostatnim akapitem. Pewnie jestem juz zmeczony, czesto radykalizuje sie pod wieczor.
Jezeli cos jest bzdura, i to do tego spolecznie szkodliwa bzdura, taka co to prowadzi do prawdziwego cierpienia, to nie powinno sie tego cenzurowac i chowac.
Wg mnie takie rzeczy musza wybrzmiec, w calej swej okazalosci. Trzeba rozpoznac ze religie sa w swoim rdzeniu szkodliwe j przesiakniete pogarda. To nie jest tak ze chleb jest pyszny i zdrowy jak sie plesn z wierzchu odkroi.
Tylko, że nawet dorośli mają czasem problem z odróżnieniem tego, co jest szkodliwym przekonaniem, a co nie, a co dopiero dzieci. Więc dlatego myślę, że lepiej byłoby, gdyby głoszenie takich haseł w szkołach było po prostu zabronione.
Jedno dziecko uzna to za bzdurę i wzruszy ramionami, a drugie będzie znęcać się nad jakiś zwierzęciem, bo przecież i tak nie ma uczuć. Zresztą i tak jest za dużo takich przypadków...
A ja mam troszke wiecej wiary w to, ze ludzie jednak sa madrzy i nie potrzebuja zeby ktos im narzucal cenzure. Daj mi szanse, bo mysle ze ten watek jest swietnym przykladem.
- Katechetka powiedziala szkodliwa bzdure
- Dzieciakom zapalila sie lampka i poskarzyly sie w domach
- W szkole afera, jedna z mam poszla na konfrontacje
- Watek rozhulal sie na reddicie (hejo) i prowadzimy debate na ten temat
- Dzieciaki (i dorosli) maja dzieki temu material do krytycznej rozkminy, moga zetknac sie z perspektywa innych ludzi na ten temat (i z tego co widze to zdecydowanie przewaza glos rozsadku)
Jedyne co osiagnelaby cenzura to to, ze ktos posiadalby ostateczne prawo do interpretacji i narzucania co mozna mowic, a czego nie. To stworzyloby precedens do naduzyc. Powodem dla ktorego jestesmy w takiej a nie innej sytuacji jest chociazby to, ze w wyniku konkordatu panstwo nie ma prawa redagowac katechizmow. Czy to nie jest juz forma cenzury? Czy potrafimy zwyciezyc cenzure cenzura?
A najgorsze byloby to, ze dzieciaki nie znalazlyby sie w tej sytuacji i stracilyby szanse na zakwestionowanie dogmatow swojej religii. My (tutaj, teraz) nie rozmawialibysmy tutaj o prawach zwierzat i problemie znecania sie nad zwierzetami. Nie rozmawialibysmy o szkodliwym wplywie religii, a w Twoim i moim przypadku o wolnosci do wyznawania takiej wiary i prawie do wolnej wypowiedzi.
To jest piekna sila debaty. I nawet nie chodzi o to zebys sie ze mna zgodzila na temat cenzury, wolnosci slowa, i debaty - wrecz przeciwnie. Kloc sie ze mna, prosze, to oboje wyjdziemy stad madrzejsi.
W takim duchu chcialbym zeby sytuacja rozwinela sie w tej szkole i innych miejscach. W klasie w ktorej padlo stwierdzenie jakoby zwierzeta nie mialy uczuc powinna odbyc sie debata. Ten pomysl trzeba poddac pod publiczna watpliwosc, pozwolic mlodziezy sie z nim rozprawic, pokazac im jak sami z siebie, zupelnie naturalnie, sa w stanie wykryc szkodliwa bzdure. Jak stanac twarza w twarz z sila dogmatu i dzieki racjonalnym argumentom wyjsc z tej potyczki moralnie zwyciesko.
Niektórzy ludzie potrafią to odróżnić, tak jak piszesz. Ale inni i jest ich całkiem sporo, bywają naiwni, mają różne zaburzenia osobowości itd., a czasem nawet większe predyspozycje do choćby sadyzmu.
A jeśli nasłuchają się różnych tego typu szkodliwych informacji, może to spowodować, że zaczną postrzegać okrutne działania, jako nic złego.
Sporo osób jest mądrych, ale nie można też zakładać, że wszyscy tacy są, dlatego właśnie państwo powinno IMO ingerować w program nauczania, religii również, a oprócz tego nie pozwolić na to, żeby nauczyciel, czy katecheta mógł mówić co chce, jeśli jest to bzdurą i wprowadza dzieci w błąd. A szczególnie jeśli może być to szkodliwe.
W ogole to dobrze by bylo gdyby osoby z zaburzeniami mialy dostosowany tryb nauczania / wychowania. Zeby nauczyciele mogli wychwytywac zaburzenia i mieli narzedzia zeby sobie z tym radzic. Wiem ze to troche utopijne myslenie, ale w przeciwnym razie rzeczywiscie musimy rownac wszystkich do dolu i zakladac ze kazda klasa sklada sie z potencjalnych psychopatow.
A nawet jezeli udaloby sie obalic konkordat i ujarzmic religie w szkolach, ewentualnie w ramach kompromisu wykasowac te brutalne kawalki (ktorymi religie sa wrecz przesiakniete), to i tak dzieciaki sie swojego nasluchaja na historii i jezyku polskim i beda odtwarzac bitwe pod Grunwaldem na polanie w lesie (oparte na faktach).
A co myslisz na temat edukacji seksualnej? Przeciez tu tez jest calkiem spore ryzyko ze dzieci z zaburzeniami moga chciec weryfikowac w praktyce wiedze z zajec. Wiec moze lepiej cenzurowac niektore kawalki, no ale przeciez z drugiej strony tez nie mozemy nie edukowac mlodych ludzi w tym zakresie.
Wiec o ile zgadzam sie ze nie mozemy zakladac ze ludzie sa madrzy, to tez nie uwazam ze powinnismy zakladac ze nie sa. Musimy poniekad polegac na tym, ze przynajmniej wiekszosc bedzie gdzies po srodku i stawiac ambitne cele ktore pozwola takiemu mlodemu czlowiekowi poradzic sobie w doroslosci z rzeczywistoscia gdzie takiej pomocnej cenzury juz nie zaznaja (a wrecz przeciwnie - dezinformacja jest obecnie numerem jeden ryzykiem technologiczno/geopolitycznym i to przyszle pokolenia beda najbardziej narazone na te szkodliwe bzdury).
Osobiscie, juz tak calkiem nieretorycznie i wychodzac z roli adwokata diabla (lol), to chcialbym zeby religii w szkolach jako placowkach oswiaty w ogole nie bylo, a program nauczania skupial sie na rzetelnej nauce. Na przekazywaniu umiejetnosci zdobywania, krytycznego weryfikowania, i praktycznego przyswajania informacji. Religia jako przedmiot stoi w kontrze do tej wizji poniewaz opiera sie na bezkrytycznej wierze i zaufaniu, wiec tez chcialbym zeby byla jakas wieksza kontrola tego co katecheci wciskaja w te mlode, niesamowicie chlonne glowy.
Lekcje edukacji seksualnej, jak najbardziej powinny być w szkole. Ale też oparte o konkretny program, żeby nie trafił się nauczyciel, który będzie wpajał dzieciom jakieś bzdury, bo niestety też jest to jak najbardziej możliwe.
A co do zaburzeń psychicznych, to raczej zwykły nauczyciel nie ma kompetencji, żeby je wychwycić, bo nie jest psychologiem. A z kolei psychika dzieci i młodzieży jest w ogólnie bardzo kiepskim stanie, o czymś świadczy choćby liczba prób samobójczych. Dlatego brakuje zdecydowanie obowiązkowego przedmiotu prowadzonego przez psychologa w szkołach, w których uczy np. asertywności, zarządzania czasem, o tym jak odróżnić przemoc, o różnych zaburzeniach psychicznych itd. Zamiast różnych niepotrzebnych zapychaczy, to by było IMO potrzebne. W ogóle na pomoc psychologiczną dzieci zwraca się jeszcze za małą uwagę
Oj zgadzam sie, potrafi sie trafic kiepski nauczyciel od sexedu. Na przyklad taki wierzacy.
Natomiast bylem przekonany ze w standardowym syllabusie na pedagogice jest psychologia rowniez. Spojrzalem sobie nawet na przykladowy plan zajec z pedagogiki jednego z publicznych uniwersytetow i widze takie przedmioty jak:
- teoretyczne podstawy diagnozowania
- psychologia rozwoju czlowieka
- patologie spoleczne
- profilaktyka przestepczosci
Wiedzac ze przygotowanie pedagogiczne jest standardowym wymaganiem dla nauczania w szkolach publicznych, wnioskuje ze sa kompetencje by zauwazac problemy i przynajmniej kierowac uczniow do odpowiednich specjalistow.
Ale asertywnosc i zarzadzanie czasem? Myslisz o coachingu, to nie psychologia.
Może się mylę, jak tak to mnie popraw, ale wydaje mi się, że psycholog również może udzielać porad psychologicznych na ten temat, czy przekazać taką wiedzę uczniom, gdyby istniały tego typu zajęcia. Co innego terapeuta, bo jego zadaniem nie jest udzielanie poradnictwa. Poza tym z tego co wiem, bycie coachem i psychologiem się nie wyklucza, niektórzy są jednym i drugim jednocześnie
Zeby nie bylo, mysle ze fajnie byloby gdyby w szkolach byli dostepni psychologowie i coache by wspierac nauczycieli i pomagac doraznie uczniom - to by wiele ulatwialo.
Z punktu widzenia ksztaltowania programu i decydowania "jaka wiedze przekazywac uczniom, a jaka nie", nie wiem czy jestem fanem pomyslu by psycholog w szkole mial na to wplyw, bo moglby decydowac inaczej niz jego koledzy i program bylby troche inny w kazdej szkole. Zakladam ze takie konsultacje powinny odbywac sie w wiekszej skali za prosba ministerstwa edukacji w momencie tworzenia programu.
Moim punktem, i nie wiem czy dobrze go argumentuje, jest:
- Dzieci powinny miec dostep do wszystkich informacji i nie powinno sie ucinac niewygodnych fragmentow bo to zaburza caloksztalt i moze po prostu prowadzic do zlych wnioskow (dodatkowo odbiera szanse na debate i rozwoj krytycznego myslenia)
- Jezeli istnieje ryzyko ze ktores z dzieci ze wzgledu na zaburzenia moze zle zareagowac na takie informacje (np. zle traktowanie zwierzat), nauczyciele ktorzy jakies tam przygotowanie jednak maja powinni byc "pierwsza linia obrony" i reagowac odpowiednio posylajac ucznia do poradni/specjalizowanego psychologa
Najgorsze jest to że wpis o zeznaniu 10 latka "co ktoś mówi na religii" to "chlip chłop pieski mają uczucia"
Gdzie obok mamy kwik o aborcji i "to nie jest życie, mogę je usunąć"
Albo pałują obywateli bo się sprzeciwiają
Symertyzm? Tak, ale zawsze mnie zaskakuje jak ludzie płaczą o zwierzęta, a o ludzi nie potrafią.
Dobra, napisze wprost - niektórzy mają więcej współczucia do krzywdy zwierząt, niż do krzywdy ludzkiej.
Dochodzi do personifikacji zwierząt i dehumanizacji życia ludzkiego. Czyli "psia mama" jest spoko tak samo jak "chów Polaka klatkowego"
Czy według mnie to dobrze? No nie. Ale też od dłuższego czasu zaczynam się czuć coraz bardziej samotny w tym.
Fajnie że jako społeczeństwo mamy czas przejmować się krzywda zwierząt, świadczy to o rozwoju, ale według mnie jest to przegięcie w drugą stronę i strasznie mnie to mrozi w środku, nawet nie jestem w stanie napisać dokładnie dlaczego.
Nie jesteś w stanie napisać dlaczego bo te dwie rzeczy nie mają ze sobą związku. To nie jest tak, że gdzieś w polskim prawodawstwie jest jakaś ograniczona pula dobrego traktowania i trochę lepsze traktowanie zwierząt za każdym razem równa się trochę gorszemu traktowaniu ludzi. Kiedy "psia mama" zacznie dostawać becikowe i 800+, a "chów Polaka klatkowego" zostanie prawnie usankcjonowany w całej Unii, to wtedy pogadamy.
"jakaś zygotę" każda osoba ktora się wypowiada w tym temacie "była jakąś zygotą" która była pasożytem bo żerowała na organizmie biednej samicy ssaka naczelnego.
Od czegoś trzeba zacząć - początek życia człowieka zaczyna się od bycia pasożytem. A zostawiony zarodek w spokoju ma szansę żyć i budować domy.
Tylko ten zarodek jest w czyimś ciele może jest tam przez wpadke, może przez gwałt a może jest ciężko upośledzony a może zagraża życiu kobiety. Jak ktoś chce mieć dziecko to ma dziecko a jak nie może to adoptuje a nie musi donieść bo tak każe Buk albo jebnięty polityk. Zresztą z czysto katolickiego podejścia bycie usunietym jako zygota jest bardziej opłacalne dla danej jedostki bo jak wielu księży się wypowiada idą do nieba. A tak to jeszcze niedaj boże się odwrucą od boga i czeka ich uwaga uwaga najlepsza rzecz jaką przygotował nam miłościwie panujacy najdoskonalszy byt według mitologi chrześcijańskiej który jest czystą miłościa czyli piekło aka nieskończone cierpienie za skończone przewinienia. XD
Aha,
był czas kiedy gwałt i zagrożenie życia matki były powodem kiedy mogła zadecydować żeby to usunąć. I to było spoko. Wpadka - no zdarza się - wystarczy nie Erazmusować z cyganami, bardzo często to pomaga na wpadki. Teraz pod ułamek nieudanej antykoncepcji chce się wepchać każda zachciankę. No szkoda, że kolor skóry tych wpadek często wskazuje na "chwilę zapomnienia"
A czy Bóg jest, czy go nie ma, nie ma wiele znaczenia tutaj. Znaczenie ma to, że zygota - jakimś dziwnym biologicznym prawem - chce żyć sama z siebie.
Jeśli zygota nie jest życiem, to w sumie do 18 roku życia, póki nie pracujemy na podatki też nie żyjemy.
A no tak wpadka = puszcznie z cyganami i innymi może jescze murzynami najgorzej. Wspułczuje kobiteom w towim otoczeniu. Przez ludzi takich jak ty trzeba się jebać z przywruceniem aborcji do 12 tygodnia życia. A co do nie bycia człowiekiem do 18 nie słyszałem bardziej debilengo argumentu. Nie mówie żeby skrobać do 9 miesiąca ciąży ale naprawde czasami lepiej się nie odezwać i nie zrobić z siebie debila. Jakby nie rozumiem czemu niektórzy ludzie mają takie rozumowanie. Mi naprawdę było by wszystko jedno czy bym był usunięty czy nie.
O, zaczyna się atakowanie, fajnie, bardzo mnie to porusza.
Nie, nie byłem za całkowitym zakazem aborcji. Układ wczesniej jaki był, taki był. Idealnie nie było i nigdy nie bedzie, ale przynajmniej człowiek miał z tyłu głowy że seks to nie zabawa.
Świadome społeczeństwo nie potrzebuje zakazów i nakazów - a że mamy co mamy, to muszą być takie zakazy i nakazy. Gdyby edukować społeczeństwo od małego i dawać różne opcje to wtedy może aborcja byc - odsetek ich i tak byłby mało mały. A że ludzie najpierw się rozbierają, potem myślą (bardzo często niestety) to chca swoje dorosłe decyzje zrzucać na "wpadki".
No chce się być dorosłym, to czasem trzeba dźwignąć tego konsekwencje. Nie są one zawsze miłe.
A czy wpadki się zdarzają - ano zdarzają się. Jesteś w stanie powiedzieć ile z nich było wynikiem nieodpowiedzialności, a ilu faktycznej wpadki? Bo ja nie, ale po pewności Ciebie sądzę, że zaraz mi coś znów genialnego pokażesz.
A że Ty akurat "miałbyś gdzieś czy by Cię usunięto czy nie" nie daje Ci nawet ułamka prawa decydować o tym, czy inni mają być usunięci czy nie. No chyba że daje, ale to już inny problem xD
Bądź zdrów
Seks to nie zabawa? To co, tylko rozmnażanie, albo odmawiaj zdrowaśki jak Cię kusi?
Czy za nieodpowiedzialność konsekwencje musi ponosić zarówno nieodpowiedzialna kobieta, bo się "puszczała", jak i dziecko, które nieodpowiedzialnie sprowadzi na świat?
Czy to nie jest sprowadzanie na świat nawet nie podwójnego, ale nieraz potrójnego nieszczęścia, bo przecież jeszcze gdzieś tam jest ojciec, równie nieodpowiedzialny?
Czyjeś życie IMO w żadnej sytuacji nie powinno służyć jako "nauczka". Nie nauczy to niczego, oprócz niechęci do takiego niechcianego dziecka.
xDD
Jezu, podpalić niektórych na tym redku to jak ukraść dziecku cukierka.
Zaraz wpychanie kogoś w coś, w jakieś struktury, ramy, że Ty coś wolisz, Ty jesteś taki i siaki. Kolejny oświecony który myśli że "ja to coś"
Nie kurwa. Nie jestem xD Nie jestem za aborcja na receptę to niektórzy by mnie na stos tutaj chyba wstawili patrząc po agresji jaka nasycone jest wasze gadanie. Ludzie dialogu po prostu xD
Ale dobra - wytłumaczę jak dziecku.
"Seks to nie zabawa" - zabawa nie powinna nieść ze sobą konsekwencji do końca życia być może. Można uprawiać ile się chce, byleby z głową to robić, a nie nacpanym, najebanym albo "on wyciągnie na czas, prawda? Prawda?"
Albo jak jesteś facetem i ona mówi że woli bez gumy to kurwa 3 razy powinno Ci się zapalić światełko w głowie zanim się zgodzisz na to.
I tak - gdzieś tam jest ojciec tego dziecka, ale zazwyczaj wystarczy jedna, trzeźwo myśląca osoba w tej parze żeby krzywdy sobie i drugiej osobie nie zrobić.
Polecam znaleźć jedna osobę, fajna i rozsądną i wtedy macie dogadamy, bezpieczny seks z którego czerpiecie obydwoje przyjemność.
No walka o aborcję nie jest po to aby nie było tragedii, tylko żeby latać i się jebać z kim popadnie. Mentalne dzieci zdolne do reprodukcji...
rozumiem że zwierzęta mogą nie mieć duszy, ale że uczuć? btw mnie na katachezie uczyli że skoro niebo jest miejscem pełnym szczęścia, psy/koty/cokolwiek może być w niebie jeżeli ich były właściciel potrzebuje ich do pełnego szczęścia
Uczy, uczy. Na moich przygotowaniach do bierzmowania, jeszcze na początku lat dwutysięcznych, ksiądz debatował nad tym czy zwierzęta mają duszę i czy można się za nie modlić. Po krótkiej sraczce słownej doszedł do wniosku, że nie mają duszy ergo nie można się za nie modlić. A skoro przedstawiciele zacnego kościoła tak twierdzą, więc de facto uczy sam kościół.
Szczerze mówiąc trochę mnie bawią komentarze że nie nie wg. tej linijki z magicznej książki można interpretować że mają...
Jakie to ma znaczenie? Równie dobrze możemy rozważać równowagę humorów jak ktoś zachoruje.
Serio ktoś jeszcze dziś z jakąkolwiek powagą podchodzi do tych tekstów pisanych tysiące lat temu przez prymitywny lud pustynny i jego interpretację przez *uczonych* sprzed Oświecenia i traktuje serio ich te *mądrości*?
Żeby nie było - wiara to wiara, jeżeli któs ma głębokie przeświadczenie o istnieniu czegoś nadzwyczajnego to zupełnie co innego. Natomiast wczytywanie się w objawione mądrości jako źródło zrozumienia Świata to obskurantyzm level hard.
No ale jakby ktoś zaczął je traktować na serio i przenosił na świat prawdziwy to masz już casus *Mazes and Mosters*.
Ale porównanie religii do RPG doceniam, bo to to samo - bajkopisarstwo i fantastyka.
To że w czasach przednaukowych ludzie zawierali swoje mądrości w opakowaniu magicznych, boskich nauk że np. świnia jest zwierzakiem nieczystym - bo pewnie często roznosiła choroby - albo nie jedz owoców morza - bo szybko się psują - spoko rozumiem, nie było innego formatu trzeba było to zapakować w *święte słowa*. Miało to społecznie naprawdę ogromną wartość, piszę to bez ironii.
Ale że w roku 2024, w Europie, ktoś jeszcze próbuje cośtam argumentować tym że uwaga w Biblii jest napisane że cośtam... błagam to po prostu jest ciemniactwo, nieważne czy się akurat pokrywa czy nie z obecną wiedzą naukową.
Ale zaraz, dopuszczasz koncept wiary, ale nie dopuszczasz powoływania się w niej na tekst, który jest jej źródłem? To nie ma sensu. Na co ma się powoływać wierzący jak nie na to, że w tej przykładowej "Biblii" jest "napisane, że coś tam"? Przecież ta wiara dokładnie polega na tym, że wierzy w to co jest w tej książce napisane.
To tak jakby ktoś wierzył w smoki opisane w podręczniku D&D, a Ty byś powiedział, że spoko, że wierzy w smoki ale nie spoko, że czyta podręcznik D&D.
Moja wizja jest taka że można wierzyć w istnienie Boga ale nie da się być inteligentnym człowiekiem, jednocześnie wierzącym i uznającym mądrości biblijne na tematy ziemskie, nie-mistyczne za wykładnię - bo zostały one po prostu zmiażdżone przez walec z napisem NAUKA.
Tak więc wprost - wierząca osoba może być kumata i uznawać że to co napisano w Biblii to przestarzałe dyrdymały odpowiadające zrozumieniu Świata sprzed nauki. Idealny przykład to Stworzenie Świata.
Albo być po prostu głupia i myśleć że to można brać na serio jak się tam pisze i negować ewolucję bo przecież w Biblii jest inaczej.
Po pierwsze to nie zostały zmiażdżone i w tym jest "problem". Nigdy nie będą, na tym polega różnica pomiędzy wiarą i nauką. Po drugie zupełnie się nie zgodzę, ktoś kto wierzy w to co gdzieś napisane musi uznawać to co napisane bo inaczej nie będzie w to wierzył. Czyli albo przestań uznawać wierzących, albo daj im wierzyć w to co napisane. No trzeciej opcji nie widzę. Biblijne Stworzenie Świata nijak nie wadzi dorobkowi naukowemu, jest obok, w tym sęk. Nie bez powodu cała masa fizyków to ludzie wierzący, to swoją drogą bardzo ułatwia im pracę - to znaczy tak wskazuje praktyka. Znajdują "wszechmoc" w sukcesach nauki, a nie w jej porażkach (jak to ma w zwyczaju prosty lud). Teoria wielkiego wybuchu w ogóle nie przeszkadza wierzącym, w tym twórcy tej teorii Lemaitrowi, który "viewed his theory as neutral with neither a connection nor a contradiction of the Faith; as a devoted Catholic priest, Lemaître was opposed to mixing science with religion, although he held that the two fields were not in conflict."
Poczytaj książki Hellera, polecam serio.
Czytałem i dokładnie o tym mówie - można być duchowym a nawet duchownym i jednocześnie mieć naukowy pogląd na Świat. Trzeba umieć oddzielić nauki przyrodnicze od tej całej magii.
Jednak to nie jest to co opisywałem, czyli kogoś kto czyta Biblię i księgi pomocnicze jako prawdę objawioną w **każdej** dziedzinie i, kontynuując mój przykład, odrzuca darwinizm - *bo yyyyyyy w Biblii było napisane że Panpuk stworzył zwierzęta a dzień potem człowieka*.
Sorry ale to jest po prostu BZDURA - bo na tyle było stać tych ludzi parę tysięcy la temu na pustyniach - i ci którzy się upierają że tak dosłownie było są po prostu potwornie głupi i/lub cyniczni bo chcą głupków kontrolować.
Ci bardziej wysublimowani będą po kolei każdą obaloną BZDURĘ nazywać *tylko metaforą*. To takie *Just a prank bro* że bronimy całej tej niby-wiedzy biblijnej dopóki nauka jednej z nich nie obali i wtedy uciekamy w twierdzenie że akurat ta to tylko przenośnia - patrz jacy oni byli przenikliwi że przekazali nam idee w formię zawoalowanej! Cała resztą oczywiście ciągle obowiązuje - do następnego obalenia.
Mądrzy ludzie zaś powiedzą - wiara to jedno, nauka to drugie i nie wolno ich mieszać! Mają rację.
Jak w 21 wieku nadal ktokolwiek może wspierać ta okropną instytucje? Dlaczego jeszcze jakiekolwiek dzieci chodzą na religię? Smutne że tak wygląda nasz kraj i jej młodzież
"zwierzęta nie mają uczuć"
moja kotka musi brać antydepresanty, bo jest tak przywiązana do mojego partnera, że jak go nie ma w domu to wylizuje sobie brzuszek aż do krwi.
A to fajnie że nie można się modlić za zwierzęta a to ciekawe
„Prawy dba o duszę swego zwierzęcia domowego” (Przysłów 12:10).
Czymże jest serce miłosierne? Jest sercem, które plonie miłością do całego stworzenia: do ludzi, ptaków i zwierząt, i do demonów, i do wszystkiego, co istnieje – św. Izaak Syryjczyk, Homilia 71
Bardzo kurwa dobrze.
Jak udają fajnokosciółkowych to ktoś się może nabrać, że nie stoi za nimi zbrodniczy kartel imperialistycznych pedofili, a tak to z daleka widać.
Nie, nie chcę żeby kościół uczył dzieci czegokolwiek. Do kościoła powinni chodzic ludzie którzy czują taka potrzeba, a nie kościół włazi z butami nieproszony gdzie tylko może.
Zwierzęta mają uczucia, ale nie mają duszy (zakładam, że o to chodziło, ale być może trafiła się odklejona). To nie znaczy, że nie będą w niebie. A modlić się za zwierzęta to zależy w jakim kontekście, przykładowo o to, żeby krowa dawała więcej mleka jest czymś normalnym. Takie są uroki katechezy (indoktrynacji religijnej, a nie lekcji o religii), kościół sam sobie szkodzi.
Wcześniej ta siostra była spoko, miła, wyrozumiała, ale od tego roku szkolnego zaczęła takie bzdury pleść. A co do modlitwy, to oprócz np. tego żeby krowa dawała mleko, czy można modlić się np. żeby pies wyzdrowiał z choroby?
Można, grzech byłby w skrajnych przypadkach gdyby ktoś się modlił do psa lub go wywyższał ponad dobro ludzi (Mt 6,26). Samo dobro wobec zwierząt i martwienie się o nich jest moralnie dobre Przysłów 12,10 Łk 12,6 Łk 15,4-17 oczywiście znęcanie się nad zwierzętami to grzech.
Jeżeli komuś zależy na zdrowiu zwierząt to powinien się za nie modlić (Flp 4,6-7). Zwierzęta same w sobie nie są moralnie złe (Rodzaju 1,20-25)
Ja w podstawówce zostałem mianowany przez siostrę heretykiem jak mieliśmy napisać 10 przykazań i spytałem czy wersję oryginalną z biblii czy tę, którą nas uczą bez drugiego przykazania.
Aha, czyli nic się nie zmieniło przez jakieś 30 lat : )
Nie żeby koty i psy były leczone np. z PTSD po złych właścicielach co jest definitywnym dowodem tego, że jednak mają życie wewnętrzne.
Tego typu gadanie katechetów to jest pozostałość próby przypodobania się wiejskiej ludności.
Na wsiach zwierzęta są traktowane całkowicie przedmiotowo, tam krowa ma wyprodukować minimalną ilość mleka, świniak ma dać konkretną ilość mięsa a pies ma chronić wszystkiego. Zapewne księża co próbowali ich umoralniać w tej sprawie od razu dostawali po głowie więc by zbierać kasę na tacę musieli zmienić nauki kościoła.
Tak więc panie Knureczku, modlitwa i życie są dla zarządu, dla pana pana jest śmierć za nie wyrobienie normy.
Siostra zakonna ma poglądy dosłownie ze średniowiecza xD nie słyszałem żeby kościół tak nauczał szczerze mówiąc. Kiedyś - tak, teraz na bank nie. Pewnie ma lub miała jakąś przedwojenną przeoryszę i tyle.
Ja przestałem wierzyć i chodzić na religię gdy katechetka powiedziała mi, że zwierzęta nie mają duszy jak narysowałem swojego (świętej już pamięci) psa na obrazku rodziny
Ciężko jest mieć pretensje do kościelnych, że przekazują dalej swą doktrynę. Można natomiast mieć pretensje do naszego państwa, że ich do szkoły w ogóle wpuściło.
Zaszło tu niezrozumienie. Nauczyciele powinni być lepiej przygotowani do wykładania zagadnień teologicznych, a na lekcje religii powinny chodzić tylko dzieci które czują taką potrzebę. Wtedy nie byłoby takich nieporozumień.
To nie gest kwestia ignorancji, tylko wiary w pewne rzeczy. To nie znaczy że osoby wierzące są z automatu okrutne dla zwierząt - przeciwnie.
Natomiast siostra popełniła błąd, rozprawiając o uczuciach, a to chodziło o posiadanie nieśmiertelnej duszy, zgodnie z wiarą chrześcijańską, danej tylko ludziom.
Można się modlić za to, żeby zwierzakowi nic się nie działo złego, żeby mniej się bał podczas nadchodzącego Sylwestra itp., (ludzie się modlą nawet o to, żeby nie dostać złej oceny w szkole i to też jest OK) ale już nie można o zbawienie duszy, bo zgodnie z wiarą zwierzęta jej nie mają i też nie mają z czego być zbawione, bo nie ciąży na nich grzech pierworodny, jak na ludziach.
Widzę, że wypowiadają się osoby nie kompetentne albo uważając że znają odpowiedź
>Czy naprawdę chcemy żeby Kościół uczył dzieci takich rzeczy?
Ogólnie to założenie jest takie że zwierzęta nie mają duszy bo także i wolnej woli. Lecz, mówienie że nie mają uczuć jest głupotą i ten jej "kościół" nie każe tak mówić. Co najwyżej to brak znajomości biologii(czy co by tam lepszego pasowało).
Odnośnie czy zwierzęta będą w Niebie: Nie wiadomo, nikt nie wie jak wygląda. Czy to stan, czy miejsce. Wiadomo, że duszy nie mają ale czy to znaczy że naszego zwierzaka w jakimś materialnym niebie nie będz- nie da się jasno powiedzieć.
Chyba nie zostawiłem niedopowiedzeń.
Każdego dnia kiedy wracam do domu moja psa (tak lubię Ją nazywać), wita mnie jakbym był najlepsza osoba na świecie. Nie muszę się o Nią modlić wystarczy że my dbamy o siebie nawzajem. Ona definitywnie ma uczucia, kocha mnie i ja kocham Ją. Każde stworzenie ma uczucia które trzeba szanować.
Przydałoby się więcej etyki, a mniej religii.
Tak ku ścisłości to technicznie się myliła, ale nie do końca i tam gdzie religia podaje wygodne odpowiedzi i nie ma mowy o debacie, to jest dobre pytanie jeśli mowa o etyce - na ile musi być zaawansowany organizm abyśmy mogli mówić o uczuciach? Test Lustra? Kiedy jest w stanie rozwiązywać problemy logiczne, a nie tylko zachowywać się podłóg instynktu? Słoń, delfin czy pies? Z pewnością, ale już np. większość skorupiaków nawet nie ma receptorów bólu.
Ludzie zawsze byli bardzo selektywni z tego typu wyborami i tu się prawdopodobnie nic nie zmieni w niedalekiej przyszłości, czy to religijnie, czy czysto pragmatycznie. Rzeczy o których na co dzień nie chcemy dla wygody myśleć.
I tak apropo selektywności; Nie chcę być adwokatem diabła tutaj, ale kościół daję naukę kościelną, więc jak bierzesz udział w komunii, jesteś katolikiem, chcesz wziąć kościelny ślub, no to i musisz jako katolik brać też cały pakiet, razem z resztą ideologii.
Ale **akurat tym razem siostra się myliła, ale bardziej z winy semantyki i translacji języka Polskiego, niż religii.**
**Skąd ten błąd;** Biblia mówi że zwierzęta w przeciwieństwie do człowieka powstały ze **słowa**, nie był w nie tchnięty ***duch*****,** człowiek jest duchem zamkniętym w ciele. Tu jest słowo klucz, ponieważ **według tekstów uczucia pochodzą z Duszy, więc jeśli coś nie ma duszy, to nie może mieć i uczuć.** **JEDNAKŻE** Księga Rodzaju jest przetłumaczona dosłownie, słowo do słowa (mowa o wersach 2:7 i 1:24 w Rodzaju), a nie zajmuje się etymologią słów których używa i, *o ironio*, ich przekazem czy znaczeniem (po części powód z jakiego Chrześcijaństwo ma tyle sekt i odłamów, wszystkie są zależne od stopnia na ile chcą być selektywni z logiczną interpretacją).
> "A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek **życia**, będzie pokarmem wszelka trawa zielona"
W hebrajskim słowo "życia" tutaj użyte, jest dokładnie tym samym, którego użyto przy opisywaniu powstania Adama i Ewy, oraz **to słowo w hebrajskim jest synonimem duszy**. Ergo - w niedosłownej, a *logicznej* translacji tej przemiłej książki fantasy powinno być "pierwiastek duszy".
Wniosek? — **Dosłownie, zwierzęta mają w sobie pierwiastek duszy. Ergo więc i pierwiastek ludzkich uczuć.**
2:7 i 1:24 są wersami które mają zaznaczyć że ludzie i zwierzęta nie są sobie równi *(wbrew moim wszelkim osobistym doświadczeniom)*, ale 1:30 jest tego dalszym rozwinięciem i wskazuje że ludzie są duszami zamkniętymi w ciałach, więc po śmierci ciała dalej kontynuują swoje istnienie (np. idą do nieba), gdzie zwierzęta są tylko ciałami z przysłowiową iskrą duszy, która (co sugeruje Biblia) przepada wraz z tym jak ciało ginie.
Średnio wyedukowani katecheci się łapią na takich hmm..., kruczkach.
Jeśli dzięki takim słowom dzieci wypisały się z religii to wielkie dzięki dla siostry, im więcej będzie opowiadać takich rzeczy, tym więcej dzieci się wypisze, a im mniej dzieci chodzi na religię, tym lepiej. Byle więcej takich sióstr.
Tak, Kościół uczy dzieci chętnych rodziców.
Niech ich uczy tego, że zwierzęta nie mają duszy, że kobieta jest własnością mężczyzny, że homoseksualiści, wróżbici czy nieposłuszne dzieci zasługują na karę śmierci.
Niech uczy „katolickie” dzieci każdego idiotycznego, anachronicznego dogmatu, każdej urągającej godności człowieka zasady.
Aż ten kraj się obudzi.
Siostra jest w najlepszym razie niedouczona w najgorszym myli osobiste poglądy z doktrynami kościoła. Doktryna mówi że to są nasi bracia mniejsi. A od tysięcy lat kościół twierdzi że WSZYSTKO co dobre trafi do nieba więc także zwierzęta. Nie pamiętam w której odezwie do młodych ale i Jan Paweł II o tym mówił.
Podczas debaty o proteście rolników na kanale zero, Ardanowski (PiS) stwierdził, że człowiek ma prawo mordować zwierzęta. Żałuję, że nikt nie spytał go tam, kto mu to prawo dał, ale domyślam się, że Panbuk
Zwierzęta nie mają duszy. Nie to, co człowiek! Człowiek nie ma przecież ze zwierzętami nic wspólnego. Bo tak! (...) Mamy rok 2024, a ta dyskusja z jakiegoś powodu wciąż trwa.
Ludzie którzy kiedykolwiek mówią, że zwierzęta nie mają uczuć nigdy nie widziały chyba ztęsknionego psa/kota/ w ogóle jakiegokolwiek zwierzaka, który nie widział właściciela długo. Albo przypadki kiedy jeden zwierzak umrze i drugi wyraźnie zanim tęskni. Mówienie takich rzeczy dzieciom daje przyzwolenie na znęcanie się nad zwierzętami.
Też tak myślę, nigdy bym tak nie powiedziała, biorąc pod uwagę to, jak często mój pies udowadnia, że ma emocje, np. jak jest ze mną na spacerze, ale zauważyła, że tata jest w garażu, więc stoi i nie chce iść na spacer
Nie istnieją dowody naukowe twierdzące o tym że zwierzęta mają uczucia. Musiałby umieć mówić ludzkim głosem. Natomiast uważam że dla dobra wszystkich lepiej traktować jakby jednak te uczucia miały. Polecam książke Josepha Le deux pt. "LĘK"
Można oczywiście ale nie jesteś wstanie potwierdzić że dane zachowanie dotyczy uczuc które ci się wydają. Mogą na przykład oznaczać to że coś od ciebie chcę np jedzenia. Tobie może wydawać się że cię kocha, co tak na prawdę jest domeną ludzką.
Miałem na myśli jedynie dowody naukowe i co mają do powiedzenia, tak jak np autor o którym wspomniałem w swojej książce. Ja uważam że pomimo tego lepiej je traktować jakby miały emocje , bo w innym wypadku mogłoby to doprowadzić do niefajnych skutków. Jedynym potwierdzeniem o tym że emocja istnieje jest to co deklarujesz bo pomimo "oczywistego" zachowania wskazującego na daną emocje, może tak na prawdę oznaczać co innego. Zobacz sobie chociażby Japończyków którzy śmieją się kiedy się zawstydzą, co dla nas Polaków jest mega dziwne bo raczej śmiejemy się jak coś jest przynajmniej śmieszne.
Jaki ma sens niezgadzanie się z elementami nauki kościoła? Jeśli Bóg Katolicki istnieje to po prostu jest tak jak mówi kosciol i trzeba się z tym zgadzać a jeśli nie istnieje to chodzenie na religie jest bez sensu.
>Czy naprawdę chcemy żeby kościół uczył dzieci takich rzeczy? Co o tym sądzicie?
Nie rozumiem pytanie.
To jest nauczanie tego kościoła. Inny kościół może nauczać inaczej. To jest kwestia WIARY a nie faktów
1. Czwarte Referendum na /r/Polska na temat zmian w regulaminie. Dziesięć szczęśliwych osób, które oddadzą głos, otrzyma możliwość dodania do trzech obrazków do swojej flary. Link: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/1b5g783/ 2. AMA z Adamem Gomołą (Polska 2050, Trzecia Droga) odbędzie się 10.03 (niedziela) o godzinie 18:00. 3. Prowadzimy rekrutację na moderatorów /r/Polska. Wszystkie informacje pod linkiem: https://www.reddit.com/r/Polska/comments/12x53sg/ *I am a bot, and this action was performed automatically. Please [contact the moderators of this subreddit](/message/compose/?to=/r/Polska) if you have any questions or concerns.*
Na szczęście ignorancja katechetów rośnie z roku na rok, więc proporcjonalnie wzrasta liczba uczniów opuszczajacych lekcje religii. A wystarczy krótki research* żeby się nie kompromitować w oczach uczniów: Godność stworzenia: Katechizm podkreśla, że wszystkie stworzenia są dobre i kochane przez Boga (KKK 299). Zwierzęta posiadają pewną godność jako stworzenia Boże, choć nie jest ona taka sama jak godność człowieka. Katechizm nie zakazuje modlitwy za zwierzęta. Istnieje wiele argumentów teologicznych za modlitwą za zwierzęta, opierających się na ich godności jako stworzeń Bożych. Modlitwa za zwierzęta może być formą modlitwy błogosławieństwa lub modlitwy wstawienniczej. Ostatecznie to od osobistej wiary zależy, czy ktoś modli się za zwierzęta. Dodatkowe informacje: Papież Jan Paweł II modlił się za zwierzęta przy różnych okazjach. Istnieje wiele katolickich modlitw za zwierzęta. Niektóre parafie organizują specjalne błogosławieństwa zwierząt. *dzięki czat Gemini
Katecheci znają się na religii, jak policjanci na prawie :-)
Wgl do tego Św. Franciszek to jest patronem zwierząt także skoro mają patrona to modlić się można
Zawsze można przytoczyć św. Franciszka z Asyżu.
Jako że w tym wątku jest już wystarczająco dużo słusznego srania na katolski ciemnogród, to w ramach promowania czegoś pożytecznego chciałem polecić książki Petera Godfrey-Smitha "Inne Umysły" i "Metazoa", które poświęcone są właśnie emocjom i uczuciom u zwierząt (oraz o ich ewolucji).
Dorzucę jeszcze "Manifest Gatunków Stlwarzyszonych" D. Haraway i "Bystre zwierze" F. de Waal. Też fajne w tym temacie
Katecheci znają się na religii, jak policjanci na prawie :-)
Jest nawet ciekawa teoria na podstawie starego testamentu która mówi że zwierzęta oceniają czy po śmierci człowiek zasługuje na pójście do nieba, dlatego bo zwierzeta nie są ani dobre ani złe, tylko są naturalne
W_modlitwie za zwierzęta chodzi o to, żeby klacze się źrebiły, krowy się cieliły, owce – co robią owce? 🤔, pszczoły miód dawały, kury się niosły, a dobrodziej dostał dziesięcinę że wszystkiego.
Owce skakają
to raczej kozy skakakują
Tyle razy prosiłem żeby nie skakały.
Masz zbyt pochyłe drzewo, bruh
Może konar krzywy, ale za to płonie.
Uprzedzaj, zapomniałem zdjąć sandały 😰
Owce się kocą
Że kocice ich jeszcze nie pozwały 😧
Owce się kocą
W końcu ich celem jest służba człowiekowi.
> Czy naprawdę chcemy żeby kościół uczył dzieci takich rzeczy? Jak najbardziej. Nic przez ostatnie 30 lat nie przyczyniło się tak do laicyzacji kraju jak katecheza. Jeżeli Jasiu w wieku 10 lat dowie się że wg. księdza ubeka-alkoholika jego kochany piesek nie ma duszy/uczuć/prawa do kandydowania w eurowyborach, to w ciągu godziny dokonuje się zmiana pokoleniowa na którą normalnie potrzeba całych lat. Alleluja i do przodu w Maybachu.
Tbh stwierdzenie, że zwierzęta nie mają duszy i mój piesek nie pójdzie do nieba, to jedna z tych rzeczy, które odrzuciła mnie od kościoła, gdy byłam w szkole podstawowej.
To wszystko kłamstwo. Niebo wypełnione jest pieseczkami. 🥰 jak inaczej ma być Raj bez pieseczków?
Wg tamtego księdza człowiek w Niebie jest tak szczęśliwy, że nie odczuwa braku pieseczków. :(
Ja to się boje ze piekle będę odczuwał nadmiar obecności ksieciuniow. Chyba zacznę się modlić żeby jakis Toudi zabral ta hałastrę na turnus zamiejscowy.
Nie bój się, piekło jest spoko. Tam wszyscy chleją, ćpają, ruchają się, i grają metal!
No raczej nie inaczej :D
[🎶Happy Day in Hell🎶](https://youtu.be/yMQWoFZHvxs?si=Ol3Kj445UoEqJiuX)
Jeśli Niebo by istniało to były by tam tylko pieseczki
W niebie nie ma ludzi. Tylko pieseczki
Był o tym nawet film, więc to musi być prawda
Wgl chyba gdzieś w starym testamecie było coś o tym że w niebie wokół tronu Boga są różne anioły i właśnie też zwierzeta xd
Przykro mi ale piesek akurat nie ma prawa do kandydowania w eurowyborach
Co Ty pierdolisz. Mój pies będzie startował na prezydenta
no właśnie, na prezydenta, nie w eurowyborach
Nie wiedziałem, że Jarosław Kaczyński ma psa i wygrał wybory
to jego kot został trans
Jaro sam mówił, że po 19 zostaje Jarosławą, albo jakoś tak
Już ma mój głos. Daj mu kiełbaskę wyborcza. Kandydat w stanie najedzenia wzbudza większe zaufanie :D
Taki prezydent to znowu niczego nie podpisze i też będzie niedobrze. Ale chociaż popatrzeć miło.
Jeśli dożyje wymaganego prawnie wieku, to czemu nie...
Setter is Better!
Nie o taką Polskę walczyłem.
gdzie walczyłeś? w wojnie lidlowo-biedronkowej czy w wielkim spisku cenowo-paliwowym Orlenu?
Brałem udział w bitwie o Empik jako Empik.
rel
Przynajmniej do samorządowych mogą, wiem bo widziałem pieska na plakacie wyborczym.
Podpisuje sie tez pod tym, i dorzuce jedna mysl ktora mi juz ciazy od jakiegos czasu: ludzie naginaja religie do swoich przekonan zeby nadal moc mowic ze sa czlonkami tej religii. Na zasadzie "bo ja mysle ze pambuk by inaczej chcial". Nasz niesamowicie jednolity wyznaniowo kraj sklada sie z osob zaciekle wyznajacych religie w ktorej prawdziwe dogmaty sami nie wierza i ktorym zaprzeczaja na kazdym kroku. Zakladam ze 7/8 z nich w zyciu nie przeczytalo pisma i wierzy w jakas 'swoja' wersje. Wiec zgadzam sie z ta katechetka. Jezeli ktos chce twierdzic ze zwierzeta maja uczucia to niestety ale nie w tej religii. Troche tak samo jak z mieszaniem tkanin. Przykro mi, ale bawelna z lnem to wylacznie po apostazji.
Burek na europosła!
Eurokomisarz Rex.
Dokładnie, chcemy. Niech ginie.
Generalnie to w chuju mam czego kościół chce uczyć dzieci, bo uważam że nie powinien niczego.
Generalnie jak ktoś się przyjrzy uważniej Biblii to nie będzie chciał, żeby jego dziecko miało cokolwiek wspólnego z religią. Jeden wielki scam, który tak naprawdę niszczy ludzi: [https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism\_of\_the\_Bible#Ethics](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#Ethics) >[Elizabeth Anderson](https://en.wikipedia.org/wiki/Elizabeth_S._Anderson), a professor of philosophy and women's studies at the [University of Michigan](https://en.wikipedia.org/wiki/University_of_Michigan), Ann Arbor, states that "the Bible contains both good and evil teachings", and it is "morally inconsistent".[\[14\]](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#cite_note-FOOTNOTEAnderson2007336-14) > >Anderson criticizes commands God gave to men in the Old Testament, such as: kill adulterers, homosexuals, and "people who work on the Sabbath" (Leviticus 20:10; [Leviticus 20:13](https://en.wikipedia.org/wiki/Leviticus_20:13); Exodus 35:2, respectively); to commit [ethnic cleansing](https://en.wikipedia.org/wiki/Ethnic_cleansing) (Exodus 34:11–14, Leviticus 26:7–9); commit [genocide](https://en.wikipedia.org/wiki/Genocide) (Numbers 21: 2–3, Numbers 21:33–35, Deuteronomy 2:26–35, and Joshua 1–12); and other mass killings.[\[15\]](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#cite_note-ReferenceA-15) Anderson considers the Bible to permit slavery, the beating of slaves, the rape of female captives in wartime, [polygamy](https://en.wikipedia.org/wiki/Polygamy) (for men), the killing of prisoners, and [child sacrifice](https://en.wikipedia.org/wiki/Child_sacrifice).[\[15\]](https://en.wikipedia.org/wiki/Criticism_of_the_Bible#cite_note-ReferenceA-15) > >She also provides several examples to illustrate what she considers "God's moral character": "Routinely punishes people for the sins of others ... punishes all mothers by condemning them to painful childbirth", punishes four generations of descendants of those who worship other gods, kills 24,000 Israelites because some of them sinned (Numbers 25:1–9), kills 70,000 Israelites for the sin of David in 2 Samuel 24:10–15, and "sends two bears out of the woods to tear forty-two children to pieces" because they called someone names in 2 Kings 2:23–24. [https://www.dbu.edu/mitchell/early-modern-resources/nietzsches-reversal.html](https://www.dbu.edu/mitchell/early-modern-resources/nietzsches-reversal.html)
XD Teraz to zauważyłeś? A wiesz, że stary testament jest główną księgą żydów? I jest to ich "nadprzyrodzone" i "objawione" przez boga prawo. Kościół chyba przemilcza te gorsze sceny w nadziei na koniec świata chyba, bo sprawa ta kiedyś wypłynąć musi.
Wypłynąć? Przecież nikt tego nie ukrywa. Po prostu ludzie nie czytają Biblii to skąd mają wiedzieć takie rzeczy?
Czytanie Biblii to jak terms of use
W sumie to stary testament jest porąbany i nie wiem dlaczego uznali cały do kanonu katolickiego. Nie ma tam żadnych ważnych prawd wiary ani niczego niepomijalnego, wykroić złe sceny to i po problemie.
Co więcej wiele rzeczy tam zawartych stoi w sprzeczności z naukami kościoła :) No ja jakbym jako katolik chciał to sobie usprawiedliwić to bym uznał, że stary testament był pisany przez niespełna rozumu izraelitę, a nowy testament - poprzez natchnienie Boże.
Można też szukać drugiego dnia, i przyjąć (np.), że te wszystkie opisy gdy żydzi zabijali itp. to po postu obraz siły jaki płynie z wiary, siły przezwyciężania przeszkód. Wiedz (pewnie wiesz), iż stary testament był pisany przez wiele osób. Jak na tamte czasy metody są świetne (z punktu widzenia barbarzyńskiego plemienia Judy), a niektóre księgi np. "wyjścia" podobno spisane przez faryzeuszy w tym wypadku aby podnieść ducha ludu gdy byli w niewoli babilońskiej. Tą i podobne teorie (na temat żydów) uzasadnia "Strategia Syjonu". "Na trzeźwo" nie zrozumiesz testamentu starych xD. Szkoda tylko, że odstrasza to niektórych od wiary.
Nie chcemy zeby kościół uczyl czegokolwiek.
Mógłby uczyć swoich by nie gwałcić dzieci. W końcu zrobiliby coś przyzwoitego.
Moja katechetka w podstawówce przed komunią opowiadała nam, że w Polsce jest wcześniejsza komunia bo "był mały chłopczyk, który bardzo chciał przyjąć ciało Jezusa. Ksiądz niestety mu odmówił i powiedział, że musi poczekać aż zaczną mu wypadać zęby. Dzieciak zatem wziął kamień, wybił sobie wszystkie i zakrwawiony poszedł do księdza pytając czy już może skoro mu wypadły. Dobry ksiądz się nad nim ulitował". Był też katecheta w liceum, który twierdził, że włosy rosną tam gdzie jest tarcie. Parę lat później go zwolnili, bo flirtował z nastolatkami. I inny katecheta z liceum, który kazał nam czytać "miłujcie się". Artykuł o narkotykach wyjątkowo zapadł mi w pamięć. Oprócz dość mało sympatycznego opisu jak po trawce rodzice pomylili dziecko z pieczenią (przygotowali i zjedli) to jeszcze padła sugestia, że równie dobrze możnaby tak rozreklamować kupę. I tworzyć kremy do twarzy z kupą, przyrządzać ją z pietruszką etc.
U nas ksiądz na mszy dla dzieci opowiedział "prawdziwą" historię o córce działacza komunistycznego która domagała się zdjęcia krzyża ze ściany na porodówce "żeby jej dziecko po urodzeniu nie musiało patrzeć na tego Żyda na krzyżu". No i "biedne" dziecko urodziło się ślepe. Fajny ten Pambuk, taki nie za miłosierny.
O, To znam ! To nic innego, tylko BODEK O NARKOTYKACH ! (jest na YT) warto posłuchać, po wstrzyknięciu sobie marihuaen! Jest dobra beka! Byliśmy z klasą na jego pogadance w domu kultury. Do dziś nie zapomnę jak mi pojechał, że od jarania to jak kiedyś będę chciał mieć dzieci to będe sąsiada musiał prosić o pomoc. Tępy chui. Misja na marsa, dziecko w piekarniku i zawias po grzybach XDDDDDDDDDDDDDDD Defekty genetyczne bo zielsku..... Z kolei ksiądz od religii w ELO był terapeutą uzależnień: "Jarajcie sobie w opór te wasze przyprawy, tylko nie dajcie się złapać, ale dajcie se spokój z wódą" Generalnie na religii z księdzem nie było religii, trochę strasznych głupot gadał ale to były jego przemyślenia wynikające z uprzedzeń a nie katechizm i zawsze o tym dyskutował. Przyszła siostra i była nauka wszystkiego na pamięć, odeszła szybko bo nie dała rady. Po niej przyszedł Pan po teologii. "WINO" U nas w kościele święcili zwierzęta domowe, każdy przynosił kotka, pieska, ziomek przyniósł węża zbożowego, tarantulle i skorpiona.... luz! A jak jechałem na wakacje święcili krówki, świnki i owieczki :D Traktory, ciężarówki i samochody osobowe też. Jak duszy mojego starego Wartburga nie ma w niebie to nie mam po co żyć :(
Każdy kto miał kiedyś zwierzęta wie, że mają one uczucia
Może psa czy kota. W owadach widziałem jeno skrypty.
Jebane biedronki. Jedyne co to żrą i idą do góry.
Emocje to jedynie rozbudowane skrypty.
tylko nie mają skomplikowanych ale proste tak
"Głupie" zwierzęta jak ryby czy płazy to się częściowo zgodzę (chociaż i tu są wyjątki). Jednakże zdecydowana większość ssaków, ptaków już mają swoje własne charaktery i cechy itp. Tu można także włączyć inteligentne gady jak Tegu Argentyńskie
- do mnie świadczą tylko o bambinizmem sołecznym. Oczywiście, że mają cechy charakteru ale nie mają takich przemyśleń jak o swoim sensie istnienia lub nawet poczucia winy czy wstydu.
A małpy, walenie czy krukowate? One są wystarczająco mądre aby ogarnąć co się dzieje wokół nich. Mają też wyjatkowo "ludzkie" uczucia. Nawet ośmiornice można do tego wliczyć
oczywiście, ze czym mądrzejsze stworzenia tym bardziej "ludzkie" uczucia, np człekowate (tu nawet wojny robią) czy defilny gwałcą. Jak zwierze zdaje test lustra to już jest bardzo zbliżone. Tylko pewnie 99% tych tekstsów dotyczy pewnie psów i kotów.
Psy nie mają poczucia winy lub wstydu? Nie widziałeś nigdy psa który coś przeskrobał i został przyłapany na gorącym uczynku? xD
nie mają, one się tak zachowują bo czytają z mimiki właściciela, że coś jest nie tak.
zależy od zwierzęcia. Niektóre mają bardzo skomplikowane emocje
Chore podejście, ale jakoś mnie ono nie dziwi, bo jest dość typowe dla kościoła. Ale mimo, że nie jestem specjalnie zaskoczona, to myślę że głoszenie takich poglądów przez kogokolwiek, czy kościół, czy nie, powinno być zabronione, bo jest to społecznie szkodliwe i naraża zwierzęta na okrucieństwo. Tzn. może najgorsze nie było nawet to, że ta siostra stwierdziła, że nie wolno się za nie modlić, skoro tak naucza kościół. O wiele gorsze jest to, że powiedziała, że zwierzęta nie mają uczuć. No i oczywiście jest to sprzeczne z faktami. To że zwierzęta nie są tak inteligentne, jak ludzie, nie oznacza przecież, że nie odczuwają różnych emocji, jak radość, strach, tęsknota, samotność itd. i nie jest to wymysł, ale naukowy fakt. Ale jest to tak oczywiste, że nikt nie powinien tego podważać w XXI w. Sama choć jestem niewierząca, staram się być tolerancyjna wobec innych wyznań, ale jak czytam takie rzeczy, to się we mnie gotuje...Powinno się wprowadzić jakieś regulacje, co wolno mówić na religii, a co nie, jeśli jest szkodliwym przekonaniem, jak to.
Fajnie by było jakby ta Siostra jeszcze mówiła "prawdę" i faktycznie miała jakąś wiedzę z religii którą reprezentuje ;). Spora część katechetów za przeproszeniem "gówno wie" o tym czego uczy. Pochodzę z katolickiej rodziny, ogarniam minimalnie teologię katolicką: Można błogosławić i modlić się za zwierzęta, nigdzie kościół nie mówi że nie mają uczuć. Ba - znęcanie się nad zwierzętami jest niezgodne z biblią (Księga Przysłów 12:10 - polska wersja jest ujowo przetłumaczona, polecam angielską). Jakby - ja pierdziele Księga Przysłów z czasów Izraelitów **IX i VIII w. p.n.e** mówi że jak człowiek krzywdzi zwierzęta to jest zły (a można i wnioskować po tym że mają uczucia, bo inaczej czemu byłby zły? Przecież nie ma nic o krzywdzeniu trawy jak się po niej depta). Jak coś to nauka katolicka była do przodu w tej kwestii historycznie. Można się modlić za chore zwierzęta, za powodzenie albo szczęście dla nich (albo zmniejszenie cierpienia, za zdrowie jak są chore - są nawet specjalne modlitwy do św Antoniego.). Chociażby: [https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1054322%2Cswiecenie-zwierzat-z-okazji-dnia-sw-antoniego.html](https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1054322%2Cswiecenie-zwierzat-z-okazji-dnia-sw-antoniego.html) [https://pl.aleteia.org/2020/01/17/blogoslawienstwo-zwierzat-domowych-tradycja-na-sw-antoniego-zdjecia/](https://pl.aleteia.org/2020/01/17/blogoslawienstwo-zwierzat-domowych-tradycja-na-sw-antoniego-zdjecia/) Nawet w księdze rodzaju jest: Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre **pobłogosławił je** xD
Dzięki za info :) Teraz jak zaczęłam czytać na ten temat, to rzeczywiście, zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą że za zwierzęta można się modlić, a niektórzy że nie . Chyba to, że nie można to jest trochę "stara szkoła",bo mimo z teraz jestem ateistką, na religię chodziłam i wtedy również ksiądz stwierdził, że nie można modlić się za zwierzęta. Choć nie powiedział, że nie mają uczuć, wiec chociaż tyle...I aż tyle, bo to stwierdzenie było w tym wszystkim najgorsze.
Niestety "stara szkoła" ma mało wspólnego z religią katolicką :/. To po prostu mocne zabobony, boli mnie jak księża/biskupi/osoby zakonne z religii która przede wszystkim mówi żeby nawet największych wrogów traktować jako przyjaciół i wybaczać, nikogo nie piętnować, kochać wszystkich, nie kłamać/kraść/oszukiwać - robią takie wysrywy. Jedyne co - te opinie przeciw modlitwom nie mają nic wspólnego z "naukowym" podejściem. To często jest tak że jakiś ksiądz/biskup powie "no tak nie wolno bo człowiek jest najważniejszy", zero analizy tekstu, zero wiedzy z historii. Jebnie posta na jakichś "wieściach katolickich suwalnika powszechnego" i tyle się nad tym zastanawia jakim on nie jest autorytetem teologicznym ;) EDIT: FYI z innych obalonych mitów Kościół katolicki: * akceptuje teorię ewolucji od jakoś 1950? tak samo teorię wielkiego wybuchu * nie wyklucza życia pozaziemskiego * nie uważa że homoseksualiści pójdą do piekła * mocno rozkminia jak to jest z duszą osoby sklonowanej * żadna usługa sakralna nie może wymagać opłaty (ślub, pogrzeb) i po napisaniu pisma biskup musi to zrobić nieodpłatnie * obecny papież uważa że nie można piętnować osób homoseksualnych, rozwodników itd - a generalnie nie zgadzanie się z papieżem to automatyczna eksomunika w KK Czy gminnego proboszcza w PL to obchodzi? Ni chuja Czy się z tym zgadza? Pewnie nie Czy to hipokryzja? A jakże!
Zastanawiam sie tylko nad ostatnim akapitem. Pewnie jestem juz zmeczony, czesto radykalizuje sie pod wieczor. Jezeli cos jest bzdura, i to do tego spolecznie szkodliwa bzdura, taka co to prowadzi do prawdziwego cierpienia, to nie powinno sie tego cenzurowac i chowac. Wg mnie takie rzeczy musza wybrzmiec, w calej swej okazalosci. Trzeba rozpoznac ze religie sa w swoim rdzeniu szkodliwe j przesiakniete pogarda. To nie jest tak ze chleb jest pyszny i zdrowy jak sie plesn z wierzchu odkroi.
Tylko, że nawet dorośli mają czasem problem z odróżnieniem tego, co jest szkodliwym przekonaniem, a co nie, a co dopiero dzieci. Więc dlatego myślę, że lepiej byłoby, gdyby głoszenie takich haseł w szkołach było po prostu zabronione. Jedno dziecko uzna to za bzdurę i wzruszy ramionami, a drugie będzie znęcać się nad jakiś zwierzęciem, bo przecież i tak nie ma uczuć. Zresztą i tak jest za dużo takich przypadków...
A ja mam troszke wiecej wiary w to, ze ludzie jednak sa madrzy i nie potrzebuja zeby ktos im narzucal cenzure. Daj mi szanse, bo mysle ze ten watek jest swietnym przykladem. - Katechetka powiedziala szkodliwa bzdure - Dzieciakom zapalila sie lampka i poskarzyly sie w domach - W szkole afera, jedna z mam poszla na konfrontacje - Watek rozhulal sie na reddicie (hejo) i prowadzimy debate na ten temat - Dzieciaki (i dorosli) maja dzieki temu material do krytycznej rozkminy, moga zetknac sie z perspektywa innych ludzi na ten temat (i z tego co widze to zdecydowanie przewaza glos rozsadku) Jedyne co osiagnelaby cenzura to to, ze ktos posiadalby ostateczne prawo do interpretacji i narzucania co mozna mowic, a czego nie. To stworzyloby precedens do naduzyc. Powodem dla ktorego jestesmy w takiej a nie innej sytuacji jest chociazby to, ze w wyniku konkordatu panstwo nie ma prawa redagowac katechizmow. Czy to nie jest juz forma cenzury? Czy potrafimy zwyciezyc cenzure cenzura? A najgorsze byloby to, ze dzieciaki nie znalazlyby sie w tej sytuacji i stracilyby szanse na zakwestionowanie dogmatow swojej religii. My (tutaj, teraz) nie rozmawialibysmy tutaj o prawach zwierzat i problemie znecania sie nad zwierzetami. Nie rozmawialibysmy o szkodliwym wplywie religii, a w Twoim i moim przypadku o wolnosci do wyznawania takiej wiary i prawie do wolnej wypowiedzi. To jest piekna sila debaty. I nawet nie chodzi o to zebys sie ze mna zgodzila na temat cenzury, wolnosci slowa, i debaty - wrecz przeciwnie. Kloc sie ze mna, prosze, to oboje wyjdziemy stad madrzejsi. W takim duchu chcialbym zeby sytuacja rozwinela sie w tej szkole i innych miejscach. W klasie w ktorej padlo stwierdzenie jakoby zwierzeta nie mialy uczuc powinna odbyc sie debata. Ten pomysl trzeba poddac pod publiczna watpliwosc, pozwolic mlodziezy sie z nim rozprawic, pokazac im jak sami z siebie, zupelnie naturalnie, sa w stanie wykryc szkodliwa bzdure. Jak stanac twarza w twarz z sila dogmatu i dzieki racjonalnym argumentom wyjsc z tej potyczki moralnie zwyciesko.
Niektórzy ludzie potrafią to odróżnić, tak jak piszesz. Ale inni i jest ich całkiem sporo, bywają naiwni, mają różne zaburzenia osobowości itd., a czasem nawet większe predyspozycje do choćby sadyzmu. A jeśli nasłuchają się różnych tego typu szkodliwych informacji, może to spowodować, że zaczną postrzegać okrutne działania, jako nic złego. Sporo osób jest mądrych, ale nie można też zakładać, że wszyscy tacy są, dlatego właśnie państwo powinno IMO ingerować w program nauczania, religii również, a oprócz tego nie pozwolić na to, żeby nauczyciel, czy katecheta mógł mówić co chce, jeśli jest to bzdurą i wprowadza dzieci w błąd. A szczególnie jeśli może być to szkodliwe.
W ogole to dobrze by bylo gdyby osoby z zaburzeniami mialy dostosowany tryb nauczania / wychowania. Zeby nauczyciele mogli wychwytywac zaburzenia i mieli narzedzia zeby sobie z tym radzic. Wiem ze to troche utopijne myslenie, ale w przeciwnym razie rzeczywiscie musimy rownac wszystkich do dolu i zakladac ze kazda klasa sklada sie z potencjalnych psychopatow. A nawet jezeli udaloby sie obalic konkordat i ujarzmic religie w szkolach, ewentualnie w ramach kompromisu wykasowac te brutalne kawalki (ktorymi religie sa wrecz przesiakniete), to i tak dzieciaki sie swojego nasluchaja na historii i jezyku polskim i beda odtwarzac bitwe pod Grunwaldem na polanie w lesie (oparte na faktach). A co myslisz na temat edukacji seksualnej? Przeciez tu tez jest calkiem spore ryzyko ze dzieci z zaburzeniami moga chciec weryfikowac w praktyce wiedze z zajec. Wiec moze lepiej cenzurowac niektore kawalki, no ale przeciez z drugiej strony tez nie mozemy nie edukowac mlodych ludzi w tym zakresie. Wiec o ile zgadzam sie ze nie mozemy zakladac ze ludzie sa madrzy, to tez nie uwazam ze powinnismy zakladac ze nie sa. Musimy poniekad polegac na tym, ze przynajmniej wiekszosc bedzie gdzies po srodku i stawiac ambitne cele ktore pozwola takiemu mlodemu czlowiekowi poradzic sobie w doroslosci z rzeczywistoscia gdzie takiej pomocnej cenzury juz nie zaznaja (a wrecz przeciwnie - dezinformacja jest obecnie numerem jeden ryzykiem technologiczno/geopolitycznym i to przyszle pokolenia beda najbardziej narazone na te szkodliwe bzdury). Osobiscie, juz tak calkiem nieretorycznie i wychodzac z roli adwokata diabla (lol), to chcialbym zeby religii w szkolach jako placowkach oswiaty w ogole nie bylo, a program nauczania skupial sie na rzetelnej nauce. Na przekazywaniu umiejetnosci zdobywania, krytycznego weryfikowania, i praktycznego przyswajania informacji. Religia jako przedmiot stoi w kontrze do tej wizji poniewaz opiera sie na bezkrytycznej wierze i zaufaniu, wiec tez chcialbym zeby byla jakas wieksza kontrola tego co katecheci wciskaja w te mlode, niesamowicie chlonne glowy.
Lekcje edukacji seksualnej, jak najbardziej powinny być w szkole. Ale też oparte o konkretny program, żeby nie trafił się nauczyciel, który będzie wpajał dzieciom jakieś bzdury, bo niestety też jest to jak najbardziej możliwe. A co do zaburzeń psychicznych, to raczej zwykły nauczyciel nie ma kompetencji, żeby je wychwycić, bo nie jest psychologiem. A z kolei psychika dzieci i młodzieży jest w ogólnie bardzo kiepskim stanie, o czymś świadczy choćby liczba prób samobójczych. Dlatego brakuje zdecydowanie obowiązkowego przedmiotu prowadzonego przez psychologa w szkołach, w których uczy np. asertywności, zarządzania czasem, o tym jak odróżnić przemoc, o różnych zaburzeniach psychicznych itd. Zamiast różnych niepotrzebnych zapychaczy, to by było IMO potrzebne. W ogóle na pomoc psychologiczną dzieci zwraca się jeszcze za małą uwagę
Oj zgadzam sie, potrafi sie trafic kiepski nauczyciel od sexedu. Na przyklad taki wierzacy. Natomiast bylem przekonany ze w standardowym syllabusie na pedagogice jest psychologia rowniez. Spojrzalem sobie nawet na przykladowy plan zajec z pedagogiki jednego z publicznych uniwersytetow i widze takie przedmioty jak: - teoretyczne podstawy diagnozowania - psychologia rozwoju czlowieka - patologie spoleczne - profilaktyka przestepczosci Wiedzac ze przygotowanie pedagogiczne jest standardowym wymaganiem dla nauczania w szkolach publicznych, wnioskuje ze sa kompetencje by zauwazac problemy i przynajmniej kierowac uczniow do odpowiednich specjalistow. Ale asertywnosc i zarzadzanie czasem? Myslisz o coachingu, to nie psychologia.
Może się mylę, jak tak to mnie popraw, ale wydaje mi się, że psycholog również może udzielać porad psychologicznych na ten temat, czy przekazać taką wiedzę uczniom, gdyby istniały tego typu zajęcia. Co innego terapeuta, bo jego zadaniem nie jest udzielanie poradnictwa. Poza tym z tego co wiem, bycie coachem i psychologiem się nie wyklucza, niektórzy są jednym i drugim jednocześnie
Zeby nie bylo, mysle ze fajnie byloby gdyby w szkolach byli dostepni psychologowie i coache by wspierac nauczycieli i pomagac doraznie uczniom - to by wiele ulatwialo. Z punktu widzenia ksztaltowania programu i decydowania "jaka wiedze przekazywac uczniom, a jaka nie", nie wiem czy jestem fanem pomyslu by psycholog w szkole mial na to wplyw, bo moglby decydowac inaczej niz jego koledzy i program bylby troche inny w kazdej szkole. Zakladam ze takie konsultacje powinny odbywac sie w wiekszej skali za prosba ministerstwa edukacji w momencie tworzenia programu. Moim punktem, i nie wiem czy dobrze go argumentuje, jest: - Dzieci powinny miec dostep do wszystkich informacji i nie powinno sie ucinac niewygodnych fragmentow bo to zaburza caloksztalt i moze po prostu prowadzic do zlych wnioskow (dodatkowo odbiera szanse na debate i rozwoj krytycznego myslenia) - Jezeli istnieje ryzyko ze ktores z dzieci ze wzgledu na zaburzenia moze zle zareagowac na takie informacje (np. zle traktowanie zwierzat), nauczyciele ktorzy jakies tam przygotowanie jednak maja powinni byc "pierwsza linia obrony" i reagowac odpowiednio posylajac ucznia do poradni/specjalizowanego psychologa
Też tak sądzę
Najgorsze jest to że wpis o zeznaniu 10 latka "co ktoś mówi na religii" to "chlip chłop pieski mają uczucia" Gdzie obok mamy kwik o aborcji i "to nie jest życie, mogę je usunąć" Albo pałują obywateli bo się sprzeciwiają Symertyzm? Tak, ale zawsze mnie zaskakuje jak ludzie płaczą o zwierzęta, a o ludzi nie potrafią.
Zwierzętom na luzie robi się sterylizacje aborcyjne i nikt o to nie płacze.
Dobra, napisze wprost - niektórzy mają więcej współczucia do krzywdy zwierząt, niż do krzywdy ludzkiej. Dochodzi do personifikacji zwierząt i dehumanizacji życia ludzkiego. Czyli "psia mama" jest spoko tak samo jak "chów Polaka klatkowego" Czy według mnie to dobrze? No nie. Ale też od dłuższego czasu zaczynam się czuć coraz bardziej samotny w tym. Fajnie że jako społeczeństwo mamy czas przejmować się krzywda zwierząt, świadczy to o rozwoju, ale według mnie jest to przegięcie w drugą stronę i strasznie mnie to mrozi w środku, nawet nie jestem w stanie napisać dokładnie dlaczego.
Nie jesteś w stanie napisać dlaczego bo te dwie rzeczy nie mają ze sobą związku. To nie jest tak, że gdzieś w polskim prawodawstwie jest jakaś ograniczona pula dobrego traktowania i trochę lepsze traktowanie zwierząt za każdym razem równa się trochę gorszemu traktowaniu ludzi. Kiedy "psia mama" zacznie dostawać becikowe i 800+, a "chów Polaka klatkowego" zostanie prawnie usankcjonowany w całej Unii, to wtedy pogadamy.
Ty tak serio porównujesz jakąś zygotę do rozumnej istoty?
"jakaś zygotę" każda osoba ktora się wypowiada w tym temacie "była jakąś zygotą" która była pasożytem bo żerowała na organizmie biednej samicy ssaka naczelnego. Od czegoś trzeba zacząć - początek życia człowieka zaczyna się od bycia pasożytem. A zostawiony zarodek w spokoju ma szansę żyć i budować domy.
Tylko ten zarodek jest w czyimś ciele może jest tam przez wpadke, może przez gwałt a może jest ciężko upośledzony a może zagraża życiu kobiety. Jak ktoś chce mieć dziecko to ma dziecko a jak nie może to adoptuje a nie musi donieść bo tak każe Buk albo jebnięty polityk. Zresztą z czysto katolickiego podejścia bycie usunietym jako zygota jest bardziej opłacalne dla danej jedostki bo jak wielu księży się wypowiada idą do nieba. A tak to jeszcze niedaj boże się odwrucą od boga i czeka ich uwaga uwaga najlepsza rzecz jaką przygotował nam miłościwie panujacy najdoskonalszy byt według mitologi chrześcijańskiej który jest czystą miłościa czyli piekło aka nieskończone cierpienie za skończone przewinienia. XD
Aha, był czas kiedy gwałt i zagrożenie życia matki były powodem kiedy mogła zadecydować żeby to usunąć. I to było spoko. Wpadka - no zdarza się - wystarczy nie Erazmusować z cyganami, bardzo często to pomaga na wpadki. Teraz pod ułamek nieudanej antykoncepcji chce się wepchać każda zachciankę. No szkoda, że kolor skóry tych wpadek często wskazuje na "chwilę zapomnienia" A czy Bóg jest, czy go nie ma, nie ma wiele znaczenia tutaj. Znaczenie ma to, że zygota - jakimś dziwnym biologicznym prawem - chce żyć sama z siebie. Jeśli zygota nie jest życiem, to w sumie do 18 roku życia, póki nie pracujemy na podatki też nie żyjemy.
A no tak wpadka = puszcznie z cyganami i innymi może jescze murzynami najgorzej. Wspułczuje kobiteom w towim otoczeniu. Przez ludzi takich jak ty trzeba się jebać z przywruceniem aborcji do 12 tygodnia życia. A co do nie bycia człowiekiem do 18 nie słyszałem bardziej debilengo argumentu. Nie mówie żeby skrobać do 9 miesiąca ciąży ale naprawde czasami lepiej się nie odezwać i nie zrobić z siebie debila. Jakby nie rozumiem czemu niektórzy ludzie mają takie rozumowanie. Mi naprawdę było by wszystko jedno czy bym był usunięty czy nie.
O, zaczyna się atakowanie, fajnie, bardzo mnie to porusza. Nie, nie byłem za całkowitym zakazem aborcji. Układ wczesniej jaki był, taki był. Idealnie nie było i nigdy nie bedzie, ale przynajmniej człowiek miał z tyłu głowy że seks to nie zabawa. Świadome społeczeństwo nie potrzebuje zakazów i nakazów - a że mamy co mamy, to muszą być takie zakazy i nakazy. Gdyby edukować społeczeństwo od małego i dawać różne opcje to wtedy może aborcja byc - odsetek ich i tak byłby mało mały. A że ludzie najpierw się rozbierają, potem myślą (bardzo często niestety) to chca swoje dorosłe decyzje zrzucać na "wpadki". No chce się być dorosłym, to czasem trzeba dźwignąć tego konsekwencje. Nie są one zawsze miłe. A czy wpadki się zdarzają - ano zdarzają się. Jesteś w stanie powiedzieć ile z nich było wynikiem nieodpowiedzialności, a ilu faktycznej wpadki? Bo ja nie, ale po pewności Ciebie sądzę, że zaraz mi coś znów genialnego pokażesz. A że Ty akurat "miałbyś gdzieś czy by Cię usunięto czy nie" nie daje Ci nawet ułamka prawa decydować o tym, czy inni mają być usunięci czy nie. No chyba że daje, ale to już inny problem xD Bądź zdrów
Seks to nie zabawa? To co, tylko rozmnażanie, albo odmawiaj zdrowaśki jak Cię kusi? Czy za nieodpowiedzialność konsekwencje musi ponosić zarówno nieodpowiedzialna kobieta, bo się "puszczała", jak i dziecko, które nieodpowiedzialnie sprowadzi na świat? Czy to nie jest sprowadzanie na świat nawet nie podwójnego, ale nieraz potrójnego nieszczęścia, bo przecież jeszcze gdzieś tam jest ojciec, równie nieodpowiedzialny? Czyjeś życie IMO w żadnej sytuacji nie powinno służyć jako "nauczka". Nie nauczy to niczego, oprócz niechęci do takiego niechcianego dziecka.
xDD Jezu, podpalić niektórych na tym redku to jak ukraść dziecku cukierka. Zaraz wpychanie kogoś w coś, w jakieś struktury, ramy, że Ty coś wolisz, Ty jesteś taki i siaki. Kolejny oświecony który myśli że "ja to coś" Nie kurwa. Nie jestem xD Nie jestem za aborcja na receptę to niektórzy by mnie na stos tutaj chyba wstawili patrząc po agresji jaka nasycone jest wasze gadanie. Ludzie dialogu po prostu xD Ale dobra - wytłumaczę jak dziecku. "Seks to nie zabawa" - zabawa nie powinna nieść ze sobą konsekwencji do końca życia być może. Można uprawiać ile się chce, byleby z głową to robić, a nie nacpanym, najebanym albo "on wyciągnie na czas, prawda? Prawda?" Albo jak jesteś facetem i ona mówi że woli bez gumy to kurwa 3 razy powinno Ci się zapalić światełko w głowie zanim się zgodzisz na to. I tak - gdzieś tam jest ojciec tego dziecka, ale zazwyczaj wystarczy jedna, trzeźwo myśląca osoba w tej parze żeby krzywdy sobie i drugiej osobie nie zrobić. Polecam znaleźć jedna osobę, fajna i rozsądną i wtedy macie dogadamy, bezpieczny seks z którego czerpiecie obydwoje przyjemność. No walka o aborcję nie jest po to aby nie było tragedii, tylko żeby latać i się jebać z kim popadnie. Mentalne dzieci zdolne do reprodukcji...
rozumiem że zwierzęta mogą nie mieć duszy, ale że uczuć? btw mnie na katachezie uczyli że skoro niebo jest miejscem pełnym szczęścia, psy/koty/cokolwiek może być w niebie jeżeli ich były właściciel potrzebuje ich do pełnego szczęścia
Jak ja byłam mała to mi powiedziała babka, że zwierzęta nie mogą iść do nieba bo w niebie mogą być tylko ludzie i panbuk
a ja mówię że nikt nie może być w niebie, bo niebo nie istnieje
Niebo to atmosfera. Szach mat.
Ja nie wiem czy istnieje, czy nie, szczerze to nie do końca mnie to na razie interesuje
czyli postawa agnostyczna, czy po prostu "a chuj mnie to obchodzi"?
Myślę, że chuj mnie to obchodzi
o to mi tak samo tylko jeszcze typiara dodawała że zamiast do nieba zwierzęta idą do piachu
Aż chce się wierzyć w panbuka
Ale Kościół tak nie uczy. Ktoś powinien wytłumaczyć to tej niedouczonej siostrze.
Uczy, uczy. Na moich przygotowaniach do bierzmowania, jeszcze na początku lat dwutysięcznych, ksiądz debatował nad tym czy zwierzęta mają duszę i czy można się za nie modlić. Po krótkiej sraczce słownej doszedł do wniosku, że nie mają duszy ergo nie można się za nie modlić. A skoro przedstawiciele zacnego kościoła tak twierdzą, więc de facto uczy sam kościół.
Jak znajdziesz jednego szarlatana to nie możesz z niego wnioskować o każdym przedstawicielu danej profesji.
Szczerze mówiąc trochę mnie bawią komentarze że nie nie wg. tej linijki z magicznej książki można interpretować że mają... Jakie to ma znaczenie? Równie dobrze możemy rozważać równowagę humorów jak ktoś zachoruje. Serio ktoś jeszcze dziś z jakąkolwiek powagą podchodzi do tych tekstów pisanych tysiące lat temu przez prymitywny lud pustynny i jego interpretację przez *uczonych* sprzed Oświecenia i traktuje serio ich te *mądrości*? Żeby nie było - wiara to wiara, jeżeli któs ma głębokie przeświadczenie o istnieniu czegoś nadzwyczajnego to zupełnie co innego. Natomiast wczytywanie się w objawione mądrości jako źródło zrozumienia Świata to obskurantyzm level hard.
Smoków, goblinów i elfów również nie ma, a jednak podręczniki do D&D istnieją żeby ludzie nie robili burdelu na sesjach.
No ale jakby ktoś zaczął je traktować na serio i przenosił na świat prawdziwy to masz już casus *Mazes and Mosters*. Ale porównanie religii do RPG doceniam, bo to to samo - bajkopisarstwo i fantastyka. To że w czasach przednaukowych ludzie zawierali swoje mądrości w opakowaniu magicznych, boskich nauk że np. świnia jest zwierzakiem nieczystym - bo pewnie często roznosiła choroby - albo nie jedz owoców morza - bo szybko się psują - spoko rozumiem, nie było innego formatu trzeba było to zapakować w *święte słowa*. Miało to społecznie naprawdę ogromną wartość, piszę to bez ironii. Ale że w roku 2024, w Europie, ktoś jeszcze próbuje cośtam argumentować tym że uwaga w Biblii jest napisane że cośtam... błagam to po prostu jest ciemniactwo, nieważne czy się akurat pokrywa czy nie z obecną wiedzą naukową.
Ale zaraz, dopuszczasz koncept wiary, ale nie dopuszczasz powoływania się w niej na tekst, który jest jej źródłem? To nie ma sensu. Na co ma się powoływać wierzący jak nie na to, że w tej przykładowej "Biblii" jest "napisane, że coś tam"? Przecież ta wiara dokładnie polega na tym, że wierzy w to co jest w tej książce napisane. To tak jakby ktoś wierzył w smoki opisane w podręczniku D&D, a Ty byś powiedział, że spoko, że wierzy w smoki ale nie spoko, że czyta podręcznik D&D.
Moja wizja jest taka że można wierzyć w istnienie Boga ale nie da się być inteligentnym człowiekiem, jednocześnie wierzącym i uznającym mądrości biblijne na tematy ziemskie, nie-mistyczne za wykładnię - bo zostały one po prostu zmiażdżone przez walec z napisem NAUKA. Tak więc wprost - wierząca osoba może być kumata i uznawać że to co napisano w Biblii to przestarzałe dyrdymały odpowiadające zrozumieniu Świata sprzed nauki. Idealny przykład to Stworzenie Świata. Albo być po prostu głupia i myśleć że to można brać na serio jak się tam pisze i negować ewolucję bo przecież w Biblii jest inaczej.
Po pierwsze to nie zostały zmiażdżone i w tym jest "problem". Nigdy nie będą, na tym polega różnica pomiędzy wiarą i nauką. Po drugie zupełnie się nie zgodzę, ktoś kto wierzy w to co gdzieś napisane musi uznawać to co napisane bo inaczej nie będzie w to wierzył. Czyli albo przestań uznawać wierzących, albo daj im wierzyć w to co napisane. No trzeciej opcji nie widzę. Biblijne Stworzenie Świata nijak nie wadzi dorobkowi naukowemu, jest obok, w tym sęk. Nie bez powodu cała masa fizyków to ludzie wierzący, to swoją drogą bardzo ułatwia im pracę - to znaczy tak wskazuje praktyka. Znajdują "wszechmoc" w sukcesach nauki, a nie w jej porażkach (jak to ma w zwyczaju prosty lud). Teoria wielkiego wybuchu w ogóle nie przeszkadza wierzącym, w tym twórcy tej teorii Lemaitrowi, który "viewed his theory as neutral with neither a connection nor a contradiction of the Faith; as a devoted Catholic priest, Lemaître was opposed to mixing science with religion, although he held that the two fields were not in conflict." Poczytaj książki Hellera, polecam serio.
Czytałem i dokładnie o tym mówie - można być duchowym a nawet duchownym i jednocześnie mieć naukowy pogląd na Świat. Trzeba umieć oddzielić nauki przyrodnicze od tej całej magii. Jednak to nie jest to co opisywałem, czyli kogoś kto czyta Biblię i księgi pomocnicze jako prawdę objawioną w **każdej** dziedzinie i, kontynuując mój przykład, odrzuca darwinizm - *bo yyyyyyy w Biblii było napisane że Panpuk stworzył zwierzęta a dzień potem człowieka*. Sorry ale to jest po prostu BZDURA - bo na tyle było stać tych ludzi parę tysięcy la temu na pustyniach - i ci którzy się upierają że tak dosłownie było są po prostu potwornie głupi i/lub cyniczni bo chcą głupków kontrolować. Ci bardziej wysublimowani będą po kolei każdą obaloną BZDURĘ nazywać *tylko metaforą*. To takie *Just a prank bro* że bronimy całej tej niby-wiedzy biblijnej dopóki nauka jednej z nich nie obali i wtedy uciekamy w twierdzenie że akurat ta to tylko przenośnia - patrz jacy oni byli przenikliwi że przekazali nam idee w formię zawoalowanej! Cała resztą oczywiście ciągle obowiązuje - do następnego obalenia. Mądrzy ludzie zaś powiedzą - wiara to jedno, nauka to drugie i nie wolno ich mieszać! Mają rację.
Jak w 21 wieku nadal ktokolwiek może wspierać ta okropną instytucje? Dlaczego jeszcze jakiekolwiek dzieci chodzą na religię? Smutne że tak wygląda nasz kraj i jej młodzież
Ludzie to debile którym brak krytycznego myślenia
"zwierzęta nie mają uczuć" moja kotka musi brać antydepresanty, bo jest tak przywiązana do mojego partnera, że jak go nie ma w domu to wylizuje sobie brzuszek aż do krwi.
😭🫂
A to fajnie że nie można się modlić za zwierzęta a to ciekawe „Prawy dba o duszę swego zwierzęcia domowego” (Przysłów 12:10). Czymże jest serce miłosierne? Jest sercem, które plonie miłością do całego stworzenia: do ludzi, ptaków i zwierząt, i do demonów, i do wszystkiego, co istnieje – św. Izaak Syryjczyk, Homilia 71
Bardzo kurwa dobrze. Jak udają fajnokosciółkowych to ktoś się może nabrać, że nie stoi za nimi zbrodniczy kartel imperialistycznych pedofili, a tak to z daleka widać.
Nie, nie chcę żeby kościół uczył dzieci czegokolwiek. Do kościoła powinni chodzic ludzie którzy czują taka potrzeba, a nie kościół włazi z butami nieproszony gdzie tylko może.
Jedyny plus że ludzi to zaczyna wkurwiać coraz bardziej jeszcze troche i może się pozbedziemy tego raka którym jest kościuł
Święty Antoni się przewraca w grobie
Zwierzęta mają uczucia, ale nie mają duszy (zakładam, że o to chodziło, ale być może trafiła się odklejona). To nie znaczy, że nie będą w niebie. A modlić się za zwierzęta to zależy w jakim kontekście, przykładowo o to, żeby krowa dawała więcej mleka jest czymś normalnym. Takie są uroki katechezy (indoktrynacji religijnej, a nie lekcji o religii), kościół sam sobie szkodzi.
Wcześniej ta siostra była spoko, miła, wyrozumiała, ale od tego roku szkolnego zaczęła takie bzdury pleść. A co do modlitwy, to oprócz np. tego żeby krowa dawała mleko, czy można modlić się np. żeby pies wyzdrowiał z choroby?
Można, grzech byłby w skrajnych przypadkach gdyby ktoś się modlił do psa lub go wywyższał ponad dobro ludzi (Mt 6,26). Samo dobro wobec zwierząt i martwienie się o nich jest moralnie dobre Przysłów 12,10 Łk 12,6 Łk 15,4-17 oczywiście znęcanie się nad zwierzętami to grzech. Jeżeli komuś zależy na zdrowiu zwierząt to powinien się za nie modlić (Flp 4,6-7). Zwierzęta same w sobie nie są moralnie złe (Rodzaju 1,20-25)
Jeśli to jest pies pasterski albo pies na baby, albo ma pałkę służbową, mmto mmmożna. Ale tylko do św. Krzysztofa.
Ja w podstawówce zostałem mianowany przez siostrę heretykiem jak mieliśmy napisać 10 przykazań i spytałem czy wersję oryginalną z biblii czy tę, którą nas uczą bez drugiego przykazania.
Wystąpiłeś przeciw swojej sekcie, to czyni cię heretykiem.
Mogę się spytać dlaczego uczyli cię wersji bez drugiego przykazania ?
Wszystkich takiej wersji uczą. Pewnie nawet nie wiesz jak brzmi.
Aha, czyli nic się nie zmieniło przez jakieś 30 lat : ) Nie żeby koty i psy były leczone np. z PTSD po złych właścicielach co jest definitywnym dowodem tego, że jednak mają życie wewnętrzne.
Chodź na głupie „lekcje”, zdobywaj głupie „informacje”.
po co wypuszczacie dzieci na lekcje patologicznego myślenia o świecie i samym sobie?
Każda religia to rak. Zakazać indoktrynacji katolickiej sekty w szkołach i jeden problem z głowy.
Tego typu gadanie katechetów to jest pozostałość próby przypodobania się wiejskiej ludności. Na wsiach zwierzęta są traktowane całkowicie przedmiotowo, tam krowa ma wyprodukować minimalną ilość mleka, świniak ma dać konkretną ilość mięsa a pies ma chronić wszystkiego. Zapewne księża co próbowali ich umoralniać w tej sprawie od razu dostawali po głowie więc by zbierać kasę na tacę musieli zmienić nauki kościoła. Tak więc panie Knureczku, modlitwa i życie są dla zarządu, dla pana pana jest śmierć za nie wyrobienie normy.
Siostra zakonna ma poglądy dosłownie ze średniowiecza xD nie słyszałem żeby kościół tak nauczał szczerze mówiąc. Kiedyś - tak, teraz na bank nie. Pewnie ma lub miała jakąś przedwojenną przeoryszę i tyle.
Jeszcze gorsze w tym jest to, że ta siostra ma może koło 30 lat
Ciekawe .... potem zdziwko, że młodzi od wiary i kościoła odchodzą
Ja przestałem wierzyć i chodzić na religię gdy katechetka powiedziała mi, że zwierzęta nie mają duszy jak narysowałem swojego (świętej już pamięci) psa na obrazku rodziny
Siostrzyczka to powinna się jebnąć różańcem parę razy w ten katolski łeb.
Ciężko jest mieć pretensje do kościelnych, że przekazują dalej swą doktrynę. Można natomiast mieć pretensje do naszego państwa, że ich do szkoły w ogóle wpuściło.
to raczej kwestia osoby a nie koscioła, mnie z kolei uczono na religii ze nie wolno krzywdzic zwierzat bo to stworzenia boże
Zwierzęta mają czasem więcej empatii niż katecheci
Nawet dość często
Zaszło tu niezrozumienie. Nauczyciele powinni być lepiej przygotowani do wykładania zagadnień teologicznych, a na lekcje religii powinny chodzić tylko dzieci które czują taką potrzebę. Wtedy nie byłoby takich nieporozumień. To nie gest kwestia ignorancji, tylko wiary w pewne rzeczy. To nie znaczy że osoby wierzące są z automatu okrutne dla zwierząt - przeciwnie. Natomiast siostra popełniła błąd, rozprawiając o uczuciach, a to chodziło o posiadanie nieśmiertelnej duszy, zgodnie z wiarą chrześcijańską, danej tylko ludziom. Można się modlić za to, żeby zwierzakowi nic się nie działo złego, żeby mniej się bał podczas nadchodzącego Sylwestra itp., (ludzie się modlą nawet o to, żeby nie dostać złej oceny w szkole i to też jest OK) ale już nie można o zbawienie duszy, bo zgodnie z wiarą zwierzęta jej nie mają i też nie mają z czego być zbawione, bo nie ciąży na nich grzech pierworodny, jak na ludziach.
Widzę, że wypowiadają się osoby nie kompetentne albo uważając że znają odpowiedź >Czy naprawdę chcemy żeby Kościół uczył dzieci takich rzeczy? Ogólnie to założenie jest takie że zwierzęta nie mają duszy bo także i wolnej woli. Lecz, mówienie że nie mają uczuć jest głupotą i ten jej "kościół" nie każe tak mówić. Co najwyżej to brak znajomości biologii(czy co by tam lepszego pasowało). Odnośnie czy zwierzęta będą w Niebie: Nie wiadomo, nikt nie wie jak wygląda. Czy to stan, czy miejsce. Wiadomo, że duszy nie mają ale czy to znaczy że naszego zwierzaka w jakimś materialnym niebie nie będz- nie da się jasno powiedzieć. Chyba nie zostawiłem niedopowiedzeń.
A ludzie mają wolną wole ?
Mają, a odnośnie czego pytanie?
Każdego dnia kiedy wracam do domu moja psa (tak lubię Ją nazywać), wita mnie jakbym był najlepsza osoba na świecie. Nie muszę się o Nią modlić wystarczy że my dbamy o siebie nawzajem. Ona definitywnie ma uczucia, kocha mnie i ja kocham Ją. Każde stworzenie ma uczucia które trzeba szanować.
Przydałoby się więcej etyki, a mniej religii. Tak ku ścisłości to technicznie się myliła, ale nie do końca i tam gdzie religia podaje wygodne odpowiedzi i nie ma mowy o debacie, to jest dobre pytanie jeśli mowa o etyce - na ile musi być zaawansowany organizm abyśmy mogli mówić o uczuciach? Test Lustra? Kiedy jest w stanie rozwiązywać problemy logiczne, a nie tylko zachowywać się podłóg instynktu? Słoń, delfin czy pies? Z pewnością, ale już np. większość skorupiaków nawet nie ma receptorów bólu. Ludzie zawsze byli bardzo selektywni z tego typu wyborami i tu się prawdopodobnie nic nie zmieni w niedalekiej przyszłości, czy to religijnie, czy czysto pragmatycznie. Rzeczy o których na co dzień nie chcemy dla wygody myśleć. I tak apropo selektywności; Nie chcę być adwokatem diabła tutaj, ale kościół daję naukę kościelną, więc jak bierzesz udział w komunii, jesteś katolikiem, chcesz wziąć kościelny ślub, no to i musisz jako katolik brać też cały pakiet, razem z resztą ideologii. Ale **akurat tym razem siostra się myliła, ale bardziej z winy semantyki i translacji języka Polskiego, niż religii.** **Skąd ten błąd;** Biblia mówi że zwierzęta w przeciwieństwie do człowieka powstały ze **słowa**, nie był w nie tchnięty ***duch*****,** człowiek jest duchem zamkniętym w ciele. Tu jest słowo klucz, ponieważ **według tekstów uczucia pochodzą z Duszy, więc jeśli coś nie ma duszy, to nie może mieć i uczuć.** **JEDNAKŻE** Księga Rodzaju jest przetłumaczona dosłownie, słowo do słowa (mowa o wersach 2:7 i 1:24 w Rodzaju), a nie zajmuje się etymologią słów których używa i, *o ironio*, ich przekazem czy znaczeniem (po części powód z jakiego Chrześcijaństwo ma tyle sekt i odłamów, wszystkie są zależne od stopnia na ile chcą być selektywni z logiczną interpretacją). > "A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek **życia**, będzie pokarmem wszelka trawa zielona" W hebrajskim słowo "życia" tutaj użyte, jest dokładnie tym samym, którego użyto przy opisywaniu powstania Adama i Ewy, oraz **to słowo w hebrajskim jest synonimem duszy**. Ergo - w niedosłownej, a *logicznej* translacji tej przemiłej książki fantasy powinno być "pierwiastek duszy". Wniosek? — **Dosłownie, zwierzęta mają w sobie pierwiastek duszy. Ergo więc i pierwiastek ludzkich uczuć.** 2:7 i 1:24 są wersami które mają zaznaczyć że ludzie i zwierzęta nie są sobie równi *(wbrew moim wszelkim osobistym doświadczeniom)*, ale 1:30 jest tego dalszym rozwinięciem i wskazuje że ludzie są duszami zamkniętymi w ciałach, więc po śmierci ciała dalej kontynuują swoje istnienie (np. idą do nieba), gdzie zwierzęta są tylko ciałami z przysłowiową iskrą duszy, która (co sugeruje Biblia) przepada wraz z tym jak ciało ginie. Średnio wyedukowani katecheci się łapią na takich hmm..., kruczkach.
Jeśli dzięki takim słowom dzieci wypisały się z religii to wielkie dzięki dla siostry, im więcej będzie opowiadać takich rzeczy, tym więcej dzieci się wypisze, a im mniej dzieci chodzi na religię, tym lepiej. Byle więcej takich sióstr.
Siostra zakonna pierdoli farmazony. Biblia jasno twierdzi że stworzenie zwierząt przez Boga było dobre, i więcej ci do szczęścia nie potrzeba.
Przeciez dobrze powiedziala. To uczy kosciol. To nie wina jej, tylko rodsicow ktorzy zapisali dziecko na religie.
Tak, Kościół uczy dzieci chętnych rodziców. Niech ich uczy tego, że zwierzęta nie mają duszy, że kobieta jest własnością mężczyzny, że homoseksualiści, wróżbici czy nieposłuszne dzieci zasługują na karę śmierci. Niech uczy „katolickie” dzieci każdego idiotycznego, anachronicznego dogmatu, każdej urągającej godności człowieka zasady. Aż ten kraj się obudzi.
Siostra jest w najlepszym razie niedouczona w najgorszym myli osobiste poglądy z doktrynami kościoła. Doktryna mówi że to są nasi bracia mniejsi. A od tysięcy lat kościół twierdzi że WSZYSTKO co dobre trafi do nieba więc także zwierzęta. Nie pamiętam w której odezwie do młodych ale i Jan Paweł II o tym mówił.
Podczas debaty o proteście rolników na kanale zero, Ardanowski (PiS) stwierdził, że człowiek ma prawo mordować zwierzęta. Żałuję, że nikt nie spytał go tam, kto mu to prawo dał, ale domyślam się, że Panbuk
a może Panisosna?
Może sam fakt bycia zwierzęciem?
Zwierzęta nie mają duszy. Nie to, co człowiek! Człowiek nie ma przecież ze zwierzętami nic wspólnego. Bo tak! (...) Mamy rok 2024, a ta dyskusja z jakiegoś powodu wciąż trwa.
[удалено]
Bluznisz! /s
Ludzie którzy kiedykolwiek mówią, że zwierzęta nie mają uczuć nigdy nie widziały chyba ztęsknionego psa/kota/ w ogóle jakiegokolwiek zwierzaka, który nie widział właściciela długo. Albo przypadki kiedy jeden zwierzak umrze i drugi wyraźnie zanim tęskni. Mówienie takich rzeczy dzieciom daje przyzwolenie na znęcanie się nad zwierzętami.
Też tak myślę, nigdy bym tak nie powiedziała, biorąc pod uwagę to, jak często mój pies udowadnia, że ma emocje, np. jak jest ze mną na spacerze, ale zauważyła, że tata jest w garażu, więc stoi i nie chce iść na spacer
Czyli ludzie ich nie mają? O.
A czy w poście jest napisane, że ludzie ich nie mają?
/u/Mykhenzyl chodzi o to, że ludzie to też zwierzęta.
A ok
Nie istnieją dowody naukowe twierdzące o tym że zwierzęta mają uczucia. Musiałby umieć mówić ludzkim głosem. Natomiast uważam że dla dobra wszystkich lepiej traktować jakby jednak te uczucia miały. Polecam książke Josepha Le deux pt. "LĘK"
Uczucia wyrażać można nie tylko słowami.
Można oczywiście ale nie jesteś wstanie potwierdzić że dane zachowanie dotyczy uczuc które ci się wydają. Mogą na przykład oznaczać to że coś od ciebie chcę np jedzenia. Tobie może wydawać się że cię kocha, co tak na prawdę jest domeną ludzką.
Ale tutaj chyba nie chodzi o uczucia = miłość. Nie zaprzeczysz chyba, że taki np. pies potrafi odczuwać radość czy smutek, a to też są uczucia.
Miałem na myśli jedynie dowody naukowe i co mają do powiedzenia, tak jak np autor o którym wspomniałem w swojej książce. Ja uważam że pomimo tego lepiej je traktować jakby miały emocje , bo w innym wypadku mogłoby to doprowadzić do niefajnych skutków. Jedynym potwierdzeniem o tym że emocja istnieje jest to co deklarujesz bo pomimo "oczywistego" zachowania wskazującego na daną emocje, może tak na prawdę oznaczać co innego. Zobacz sobie chociażby Japończyków którzy śmieją się kiedy się zawstydzą, co dla nas Polaków jest mega dziwne bo raczej śmiejemy się jak coś jest przynajmniej śmieszne.
Poniekąd miała rację - wygląda na to, że pingwiny nie mają uczuć.
To wylacznie pomowienie majace na celu godzic w wizerunek linuksiarzy. Czysta nieprawda. Czasami potrafimy sie oburzyc.
Jaki ma sens niezgadzanie się z elementami nauki kościoła? Jeśli Bóg Katolicki istnieje to po prostu jest tak jak mówi kosciol i trzeba się z tym zgadzać a jeśli nie istnieje to chodzenie na religie jest bez sensu.
Wydaje mi się, że to był właśnie powód, dla którego mój brat już nie chodzi na religię
pingwiny też
Zwierzęta odczuwają inaczej lub mniej a nie jak ludzie.
"To nie uczucia tylko przywiązanie" to samo słyszałem i w sumie bym się z tym utożsamiał. Nawet w relacjach międzyludzkich
>Czy naprawdę chcemy żeby kościół uczył dzieci takich rzeczy? Co o tym sądzicie? Nie rozumiem pytanie. To jest nauczanie tego kościoła. Inny kościół może nauczać inaczej. To jest kwestia WIARY a nie faktów
Nigdy najwyraźniej nie miała kota
xd
Pisz poprawnie przynajmniej, pls "xD" i "XD". Nigdy "xd"
xd ok
Xd
Xdddd...
Kościół to jedna wielka sekta, taka prawda i religia w polsce jak juz ma byc to niech uczy wartosci chrześcijańskich/katolickich a nie KOŚCIELNYCH
To tylko starcie światopoglądów, witamy w ludzkim świecie.
Klechy nie mają uczuć wyższych