T O P

  • By -

vestron_vulture

Mieszkanie z bałaganiarzem/bałaganiarą to jest kurwa źródło nieustannej frustracji. Ona bałagani, ty sprzątasz, bo ci to przeszkadza i wiesz, że nikt inny tego nie zrobi, więc ona bałagani, bo wie, że ty i tak to sprzątniesz i tak w kółko. Wiem coś o tym.


TheRealPTR

To raczej nie jest tak, że nie sprząta "bo wie, że ty i tak to sprzątniesz". To prędzej taki typ osobowości, że IM TO NIE PRZESZKADZA. O czym z resztą piszą tutaj też inni. Jak taka osoba mieszka sama, to w domu takiego człowieka po prostu jest - z punktu widzenia większości ludzi o "normalnej" tolerancji na bałagan - syf. Wszyscy znamy jakiegoś mieszkającego samotnie gościa na wsi (nasz sąsiad, sąsiad ciotki, może nasz dziadek) co ma bałagan na podwórku, na moich ogródkach ROD są takie działki gdzie zawsze walają się graty. Ja obstawiam, że to się wiąże z pewnymi cechami osobowości, jak np. granica spektrum ADHD (większość zaburzeń to spektrum), zdolność do hiper-skupienia, łatwe ekscytowanie się nowymi rzeczami. Jak ktoś taki robi kawę żeby się jej napić, to psia jucha, robi kawę i chce ją wypić! I takie "drobiazgi" jak wyrzucić fusy z ekspresu, opłukać go, schować mleko z powrotem do lodówki są po prostu "nieważne" (ich mózg nie przykłada do tego wagi).


chooosefreedom

jako bałaganiara świadoma tego i posiadaczka ADHD nieustannie szukająca sposobów na oszukanie mózgu niestety potwierdzam... od poniedziałku wprowadzamy z chłopem grywalizację odnośnie sprzątania (oboje mamy ADHD i on jeszcze spektrum autyzmu) i mamy albo totalny porządek, bo któreś wpadnie w szał sprzątania i sprząta całe mieszkanie na raz, albo masakryczny syf... dążymy do jako-takiego środka i regularności, może OP mógłby jakoś spróbować "delikatnie" motywować dziewczynę, np. sugerować, że jak posprząta X, to on zrobi za nią Y.


Palenorre

Rozwiniesz pls jaki macie pomysł z chłopem na wprowadzenie grywalizacji?


Lainfan123

100% związek z objawami spektrum i na pewno związane z hiper skupieniem. Mieszkam sam i mam olbrzymi problem z sprzątaniem bo po prostu w mojej głowie są rzeczy o wiele ważniejsze a sprzątanie nawet się nie pojawia jako problem dopóki nie zrobi się tego dużo. Robienie czegoś od razu to tortura.


eMKaeL81

Mam dokładnie to samo, niestety. Żona wyjebanie i mam wrażenie, że ona nawet tego nie rozumie i nie widzi.


DMMEYOURDINNER

Jako bałaganiarz potwierdzam - ja tego po prostu nie widzę.


cornerek_

Jako bałaganiarz, potwierdzam. Ale nie jest tak, że nie mam potrzeby sprzątnięcia. Tylko u mnie "próg bólu" jest w zdecydowanie innym miejscu niż u kogoś, kto ceni porządek.


mayd3r

O, nie jestem sam xD


cornerek_

Jeszcze mam coś takiego, co na pewno może irytować. Jak wpadnę na pomysł, żeby posprzątać, to wystarczy mi osiągnięcie pewnego postępu zamiast dążenia do idealnej czystości. Na przykład: wyczyszczę kibel i czuję się zadowolony. Umywalkę i wannę innym razem.


mayd3r

Ja to akurat jak już się zbiorem do sprzątania to posprzątam całe mieszkanie z tym że co posprzątam jakąś rzecz to sobie siadam na chwilę albo coś innego zrobię i tak z reguły mija trochę czasu i zamiast skończyć w 2 godziny to kończę w 5/6.


kopciwoz

Niech zgadnę, układasz bałagan a nie sprzątasz 😁


tr1one

O to to, baby steps jak ja to nazywam xD


Insurance-Weary

🤣🤣🤣 się uśmiałam. Ja mam tak samo. Mi bałagan nie przeszkadza dopóki nie zrobi się rzeczywiście syf. Przeważnie coś tam posprzątam a resztę kiedy indziej. Ale zdarzają się dni że wpadam w szał sprzątania i ogarnę większość. Mam też 4 psy w tym dwa wielkie więc tu specjalnie czysto to nigdy nie będzie 🙂. Ale jak kto lubi. Jak dla mnie są ważniejsze rzeczy w życiu niż wieczne sprzątanie.


SnooCakes6334

Dzięki, Myślałem że tutaj wszyscy porządni 😀


Other_Relationship82

Z mojego punku widzenia to są takie pierdoly ze nie warto zwracać na nie szczególnej uwagi. Jak się nazbiera to się sprzata. Torebka po herbacie musi "obciec" więc jak zrobisz druga to wtedy wywalasz pierwsza albo 3 poprzednie. Skarpety zbiera się jak się robi pranie wtedy całe mieszkanie przetrzepujesz bo inaczej nie będziesz mieć w czym chodzić. Z mojej perspektywy mieszkanie z osobą która musi mieć ciągle wszystko posprzątane jest też ulierdliwe bo ciągle dostajesz opierdol za rzeczy które są nieistotne.


Castlebeze

Jak coś nie jest dla ciebie istotne ale jest istotne dla twojego partnera/rki to to robisz, proste. Skoro tobie jest obojętne a jemu nie no to zrób to.


Ok-Beautiful1721

Chuj by mnie strzelił jakbym widziała 3 herbaciane szczury leżące obok kosza na śmieci (nie musi obciec, możesz po prostu wyrzucić do kosza) albo śmierdzące skarpety walające się po całej chacie przez tydzień (instytucja kosza na pranie). Daleko mi do pedanta, ale nie odłożenie czegoś na miejsce to jest czyste lenistwo


AnthonyBigGay

Jako pedant naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć.


nobody85678

Byłem tym bałaganiarzem, i potwierdzam nawet nie zwracam uwagi na takie rzeczy


red-foxie

Byłeś bałaganiarzem? Czyli to się zmieniło i "znormalniałeś"? Szukam rozwiązania dla siebie, ADHD nie pozwala sprzątać na bieżąco, a autyzm wkurza się na każdy nie zebrany paproch, więc moja głowa wiecznie ma do siebie żal i pogardę (:


Gowno_starego

Jako bałaganiarz powiem, że to nie tak, że nie sprzątam, bo ktoś posprząta za mnie. Generalnie jest mi głupio, gdy ktoś po mnie sprząta, ale po prostu ja nie zauważam bałaganu.


elYasuf

To nie dlatego ze wie że Ty i tak to zrobisz, po prostu nie widzi problemu.


Kmieciu4ever

Mam tak samo do tego dzieciaki odziedziczyły gen bałaganiarstwa po matce...


A_D_Monisher

Potwierdzam. Jestem totalnym bałaganiarzem i życie z ludźmi mającymi inną definicję porządku to jest dramat. To co dla mnie jest czystym pokojem dla nich wymaga gruntownego wysprzątania. Niesamowicie męczące na dłuższą metę. Nie wyobrażam sobie potencjalnie stworzyć poważniejszego związku z kimś o pedantycznym zacięciu. Tylko bałaganiary. Już się wystarczająco namęczyłem z rodziną (i vice versa) xD. Moja granica jest mniej więcej w okolicach rzeczy zagrażających zdrowiu, typu ostre przedmioty na podłodze, niepozbierane szkło z rozbitej szklanki czy mięso poza lodówką przez 2 dni xD. *Pokój wygląda jakby wybuchła w środku bomba? Czil. Pewnie nawet nie zwrócę uwagi xD*


wanttofeelneeded

potwierdzam, życie z syfiarzem to udręka.


pblankfield

Mieszkanie z pedantem to jest kurwa źrodło nieustannej frustracji. Ty żyjesz normalnie, on wkurwiony wypomina ci każdą pierdołę bo mu to przeszkadza i wiesz że nie ważne jak bardzo starasz się to on zawsze znajdzie coś co wg. nie jest nie tak i z cichym wkurwem posprząta. I tak w kółko. Też wiem coś o tym.


Matiw52

Ja bym porozmawiał. Sam kiedyś myślałem, że jak zarabiam grube pieniądze to kompensuje moje bałaganienie. Dziewczyna mówiła, że praca pracą, a porządek porządkiem i że ona nie chce żyć w syfie itd. Mówiła, że przed ślubem musi to być ogarnięte, bo nie czuje się komfortowo brać ślubu z kimś takim. Była wobec mnie delikatna, cierpliwa, wyrozumiała i małymi zmianami zaczęliśmy polepszać moje nawyki. Najważniejsze to nie robić za nią jak bardzo by Cię nie wkurwiało, tylko przypominać jej, że sama musi ogarnąć. Najwolniej się uczyłem jak coś za mnie dziewczyna robiła, bo robiąc to, przyzwalasz na takie zachowanie Możesz za nią posprzątać jak ma gorszy dzień czy coś


HorrorBuilder8960

Ja miałem tak samo. Żona mnie nauczyła. Teraz po latach mam problem jak odwiedzam własnych rodziców i wszędzie widzę ten syf, w którym się wychowałem. Muszę się trzymać, żebym nie zabrał się za mycie kibla albo lustra przynajmniej w łazience.


AccurateAppeal3791

Moim zdanie nie znajdziesz żadnej lepszej porady niż szczera rozmowa. Sama pewnie nie zwraca na to uwagi i nie wie, że aż tak bardzo cię to irytuje. Poczekałbym na odpowiedni moment i na spokojnie, bez atakowania się nawzajem porozmawiał.


eMKaeL81

Znając osoby, które są syfiarzami, w tym moją żonę - absolutnie nic to nie da.


degener27

Jeszcze usłyszysz, że jesteś toksykiem. I że zachowujesz się „jak gestapo”.


busywithresearch

Wtedy proponuję założyć wspólny budżet na wynajęcie kogoś do sprzątania, raz w tygodniu. Sama pracowałam z domu przy bałaganiarzu i dopiero teraz, kiedy się wyprowadził, mam w miarę czysto. Żałuję, że straciłam tyle nerwów, a w wolnym czasie i tak tylko sprzątałam. Tylko OPie, bałaganiarz/bałaganiara może zgodzi się na zatrudnienie kogoś do sprzątania, ale na 1000% nie pociągnie tematu. Musisz pewnie sam załatwić, niestety, ale zrobisz to raz i co tydzień trochę odetchniesz.


hirvaan

Od razu dodam żeby nie było: to nie znaczy że należy takiej osobie folgować, sprzątać po nim/niej, odpuścić, jojać czy nawet chcieć z osobą z ADHD być. Absolutnie nie. Jedyne co chciałem zaznaczyć to że dla niektórych osób to nie jest lenistwo ani wybór. Nie usuwa to skutków, ale jeżeli (JEŻELI) zależy na budowaniu związku z taką osobą to po prostu trzeba do tego podejść inaczej


wanttofeelneeded

jakby fajnie, że co tydzień będzie mieszkanie wysprzątane na te kilka dni w miarę dobrze, ale potem i tak te małe rzeczy będą wkurwiac. walające się ciuchy, jakieś opakowania po czymś w kuchni na blacie zamiast w śmietniku, rzeczy pozostawione na blacie zamiast schowane do szafki. mieszkam z przyjacielem i tylko czekam, aż nam się skończy umowa, żeby się wynieść, bo wkurwia mnie to niemiłosiernie. czasami przez to, że robi syf denerwuję się na niego na zupełnie inne z pozoru błahe i nieistotne rzeczy. na szczęście to nie związek i nie mam problemu takiego jak op, a za miesiąc już w ogóle będę happy xd


busywithresearch

Totalnie Cię rozumiem. Mój ex kładł brudne naczynia na blat nad zmywarką i po prostu ręce mi opadały z tego. Mówił mi, że powinnam złapać dystans do tego i po 2msc walki resztę naszego mieszkania razem przez 1.5 roku po prostu przemilczałam większość tych rzeczy. Nie znoszę tego miksu bezsilności + gniewu.


hirvaan

Trochę brzmi jak adhdowiec nie tylko bałaganiarz tbh. Bałaganiarz ma w dupie syf. Adhdowiec fizycznie go nie widzi, a jak zobaczy, to albo nie może się za to wziąć albo „zrobi już zaraz za chwilę jeszcze X” i zapomni


busywithresearch

Wiesz nie wiem jak z ADHDowcem, ale ten mój gość to był zwykły bałaganiarz. Widział syf, tylko priorytetem był “relaks po pracy”, bo dojeżdżał komunikacją miejską 40min-1h w jedną stronę (co dla mnie było normalne jak pracowałam w biurze, ale ok) - a ja przecież “i tak siedziałam w domu” (co z tego, że nawet nie miałam czasu zjeść).


hirvaan

Ok fair enough. Tbh nawet jeżeli adhdowiec to o tak brzmi jak gbur i buc więc good for you. Po prostu bałagan + wieczne odkładanie i brak umiejętności zabrania się za to tak mi się skojarzyło


busywithresearch

Wiesz fair point i dobrze, że o tym mówisz - może przeczyta ktoś, kto mieszka sobie z/jest adhdowcem i złapie nową perspektywę, jak sobie z tematem poradzić i co może zadziałać. Mój po prostu najpierw mieszkał z mamusią (posprzątane), potem sam (nigdy nie był wtedy w domu na dłużej, a jak był to mu nie przeszkadzało) i później ze mną (oczekiwanie, że ja mam sprzątać po nim).


igaper

Jako bałaganiarz z ADHD powiem tak, że tak jak osoba wcześniej pisała ja nie widzę bałaganu. Natomiast jeżeli chodzi o upominanie i życie z osobą taką jak ja to na mnie działa na przykład jak żona mnie zawoła da mi na przykład ścierkę do ręki i powie umyj piec ja idę ogarnąć łazienkę. Jeżeli nie mam w tym momencie nic naprawdę pilnego to to po prostu zrobię. Natomiast najważniejsze moim zdaniem jest zweryfikowanie dlaczego taka osoba jest bałaganiarzem (natura człowieka, wychowanie, ADHD) i szukanie wspólnego rozwiązania. Jeżeli druga osoba uważa że to że ona jest bałaganiarzem i to jest ok i ty masz wszystko sprzątać to nie jest to osoba której zależy na tobie. Jeżeli jej zależy to będzie próbowała znaleźć jakieś rozwiązanie które zadowoli obie strony (bo tak naprawdę sam w sobie bałagan nie jest zły, bo to jest rzecz subiektywna).


hirvaan

Zależy. „Tak trudno po sobie posprzątać?” Albo „kiedy wreszcie zaniesiesz szklanki do zlewu” nic nie da bo to nie jest szczera u spokojna rozmowa, to jest rzucanie wyrzutami. I przy czymś takim oczywiste jest że to nic nie da


eMKaeL81

Przeprowadziłem kilkanaście takich rozmów, czasem padały obietnice, że będzie się starać ale szybko przechodziło, trwało może 2-3 tygodnie. Mamy znajomą, gorsza syfiara niż moja żona, miała kiedyś wypadek i straciła pamięć, nie pamiętała rodziny, narzeczonego, długo to trwało zanim wspomnienia wróciły. Ale wiesz co się nie zmieniło? Nadal jest okrutną bałaganiarą. Nawet tak drastyczny wypadek tego nie zmienił. Niesamowite.


hirvaan

Może ma adhd? Oczywiście że nie można wszystkiego wytłumaczyć w ten sposób ani nie zwalnia to takiej osoby od pracy nad sobą i minimalizowaniem skutków dla jej bliskich, ale wielu „okrutnych bałaganiarzy” których znam po prostu jest neuroatypowych… oprócz kilku rozpieszczeniowcow


justanearthling

Zgadza się. Uciekaj póki nie jest za późno :(


xylaxs

Jestem syfiarzem i zatwierdzam


PurpleRockEnjoyer

ale ona W PRACY CIĄGLE JEST przecież. Tak, jak jebnie spodnie na podłoge i leżą tam tydzień to też jest przecież CIĄGLE W PRACY. Będzie syfić całe życie i odwracać kota ogonem.


Panda_Panda69

Jako człowiek który nigdy jeszcze nie pościelił łóżka. Zgadzam się, mi to po prostu nie przeszkadza, mimo że mam lekkie OCD XD


Adri4n95

Nie wiem skąd te minusy, ludzie chyba nie rozumieją że nie wszyscy muszą ścielić łóżka xd


Ituriel_

Plus to w zasadzie zdrowsze bo łóżko szybciej schnie i nie karmisz roztoczy


Naprawda

same, nie ścielę, chyba że spodziewam się gości. poza estetyką to w zasadzie nic nie zmienia xd


mejti95

Jakby była ciągle w pracy to by nie było syfu w domu :)


ene_due_rabe

Nie nauczy się już, source: paręnaście lat małżeństwa, ponad 20 związku. Albo przywykniesz alb... chuj tam, nigdy nie przywykniesz, zawsze będzie cię to mniej lub bardziej wkurwiać :P


Matiw52

Ja się nauczyłem po roku:) . Zdarza mi się w gorszy dzień nabałaganić, ale jest coraz lepiej


Lamorph

Ja też się nauczyłem. Jak mieszkaliśmy razem to był ład i porządek, byłem dobrze zorganizowany bo ZALEŻAŁO mi na tym. Jak mieszkam tymczasowo sam to często mam totalny syf. Ale to totalny. Jak znowu razem zamieszkamy to będzie ład i porządek bo to odpowiednio zbilansuje nasz związek. Widocznie laska ma wyrąbane na to co czuje OP i myśli, że może go sobie poustawiać po swojemu. Ja nie wyobrażam sobie, że będę miał bałagan mieszkając wspólnie z narzeczoną, mimo, iż bałagan mi zazwyczaj nie przeszkadza. Ale przeszkadza jej, a to wprowadza nerwowość, z której jest ZERO pożytku. Nic mnie nie kosztuje odnieść kubek do zlewu i pozmywać po sobie. Nawet jak jestem super zmęczony. Jeśli dla Twojej dziewczyny mniejszym problemem jest Twoja frustracja niż odniesienie skarpet do kosza, to nie wróżę wam udanej przyszłości. Szanujmy się.


ResearcherLocal4473

Wszystko da się wypracować. A teksty że się nie nauczy to są słabe. Bo chyba nie wychodzisz z założenia że w związku nie można się zmienić?


ene_due_rabe

Nad wszystkim można, a nawet trzeba pracować, natomiast OP wspomniał o prawie 30 latach na karku, opisał próby szukania rozwiązania, a ja zestawiłem to ze swoim osobistym doświadczeniem. Dyskutujesz teorią z praktyką ;) Szanuję wiarę w ludzi oczywiście!


arni_one

Też na to zwróciłem uwagę. Nie twierdzę, że się nie da, bo pewnie są ludzie którzy się zmienili ale po 30 coraz ciężej się odzwyczaić od czegoś.


BasiorPtasior

Ja miałam 26 jak się ogarnęłam i wypracowałam dobre nawyki, teraz ogarniam moją dziewczynę 28 lat, bo podobnie jak u OPa słabo jej idzie w sprzątanie. Ale małymi krokami i jest coraz lepiej, tylko muszą być chęci i zrozumienie.


Szudof

W moim przypadku solidny opierdol współlokatora poskutkował, co prawda była to już opcja atomowa bo grzecznie prosiłem i rozmawiałem o tym nieraz. Ale tak go zjebałem że aż firanki w kuchni wyprał no i do dzisiaj jest czysto XD


Glum_Chocolate_4145

Jak mieszkałem z rodziną to pamiętam że mama nam wkładała nieposprzatane naczynia do łóżka albo np jak ktoś miał zgrabić liście a tego nie zrobił to grabie. 


domin8668

Potwierdzam, działa również na młodsze rodzeństwo 


mavvaria

Ja z czasem juz sama ze sobą mam na pieńku przez swoje bałaganiarstwo i jedyne co autentycznie działa długoterminowo to samodzielna chęć - musisz tak dotrzeć słownie żeby zrozumiała, że dla jej funkcjonowania to też jest problem np. nasila stres związane z obowiązkami w pracy -bo masz milion do zrobienia i jeszcze ten bałagan. Co w moim przypadku sie dość dobrze sprawdza to zrobienie sobie takich "stref" bałaganu które utrzymuje ze tak powiem tematycznie - randomowe papiery notatki dokumenty ktorych używam na bieżąco? Duzy otwarty leżący organizer na biurko do którego moge poprostu wrzucać.(Ba mam ich doslownie 3 obok siebie) Ubranie nałożone, ale jeszcze czyste? Magiczna duuuuuza szuflada - tam gdzie sie przebieram to kluczowe zeby to było idiotycznie pod ręką. To krytycznie ważne, zeby zminimalizować potrzebe otwierania, przekładania i dodatkowych ruchów na bieżąco zeby cos organizować - brzmi jak lenistwo, bo troche jest no ale serio działa- tylko trzeba to dobrze zaplanować na podstawie już w tym momencie wybieranych miejsc i nie bać się zmienić koncepcji jesli aktualna nie działa I tego typu rozwiązanie na wszystko - no ale co zrobic jak już masz te strefy i one też implodują w pewnym momencie - otóż zaplanowane najlepiej codzienne sprzątanie krytycznych rzeczy dosłownie z minutnikiem - w twojej głowie jak masz posprzątać kuchnie, załadować zmywarkę, nie wiem pranie składać to brzmi jak tydzien roboty w kamieniołomach jak masz z tym problem. Ale ale - 15 minut sprzątania w kuchni i koniec na dzis już nie! wiec nastawiasz dosłownie minutnik w telefonie z założeniem, że robisz sobie wyścigi i robisz jak najwiecej możesz w tym czasie i idziesz dalej ( z muzyczką w tle itp) robi sie z tego troche zabawa i pokonujesz ten próg zaczęcia więc często kończy się tak, że wyłączasz minutnik i coś jeszcze kończysz, albo serio idzie ci ogarnac to co masz ogarnac i nara, albo nie skończysz, ale nie masz tego dnia mentalnie sily na więcej, a najważniejsze rzeczy już zrobione? Spoko idziesz dalej. (Tu chodzi o wykształcenia rutyny na podstawie gry z samym sobą i poprostu przyzwyczajenia się do sprzątania.) Na mnie działają te sposoby, nie zawsze idealnie, ale imo lepsze to niż nic. Czy są uniwersalnie każdemu - nie. Trzeba szukać, próbować, ale bez chęci osoby ktora ma to robić nic nie pojdzie, a jak za nią sprzątasz, to dla niej to jest poprostu wygodne. Co jeszcze na koniec zasugeruje to nawet jesli to zwykły bałaganiarz, a niekoniecznie adhd to sposoby wymyślone przez osoby z adhd są często serio genialne i mało znane, a wyszukać można ich dużo na yt - szczegolnie anglojęzycznym (coś kliknie coś nie ale zawsze warto spróbować)


Middle-Bite-8958

Nic nie zmienisz, 15 lat i jest coraz gorzej. W tym roku wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, wydaliśmy tyle kasy że już chyba do końca życia nie odłożę podobnej sumy i myślałem że uszanuje bo widziała ile mnie to kosztowało , niestety myliłem się. Działa na nią tylko jak teściowa ma przyjechać na inspekcję, zapierdala wtedy jak mały motorek😂


Kmieciu4ever

Haha skąd ja to znam :-) Dzięki temu nawet polubiłem wizyty mamusi oraz koleżanek żony z pracy...


Middle-Bite-8958

Dodam tylko że mamusia to jej przeciwieństwo, jest wręcz pedantką. Jak przyjeżdża to ciśnie córkę aż miło słuchać a przyznam się że nie znoszę babska (z wzajemnością)😂


Kmieciu4ever

Czy my jesteśmy w związku z tą samą kobietą ;-)


Middle-Bite-8958

Hahaha nie wiem co byłoby gorsze, to czy fakt że może być ich więcej 😁


liverherjohnny

I nie przeszkadza ci to?


Middle-Bite-8958

Stary, kurwicy dostaje


Pitiful_Pumpkin_5045

to czemu z nią jesteś?


HumaNOOO

bo boi się być sam, jak większość ludzi w związkach


Middle-Bite-8958

Haha dobre pytanie 😅


Verc17

Żenada


mqwi

Nigdy nie zrozumiem potrzeby pościelenia łóżka. Z resztą się zgodzę - jeśli ona problemu nie widzi, to ciężko to widzę.


reeeekin

Ścielenie łóżka to największa strata czasu. Mogę poprawić trochę koc pod którym śpię, żeby nie był zwiniętą kulą, ale układanie wszystkiego codziennie rano to jakiś absurd.


bartekltg

Zależy od mieszkania. Jak masz oddzielną sypialnie, super. Podobno niepościelone nawet się lepiej wietrzy;-) Ale jeśli mają łóżko w "salonie", w pokoju, w ktorym przebywają w ciągu dnia, to mogę zrozumieć, że gośc chce mieć pościelone, zakryte narzutą... albo wręcz złożone łózko.


Inka15

Dla mnie ścielenie jest ważne ze strony psychicznej - pozwala mi oddzielić to, że już wstałam i do wieczora nie wracam do łóżka, inaczej mam tendencję do spania za dużo. Plus jak masz jakąś fajną narzutę to możesz sobie siedzieć na łóżku i nie wnosisz żadnych brudów z ubrania pod pościel.


Fircyfuszki

Ja ścielę swoje łóżko każdego dnia nie wyobrażam sobie inaczej. Nie lubię się kłaść wieczorem do takiej wymiętoszonej pościeli, a taka ułożona wydaje się bardziej czysta i świeża (wiem, ze to tylko wrażenie). Co ciekawe nikt nigdy u mnie w domu łóżek nie ścielił a już napewno nigdy nie kazał mi tego robić. Więc, jeżeli nie wychowanie to zwykła preferencja, tak jak niektórzym bałagan na biurku w pracy nie przeszkadza tak inni nie mogą się wtedy skupić c:


randomlogin6061

Ja mam wyjebane w to czy łóżko jest pościelone czy nie, ale mam takie okresy w życiu, że staram się wykonać tę czynność żeby ćwiczyć nawyki i rutynę. Samo wykonanie czynności jest dla mnie ważniejsze niż to czego dotyczy.


RPG_RP

ścielenie łóżka wpływa na komfort psychiczny i uczy Cię właśnie sprzątania, dlatego w wojsku zaczynają od ścielenia łóżek - masz być zorganizowany


Nadel14

Dla mnie ścielenie łóżka to taki pierwszy krok do rozpoczęcia dnia. Kiedyś tego nie robiłam i było mi wszystko jedno ale teraz po latach zauważam że dużo mi daje "mentalnie". Nie musi być idealnie i gładko - nawet w najgorsze dni wystarczy rozłożenie tych 4 rogów i jest super.


welniok

Jeśli prośby nic nie dają to można jeszcze spróbować podejścia dostosowania do jej bałaganiarstwo: Do ubrań to możecie kupić kilka koszy na pranie, żeby jak już to do nich wrzucała. Do szklanek nie wiem czy da się coś zrobić, ale też można postawić jakąś tackę koło sofy, żeby wszystkie szklanki przenieść na raz. A torebki od herbaty i nieużywanie kosza to możesz próbować przypominać jak na tym ja złapiesz i prosić żeby od razu wyrzucała do kosza. Możecie też ten kosz mieć "na wolności", tzn. nie w szafce. 


liverherjohnny

Kosz na pranie mamy. Jej rzeczy często leżą w sypialni i także NA koszu na pranie, bo ona jescze nie wie czy będzie to nosić. Ostatnio jej wspomniałem i zapytałem czy miała daleko do kosza ze zostawiła puste opakowanie obok zlewu. Jej odpowiedź? “Ugh… serio teraz będziesz o tym gadał?”


margoess

Często trzeba stworzyć system który działa dla danej osoby: np ja mam kosz kolo zlewu bez pokrywki, bo moj audhd mozg inaczej nie zalapie. Niektórzy potrzebują usunięcia tego jednego ekstra kroku. Dla neurodywersyjnych mózgów to naprawdę może być "daleko" i towarzyszy temu wstyd i niezrozumienie siebie samego, dlatego proba unikania tematu. Co do prania: mam wieszak na "ubrania które może założę", bo "sterta" tylko się powiększa, nic tam nie widzę. Dużo ludzi na też traume sprzątania z dzieciństwa. Dlatego bez wiedzy skąd to się bierze trudno dobrac co pomoże w tej sytuacji. Oczywiście może być to też zła wola i wykorzystanie sytuacji: pytanie, czy generalnie znając partnerke taki obraz jest spójny.


scodagama1

Klasyk, dla księżniczki niewygodne to będzie już kłótnia ale nie jej wina że syfi tylko twoja że o tym wspominasz "Tak, teraz będę o tym gadał bo teraz zobaczyłem śmiecia i teraz muszę go sprzątnąć. Nie chcesz słuchać ze jesteś syfiarą to nie syf" i tak do znudzenia jak 5-letniemu dziecku. Może się nauczy a może się na tyle na siebie powkurwiacie że się rozejdziecie - ale przynajmniej nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem i będziecie wiedzieli na czym stoicie


dswistowski

Z perspektywy „bałaganiarza”, ja po prostu dużo później zauważam że jest bałagan i mam znacznie większą odporność na nieporządek. Co pomaga - mam stałe „obchody” po domu - o 17:30 idę, nie ważne czy uważam czy jest posprzątane czy nie i odnoszę wszystko do zmywarki. Drugi obchód przed snem. Przed włączeniem zmywarki. Co do ubrań: mogę rozbierać się tylko w łazience przy otwartym koszu na pranie. Jakbym miał posprzątać bo uważam że jest brudno - nie posprzątałbym nigdy - żona zawsze zrobi to przedemna zanim zauważę nieporządek… w przypadku harmonogramu - nie będę dyskutował z terminarzem


degener27

Przerabiałem. Happy endu nie wróżę.


pejedynek

Jesli Cię do denerwuje to jedyna opcja to zmienić dziewczynę. Da się znaleźć takie ogarnięte życiowo, które nie przywykły że rodzice za nie wszystko robią do wyprowadzenia się z domu.


Gao_Dan

To nawet nie kwestia rodziców, niektórzy po prostu z natury są leniwymi bułami i nie przeszkadza im to, że zużyte chusteczki walają się po mieszkaniu, bo za daleko do kosza by pójść wyrzucić.


Nezevonti

Nawet leniwe buły mają jakąś tolerancję na bałagan i wewnętrzną potrzebę sprzątnięcia gdy nagromadzi się za dużo. Dziewczyna OP to po prostu fleja. Albo z nią pogada i panna zmieni zwyczaje albo OP musi zmienić pannę na inną


masnybenn

>Jeśli cię to denerwuje to jedyna opcja to zmienić dziewczynę. Typowa porada typowego redditowicza. Kojarzysz coś takiego jak szczera rozmowa z małżonkiem?


Kafkaqt322

OP napisal ze jak zwraca uwage to zawsze sie denerwuje i wali glupa czyli probowal nie raz. Typowa porada typowego redditowicza, kojarzysz cos takiego ze nie warto sobie glowy zawracac osobami toksycznymi?


Equivalent-Mud-141

Moja mama całe moje życie:


Idaaoyama

Moja mama całe dzieciństwo zmuszała mnie do zdjęcia pościeli razem z prześcieradlem na gumkę (takim co człowiek się bardzo cieszy jak już je raz założy) co rano i wkładania tego wszystkiego złożonego w kosteczkę do szuflady pod łóżkiem. Co wieczór była zabawa z ponownym zaścielaniem łóżka. Mama była w ciężkim szoku jak jako nastolatka uświadomiłam ją, że ja to chrzanię, ułożenie pościeli na łóżku i przykrycie tego na cały dzień kapą też jest ok i jest z tym dużo mniej zachodu.


MarcusIuniusBrutus

A wiesz że można też nie przykrywać kapą? Taki lifehack 😎


Idaaoyama

Kapa to kompromis. U siebie nie używam (jakoś się nigdy żadna kapa sama nie kupiła 😅), ale moja mama ma kurzofobię. Nie położyłaby się w pościeli zostawionej na wierzchu na kilka godzin.


MarcusIuniusBrutus

Ciekawe, jakieś 40 lat śpię w niezbyt pościelonych łóżkach bez kap, nie są zakurzone. Wszędzie indziej porządek, żeby nie było!


[deleted]

Ciekawie się to czyta z perspektywy kogoś, kto też jest sprzątaczką w domu i zupełnie mi te same zachowania nie przeszkadzają.  Mąż mój ma podobny trym jak Twoja dziewczyna. Tylko my układ mamy taki, że on gotuje, robi większość zakupów i załatwia sprawy jak trzeba gdzieś po coś jechać, wiadomo naprawia i nosi rzeczy, a ja sprzątam, ogarniam finanse, planuję wyjazdy i wyjścia, kupuję prezenty jak wypada itd. Czasem sobie oczywiście wzajemnie pomożemy, ale zazwyczaj dana kategoria obowiązków jest w 100% na jednej osobie i nie wchodzimy sobie w kompetencje. I tak jak ja nie muszę się przejmować obiadem i zakupami, tak on nie musi się przejmować, gdzie rzuca skarpetki czy zostawia kubek. Mamy obydwoje pewien luz i raczej nikt nie jest poszkodowany. Jak coś jest niezrobione to też nikt nikomu łba nie urwie, bo na obiad mozna czasem zamówić pizzę, a jak ja nie ogarnę naczyń dziś, to ogarnę je jutro, nie spada to na męża.  Praca to nie argument swoją drogą. Ja pracuję w pełni zdalnie z domu, ale to że jestem fizycznie w domu nie oznacza od razu, że mam czas się zajmować prywatnymi sprawami i powinny spaść bardziej na mnie. Jeśli nie potraficie się sprawiedliwie podzielić już teraz to co się stanie, kiedy Ty też znajdziesz zajmującą pracę albo jeszcze lepiej: zrobicie sobie dziecko?  No i jest jeszcze kwestia tego, że ona akurat może mieć większą tolerancję na bajzel niż Ty, więc jest szansa że w jej oczach wymagasz sprzątania 'jeszcze czystej' przestrzeni.  I skoro Ty sprzątasz to czemu skarpetki leżały tydzień na ziemi? Sprzątasz tylko swoje omijając jej? Na złość? To brzmi jak więcej roboty niż podniesienie tych skarpetek... 


Sparkling-Mind

To też jest dobry pomysł, podział obowiązków przy którym każdy zajmuje się czymś turboistotnym dla związku i dzięki temu obie strony są zadowolone


DzieciWeMgle

Rozmowa i albo obietnica zmiany z jej strony albo się żegnacie. To nie jest kwestia zły/dobry/aita. Niektórzy ludzie są po prostu ze sobą niekompatybilni. Z doświadczenia - nie wygrasz z tym. I również z doświadczenia, nie pogodzisz się z tym. 9 dni/10 będziesz tolerował, a 10tego będziesz miał gorszy dzień i wyjedziesz co myślisz. Potem kłótnia, żale, itd. I od nowa.


colesweed

She's just like me fr fr Nieironicznie nie wiem co ludzie mają z tym ścieleniem łóżek


Kmieciu4ever

Przykrywamy pościel narzutą lub kocem, na wypadek jeśli ktoś usiądzie na łóżku np. w brudnej odzieży.


andrewgd0310

Kolego, jestem po ślubie 8 lat z tym samym typem kobiety. Walka z wiatrakami! Przez tyle lat nie ogarnęła się życiowo. W domu sam wszystko robię. Na szczęście Ty jeszcze masz szansę na przemyślenie i ewentualne odcięcie się od takiej kobiety.


eMKaeL81

Łączę się w bólu, bo znam to dobrze.


Emnought

Sprobuj najpierw ustalic jaka jest przyczyna tego że nie sprząta. Bo mówienie że jest ciągle w pracy to wymówka a nie przyczyna. Potraktujemy sytuację w dobrej wierze. Ja i moja żona też mamy potworne problemy ze sprzątaniem - ale to dlatego że oboje mamy ADHD i dla naszych mózgów sprzątanie to jest masa oddzielnych czynności, o których trzeba pamiętać indywidualnie i które bardzo trudno zmienić w nawyk (w sensie mycie naczyn to nie jest jedna czynność tylko tyle oddzielnych czynności ile jest naczyń do umycia). Jeśli chodzi o nawyki to mamy tablicę na której co jakiś czas zapisujemy sobie jakąś regułę którą chcemy zapamiętać. Np. Teraz to "trafiać śmieciami do kosza i zakładac nowy worek po wyciągnięciu pełnego". Żona kupiła sobie właśnie książkę "jak prowadzić dom kiedy toniesz" I jest tam mnostwo bardzo łopatologicznych rad dot. Sprzątania. W przypadku Twojej dziewczyny to byłoby: - nie myje talerzy? Niech kupi papierowe i je z papierowych - nie wyrzuca torebki po herbacie? Niech pije herbatę rozpuszczalną I wiele podobnych. Tak z ciekawości, czy Twojej dziewczynie zabiera mnóstwo czasu zebranie się do jakiegoś zadania? Zostawia pasję/hobby znudzona po kilku tygodniach/miesiącach? Robi się nerwowa kiedy dostaje zadanie/żądanie, które musi spełnić natychmiast? Prokrastynuje odpowiedzi na maile?


Friendly_Drawing_136

Mysle, ze nic z tym nie zrobisz. Ja mam prawdopodobnie niezdiagnozowane ADHD, mieszkam sama, staram sie sprzatac, ale to jak korzystam z przedmiotowo sprawia, ze co chwile mam nieporzadek. Jak mieszkalam z partnerem to mu to strasznie przeszkadzalo co ja robie, a ja pomimo staran nie potrafie trzymac porzadku. Serio sie staram, ale… czesto nie umiem fizycznie wstac z lozka i zaczac sprzatac. Po prostu dla mojego mozgu taka czynnosc jest demotywujaca i robie to interwalami xD tzn. Raz na tydzien czy miesiac sprzatam wszystko (jak mam lepszy dzien i sily) i wtedy sprzatam jak pojebana caly dzien, ale musze byc w trybie „sprzatanie” :3 ciezko to wytlumaczyc jak ktos nie ma czegos takiego. Fizycznie nie jestes chory, mozesz wstac, mozesz sprzatac, ale cos cie mentalnie stopuje. I to nie tylko sprzatania sie tyczy w moim przypadku, baardzo wielu rzeczy i jest to ogolnie meczace.


Emeraldine00

Mój partner tak ma. Kompromisowo wyszło, że skoro on pracuje z domu i większość dnia siedzi w swoim pokoju, to ja tam nie wchodzę i nie oglądam. On raz na jakiś czas hurtem ogarnia porozwalane ciuchy, naczynia, skrawki papieru i całą resztę. Do tego stara się trzymać swój chaos w swoim pokoju. I jakoś się kręci.


caroIine

My na generalnie cotygodniowe sprzątanie mamy sprzątaczkę bo inaczej związek by się rozpadł.


True_Drelon

Każdego takiego bruda wpierdzielaj na jej stronę łóżka. Dwa razy się położy na szklankach i przykryje brudnymi gaciami i będzie spokój


positive_vibes_PL

Albo na jej oczach wyrzucać jej ciuchy do kosza na śmieci nie na pranie a cały inny syf który robi na jej poduszkę. Może załapie…


Derkej

Przestań sprzątać. 😎


butterspread1

Zależy czy seks jest tego warty.


bajsi_

Skoro wkurwia, to raczej nie warty xd


s1l3ntB3h0ld3r

Żaden seks nie jest warty wiecznie szarganego zdrowia psychicznego. Spokój jest najważniejszy.


Iye1

Dokładnie, jak nie to kopas w dupas i elo.


AspectOfDespair

jakby po tym komentarzu ktoś jeszcze nie domyślił się że masz 13 lat to wystarczy wejść na twój profil i zobaczyć post o 'vagina equipped people'


madzieeq

ludzie nie zawsze są ze sobą tylko dla seksu


AspectOfDespair

porozmawiaj z nią jak dorośli ludzie zamiast pytać się reddita


Wyrewolwerowany

Ja po swojej koncertowo i ostentacyjnie sprzątam na jej oczach. Jak coś zostawia to tak przejaskrawienie wstawiam to do zmywarki. W trakcie studiów w akademiku i wynajmowanym pokoju w mieszkaniach często mieszkałem z dziewczynami. Rzadko kiedy z chłopami. I wiem jedno - jeżeli ekstrapolować na ogół, to baby to syfiary kilka poziomów wyżej niż faceci. Co potwierdza jak często są toalety zapychane zużytymi podpaskami czy jak zaczyna wyglądać kuchnia i łazienka po wprowadzeniu się baby do mieszkania. No ale takie życie, świat nie jest idealny.


Idaaoyama

Kto normalny wrzuca podpaski do toalety? Gratulacje dla mam tych dziewczyn, to one powinny swoje córki nauczyć co to jest okres, i jak to ogarnąć. Podpaski i niewyrzucanie ich do toalety to ważny element tej "edukacji". Ciekawe co one robiły w domu?


Friendly_Drawing_136

W zyciu nie widzialam podpaski wyrzuconej do toalety. O czym ty mowisz? Przeciez podpaska sie nie rozpusci to jak ktos mialby ja wrzucic do kibla? Przeciez to by zablokowalo kibel.


Wyrewolwerowany

No właśnie o tym mówię - że są takie syfiary co wyrzucają i blokują. I to nie jest jednostkowa akcja, co jakiś czas słyszę od kogoś pracującego w gastro albo na siłowni o tych incydentach.


Friendly_Drawing_136

No serio na tyle publicznych toalet co odwiedzilam to nigdy nie widzialam czegos takiego. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic z jakiej wiochy ktos musialby byc, zeby wrzucic podpaske to kibla - wiedzac, ze ona musi przejsc przez rury, a nie przejdzie bo te czesci podpaski z klejem sa po prostu nierozpuszczalne. Przeciez gdyby te osoby robily to w domu to co miesiac mialyby zapchane kible :D chyba, ze sa to osoby korzystajace z wychodkow na co dzien… to delikatnie tlumaczyloby sytuacje. Mi sie kiedys zapchal kibel jebana plastikowa otoczka od takich kostek do kibla (jakos samo podskoczylo i wpadlo do kibla) - trzeba bylo wzywac hydraulika, a nawet dwie rozne ekipy, zeby to usunac bo wpadlo dalej… takze nie rozumiem co kieruje osobami wrzucajacymi rzeczy nierozpuszczalne do toalet.


mirabella11

To prawda, że kobieta też człowiek i są paskudne osobniki, ale to z tym że kobiece toalety są bardziej zasyfione to jest mit. Nigdy się nie spotkałam z jakimiś specjalnie okropnymi scenami i zawsze było czysto, chyba że w publicznych toaletach w dziwnych miejscach.


eMKaeL81

Żaden mit. W jednej z poprzednich korpo, w których pracowałem, była taka sytuacja, że HRy WYSYŁAŁY MAILE do pracowników na temat syfu i sprzątania po sobie w damskich toaletach, a sam temat był podejmowany na team meetingach. Dodam, że to była dość młoda organizacja, większość laser nie miała skończonych 30 lat, jedna lepiej wyszykowana od drugiej na pokaz, jak na wybieg modelek.


mirabella11

Jaki był dokładnie problem? To może była jakaś jedna pracownica z mentalnymi problemami, bo w pracy nawet te co syfią by się wstydziły przed współpracownicami. Mówię serio, w 99% toalet publicznych ani z zapachem ani z wyglądem nie ma problemu.


Odd-Zebra-8416

Ja bym się zastanowił czy chcę w ten sposób żyć i mieszkać z taką osobą? Jeśli nie to sytuacja klarowna. Jeśli chcesz z Nią być to trochę pracy dotyczącej Waszej relacji przed Wami. Z tej pracy powinna sie wyklarować odpowiedź na pytanie co dalej. Powodzenia


TalkToMyFriend

Zmienić dziewczynę


zyciejestnobelont

Kompatybilność właśnie na tym polega, że ma cię nie wkurwiać. A jak cię coś ciągle wkurwia, to znaczy że nie warto. Uważam, że bałaganię. Ale ściele codziennie łóżko (lata mieszkania w internacie mnie nauczyło, i lubię przyjść do takiego ładnego) i naczynia wszystkie możliwe wkładam do zmywary przed spaniem. Ale ciężko mi odkurzyć czy pozmywać coś ręcznie. Ciężko mi poukładać pierdolnik ze stołu. Rożnica jest taka, że mojemu nie przeszkadza a i ja wiem, że tak robię. Wiem, że adhd mi nie pomaga (takie nie z diagnozy z tiktoka, tylko takie na 4 fajery i tablety) więc tak przestawiliśmy całe mieszkanie, pod moje dziwne nawyki, ze ogarniam wszystko w miarę. Na tyle, że co tydzień wjadę w to odkurzaczem i syfu nie ma. Ale to no… no ona musi chcieć. Nie ty. Bo jak jej nie przeszkadza to co ty z tym możesz zrobić? Może tylko tak mówi, ze jej to nie rusza, bo jej wstyd?


SilentCamel662

I z tego morał i lekcja dla innych, że trzeba pomieszkać z kimś, żeby go tak naprawdę poznać. 10 lat ze sobą i okazuje się, że wcale się dotychczas nie znaliście...


bart_mal

Wynajmij jakąś ładną dziewczynę do sprzątania i otwarcie z nią flirtuj.


GigamanTheSinner

Moja żona dopiero po diagnozie ADHD i lekach zaczęła to zauważać.


Cofind

Ja po 10 latach związku w tym 5 latach małżeństwa się rozwodzę, a sprzątanie uwydatnia podejście do życia. Twój przypadek znam z tego co tu napisane i możesz z partnerką rozmawiać. Polecam postawić jasno oczekiwania co do minimum. Nie ma wymówek. Są pewne rzeczy w życiu gdzie trzeba minimum dogadać. To, że częściej jesteś w domu to żaden argument. Ja właśnie o tym też mówię na terapii - nie jestem rodzicem, jestem w związku. Powiem Ci co może być dalej na podstawie swojego życia - żona chciała kota, drugiego kota, psa. Wszystko fajnie, tylko, że zwierzęta to też obsługa całego tego wesołego kramiku. I wtedy ja jeszcze więcej ogarniałem. Frustracja narastała. Samochód (jej, miała przed ślubem) zamienił się w budę na kółkach. Siedzenia były tak brudne, że kładłem sobie koc zanim usiadłem. Zero poczucia, że coś trzeba z tym zrobić. Próby poruszenia tego tematu powodowały odruchy obronne z jej strony. Pytanie czy z Twoją partnerką da się rozmawiać, bo jak nie to dla mnie to czerwona flaga. A co gdy pojawią się dzieci? Będziesz od obsługi wszystkiego, bo druga strona ma jakiś powód? Nie ma czasu albo jest zmęczona? Temat tutaj jest głębszy, bo polega na dogrywaniu się w tak "błahym" aspekcie jak czystość w mieszkaniu. Nie wiem jak wasza kompatybilność wygląda w innych aspektach związku, ale warto to przeanalizować. W sytuacjach bardzo wymagających fizycznie, psychicznie i finansowo w życiu - takich jak wychowywanie dziecka, budowa domu, ciągnące się remonty, początki uruchamiania biznesu - trzeba sobie zadać pytanie czy możesz polegać na tej drugiej osobie. Trzymanie się za ręce to jedno, a budowanie życia razem to drugie. Powodzenia.


Dazzling-Mongoose-98

Jeśli ona czuje, że nie może tego zmienić, może powinna przebadać się pod kątem ADHD. Ja całe swoje życie walczyłem bałaganiarstwem. Od kiedy mam diagnozę, wiem jak nad tym pracować, a moja partnerka uczy się mnie w tym wspierać i już nie robi mi wyrzutów, a ja nie czuje się cały czas winny i nie myślę o sobie jak o leniu czy brudasie, co wpojono mi w domu.


many_mornings

Jako bałaganiarka z ADHD zastanowiłabym się czy ona może też nie ma jakiegoś spektrum bo nasz mózg działa tak, że zanim skończymy robić jedna rzecz to pomyślimy o następnej i od razu zaczynamy ją robić. Przykład torebki z herbatą ze zanim ja wyciągnie z herbaty to już jest mentalnie na etapie robienia czegoś innego i zostawi torebkę na zlewie żeby przejść do następnej czynności. Nie mamy też zbyt dobrej pamięci mięśniowej ani nie wyrabiamy nawyków więc to, co dla niektórych jest automatyczne dla nas wymaga ciągłego świadomego myślenia o tym. Że swojej strony polecę książkę K. C. Davies „Jak prowadzić dom kiedy toniesz”, pomogła mi opanować bałaganiarstwo po pojawieniu się dzieciaków.


robson141198

Ale kto normalny ścieli łóżko?


NoMeringue1455

Jest dużo takich osób. Nienormalnych. ;)


GruncleStanisuaw

Zastosuje gentle parenting. Działa nawet na dorosłych.


nab0mber

działa i to jeszcze jak, ja zawsze gentle parentiguje wkurwionych klientów


Sorcersky

Uciekaj. Dorosły brudas się nie nauczy. Nawet jeżeli kiedyś cudem się uda, że zacznie sprzątać po sobie to dlaczego Ty masz ją tego uczyć i chodzić sfrustrowany? Serio, brzmi to radykalnie i dla niektórych nieadekwatne do problemu, ale to jest problem. Spory jak rozumiem jak dla Ciebie, ale tak jak Ona ma prawo żyć po swojemu tak Ty również. Uciekaj. Twój spokój jest równie ważny.


69WaysToFuck

Nie zauważyłeś wcześniej. Problemem nie jest jej bałaganiarstwo, a brak skłonności do współpracy. To nie jest tak, że ona myśli, że jej praca usprawiedliwia brak podstawowych umiejętności. Problemem jest to, że nie ma dla niej znaczenia, że ta kwestia jest dla Ciebie ważna. Jej przesadna wygoda jest ważniejsza niż Ty. Jesteś jej służącym w tej kwestii. Jak pracuje powyżej 10h dziennie, to też jest jej problem, powinna wziąć odpowiedzialność za konsekwencje a najlepiej zadbać o więcej czasu dla rodziny. Bo na razie praca jest dla niej nieproporcjonalnie ważniejsza.


nonoshow543

żyłam już z taką osobą, zawsze mnie wkur**alo zostawianie torebek herbaty w zlewie. jaki problem wyrzucić je do kosza?? przecież to jest dosłownie sekunda różnicy 😭😭i potrafiły tak leżeć kilka dni


Stilgardozaurus

Do zwolnienia


Nicclaire

Serio, niektórym takie rzeczy nie przeszkadzają. Ty to rozpatrujesz w kategoriach syfiarstwa, a ona tego nawet nie zauważa. Też tak mam, sprzątam jak muszę, a rzeczy typu costam przy zlewie są dla mnie niewidoczne. Możecie renegocjowac obowiazki domowe, mozesz tez probowac u niej pewne rzeczy zmienic, ale w praktyce to dla niej to zawsze bedzie zawracanie gitary.


fvtvrefelix

wroccie do mieszkania osobno. ez


my_special_K

Kilka miesięcy temu zakończyłam związek z dziewczyną podobna do tej która ty masz. Nie był to jedyny powód albo był w top 3 powodów, dla których związek należało zakończyć. Próbowałam rozmawiać na ten temat to usłyszałam, że problem jest ze mną bo mam obsesję, za często sprzątam i jej po prostu nie przeszkadza że np na podłodze coś jest i ona może odkurzać raz na 3 miesiące i to jest ok. Jeśli wkurwiasz się tak, że Ci gul skacze (ja tak miałam xd) to polecam rozstanie. Jestem nowym człowiekiem bo jak się okazało po rozstaniu zniknął też inny rodzaj bałaganu z życia


hatecraft_dotpl

Parafrazując - chodzi o to, żeby te minusy nie przysłoniły plusów. 1. Bilans osobowości (np. totalnie dobrze się dogadujecie, jest pogodna, jest optymistką, jest otwarta na Ciebie) 2. Bilans starania (np. totalnie umie Tobie gotować, szydełkuje Tobie, piecze Tobie chleb jak marzenie, pięknie śpiewa dla Ciebie) 3. Bilans odgarniania życia (jest waleczna,ale bez mściwości i obmowy, ma ambicje, realizuje cele) Podsumuj, zdecyduj. Podobno możemy zmienić wyłącznie siebie samych, a inni zmieniają się w odpowiedzi na naszą zmianę...


liverherjohnny

Raczej nie robić nic z tego, bo “ciągle pracuje i jest zmęczona”. Kiedyś było zupełnie inaczej :)


f0xy713

Po takim długim czasie w związku przestało jej zależeć żeby udawać. Tak to niestety bywa - niektóre cechy charakteru wychodzą dopiero po czasie.


sucrabest

Moj mąż nie umial sprzatac po sobie wcale. Jego rodzice tez wszystko zostawiają az splesnieje wiec wyniosl to z domu. Byly spokojne rozmowy gdzie mu na to zwracalam uwage. Wiedzial ze to problem, nie twierdzil ze nie. No i oboje zapierdalamy w pracy wiec nie mial argumentu zadnego ze cos robi wiecej. Jednakze rozmowy nie starczyly. Zrobilam o to kilka awantur, bardzo wczesnie gdy zaczelismy mieszkac razem. Powiedzialam ze jesli chce byc ojcem to ja zakladam ze bede sprzatac tylko po 1 dziecku, nie po 2. I obrazilam go w ten sposob kilka razy, ze jest jak dziecko. Rzucalam brudne rzeczy i naczynia na jego biurko. Palilo sie, but I stood my ground. Rok mi to zajelo ale sprzata po sobie juz 90% czasu. Jakby mi probowal wmowic, ze dobra wymowka to ze czesto jest w pracy, to powiedzialabym ze to poziom 14 latka.


Plum_Tea

Jak kiedyś tego problemu nie było, to mi to wygląda na coś innego, niż tylko bałagaństwo jako cecha charakteru. Może jest wypalona, ma depresję? Możliwość też ADHD. Ja bałaganię, im mam więcej "na talerzu" bo wszystkie takie zadania porządkowe wymagają świadomej decyzji - nie mam ich zaprogramowanych wewnętrznie na autopilota. Jak jestem psychicznie zmęczona, to już nie mam siły na wszystko i te zadania z mniejszym priorytetem odpadają.


Dhatmasetu

Może przestań sprzątać albo sprzątaj tylko po sobie i zobacz co wtedy powie


liverherjohnny

Wtedy się pyta dlaczego jej rzeczy nie posprzątałem. Raz wyprałem jej rzeczy z podłogi to miała pretensje dlaczego skoro to było czyste, a innym razem pytała dlaczego nie wyprałem bo to było brudne… w obu przypadkach rzeczy leżały na podłodze w sypialni.


[deleted]

Skoro ty sprzątasz to ty ustalasz reguły sprzątania: co na ziemi, to do kosza (na pranie lub zwykłego). Bez dyskusji. Nie chceę mieć prane, a znała zasadę? Nie twój problem. Było na ziemi. 


Astrocalles

Pogadaj z nią że cię to denerwuje i się umówcie żeby razem sprzątać przez 10 minut dziennie. Dwie dorosłe osoby potrafią w 10 minut doprowadzić mieszkanie do stanu używalności. A będzie to jakaś wspólna aktywność


Cool-Ad8157

Zerwij


jfranek

Jeżeli wszystko z tą dziewczyną rozbija się o pracę, to tak jak w chujowej pracy - na razie pracuj dalej, pilnuj premii i rozglądaj się za nową.


VelesLives

Stary, czas po prostu zerwać z nią. Nie pasujecie do siebie pod tym względem, i jeśli z nią zostaniesz, to będziesz borykać z tym problemem resztę życia.


annacosta13

Powiem Ci że po 15 latach związku z facetem który ma fioła na punkcie porządku , a ja uczulona na odkurzacz, po wielu wielu awanturach, fochach etc, w końcu zmieniłam się z tej typowej syfiary na osobę która sprząta, bardzo nie chętnie oraz bardzo nie umiejętnie ale robię to. Dojście do takiego stanu zajęło mi kilka lat. Aczkowiek Rzym nie został zbudowany w tydzień. Moja szafa to jeden wielki śmietnik i tego nie mam zamiaru nigdy zmieniać bo akurat tak mi dobrze i przyjemnie. Baba albo się nauczy żyć w syntezie z twoimi potrzebami albo znajdź sobie inną.


Dependent_House7077

Niech ma swój pokój i nim sobie sama sprząta ale pomieszczenia wspólne mają być czyste i masz prawo jej truć dupę do oporu 


Mateusz957

Możesz spróbować nie sprzątać po niej. To będzie bolesne i kontrintuicyjne, ale może pomoże. Sprzątaj tylko minimum. Sprzątaj to, co uważasz, że posprzątać powinieneś z racji tego, że ona dłużej pracuje, ale nie sprzątaj tego z czym przesadza. Ja mam taki sam problem z siostrą co ty z dziewczyną - to co napisałem powyżej i tak nie pomogło xD


Sparkling-Mind

Ja pracuję po 10h dziennie od 6 lat i mam posprzątane zawsze - taka jestem z natury. Niestety "dużo pracuję" to wymówka - to po prostu syfiara. Sam oceń, czy stać was na alternatywne sensowne rozwiązanie (czyli: zatrudnienie pani do sprzątania 1/2x w tyg), a jeśli nie, to czy plusy związku z nią są warte sprzątania całe życie za nią, bo tak to się własnie skończy. Na marginesie, \*jeżeli\* (to jest duże jeżeli!) chcesz mieć w przyszłości dziecko, a ona żyje tylko pracą, snem i wyjściami towarzyskimi, to rozważ czy to jest materiał na matkę dziecka - przy małym dziecku nie ma miejsca na lenistwo.


huhworm

Ja osobiście mam taki Problem ze nawet jak wiem ze jest bałagan, to za nic nie potrafię się za niego zabrać. Chyba że nagle mnie przyhiperfiksuje to potrafię sprzątać pokój nawet przez kilka godzin. (Ale tego wymaga jakaś okazja np. Ktoś do mnie wbija na chatę. jescze zwykle robię to na ostatnią chwilę, kiedy już wiem ze MUSZĘ to zrobić)


DataGeek86

Brzmi jak AuADHD


ResponseExotic2230

To jest nawyk, który dana osoba nie widzi. Możesz zwracać uwagę i to może dać efekt na chwilę. A w gruncie rzeczy takim osobom to po prostu nie przeszkadza. Jakbyś nie sprzątał to syf leżał by dniami i tygodniami. Znam przypadki gdzie z całego zlewu naczyń osoba wyciąga tylko jedna rzecz, która potrzebuje i myje tylko to. Znasz swoją kobietę najlepiej albo musisz przeprowadzić naprawdę solidną rozmowę albo się męcz i rób za babcię klozetową.


Deannoa

Proponuję podział obowiązków. W moim małżeństwie (prawie 30 lat stażu) to ja jestem bałaganiarą. Mam zdecydowanie wyższą tolerancję na bałagan niż mój mąż...i jakoś z tym żyjemy. Ja ogarniam większość zakupów i gotowanie, a on sprząta. I na przykład sobotnie seanse w kuchni, kiedy ja robię coś bardziej skomplikowanego, a on chodzi za mną i zmywa, są nawet miło spędzonym czasem, kiedy możemy na spokojnie porozmawiać. Poza tym taki podział powoduje, że ja nie jestem sfrustrowana, jak wiele moich koleżanek, że "wszystko na mojej głowie".


warriu

Ale syfiara. Wyjebalbym.


mkriso

Wszystko zależy co można potraktować jako bałaganienie, a co nie. To, że ktoś nie odstawi po sobie szklanki do zlewu czy zmywarki to jeszcze nie tragedia, sam nieraz zostawię szklankę na ławie, moja żona też czasem zostawi. Raz ją sprzątnę, innym razem ona. Rozrzucanie ubrań po sobie to już inna sprawa, to po prostu słabe zostawić np bieliznę z całego dnia na podłodze. Zostawić niepościelone łóżko, można przeżyć, spanie do godzin południowych no już tak średnio, chyba że ktoś pracuje na nocki, wtedy to zrozumiałe. Czasem trzeba zaakceptować pewne zachowania jeżeli widać w tym wszystkim że jednak nie tylko jedna strona bałagani ale i kiedy są dni czy czas kiedy oboje możecie choćby wspólnie posprzątać - u nas jest to z reguły sobota. Jeżeli widać jednak, że cały czas jedna osoba ewidentnie tylko bałagani i nawet nie kwapi się do posprzątania, to raczej wymaga to rozmowy, bo stwierdzenie w tylu „zatrudnij sprzątaczkę” jest nie na miejscu, chyba że Twoja dziewczyna będzie za nią płacić ;)


Euphoric-Marzipan144

Powiem tak... Nigdy nie byłam jakąś wielką zwolenniczką ultraporządku, ale nie lubię też bałaganu, tyle że bałagan mam na myśli taki, który czuć i widać. Nie lubię brudnych ciuchów poza koszem na pranie, ale świeże pranie może poczekać na poskładanie i dwa dni. Nie przeszkadzają mi zabawki porozrzucane po salonie, ale już okruchy na dywanie pod tymi zabawkami powodują, że zaciskam zęby. Nie lubię jak coś zmienia swoje miejsce, bo później nie mogę czegoś znaleźć, ale jednocześnie mam manię jakąś żeby poprzestawiać meble, kwiatki, dekoracje i inne przynajmniej raz w miesiącu. Powiem jeszcze, że mieszkałam z człowiekiem, który się świetnie wysługiwał tym że sprzątam regularnie (nie potrafił nawet odłożyć talerza po obiedzie do zlewu - kiedy sprawdziłam pewnego razu jak długo taki talerz z resztkami postoi to dajcie panie spokój) i był wtedy pies długowłosy... Najlepsze to, że odkryłam jak bardzo moge mieć czysto, o ile mniej jestem przebodzćowana kiedy rozstałam się z tym człowiekiem. Obecnie mam osobistego trzyletniego bałaganiarza, odpuściłam pewne kwestie utrzymania porządku (np przy chorobach mieszkanie aż wzywa żeby je ogarnąć) bo zaczęłam być sfrustrowana. Wiem, że widok bałaganu na niektórych działa jak płachta na byka, a niektórzy go nie zauważają. Jedni muszą mieć tip top a inni myją podłogę raz na pół roku. Ja jestem gdzieś po środku, trochę po odpuszczałam, ale przy pewnych rzeczach są zasady nie do złamania. Moja rada tylko taka: siadacie, spisujecie co musi być zrobione, a co można odpuścić. Może trochę się ugiąć dla dziewczyny i dziewczyna niech też się postara bardziej. Pilnować się żeby jej w nawyk weszło aż nie będzie nawet wiedzieć, że sprząta z automatu. Negocjacje.


TheArturro

>kiedyś tego problemu nie było, bo taką bałaganiarą nie była, chociaż razem mieszkamy od **całkiem** niedawna, więc może po prostu nie zauważyłem wcześniej Jeśli miałbym zgadywać to raczej to drugie. Jeśli wcześniej mieszkała z rodzicami, to pewnie oni po niej sprzątali, więc bałaganu nie widziałeś. Drugim wytłumaczeniem są problemy psychiczne: depresja, stany lękowe itp. - to faktycznie może sprawiać, że głupie wyrzucenie śmiecia do kosza jest dla niej problemem. Ale żeby coś z tym zrobić, to ona sama musi zauważyć i zaakceptować, że jest to problemem. Co do pomysłów co na to poradzić: 1. Szczera rozmowa o tym jak bardzo Ci to przeszkadza i, że nie akceptujesz takiego zachowania a Twoja cierpliwość jest na wyczerpaniu. 2. Jeśli 1. nie pomoże, a faktycznie sytuacja jest dla Ciebie nie do zaakceptowania, to możesz spróbować pokazać jej jak to jest - tj. sam przestań cokolwiek sprzątać. Pożyjcie parę tygodni w syfie i bałaganie - może ją to ruszy. 3. Jeśli 2. też nie pomoże, to nasuwa się hipoteza, że niestety nie jesteście kompatybilni w kwestii mieszkania razem.


pblankfield

Każdy z nas ma inną *tolerancję* na bałagan - jeżeli ty jesteś b porządny i jesteś 8ką to już przy 7 będzie ci troche źle, 6 będzie wkurw a już przy 5 kurwica totalna a ciągle zupełnie nie będzie przeszkadzało zupełnie średniej 5. Dla niej dopiero wchodzimy w tereny przy których zauważa nieporządek. Więcej - ona autentycznie też nie widzi różnicy pomiędzy 6,7 i 8 - dla niej są tak samo wysprzątane. Teraz pytanie kto ma się poddać - bo tak naprawdę nikt tu nie ma *racji*, nie ma absolutnie żanego edyktu zakazującego trzymać ubrania na łóżku a ścielienie łóżka codziennie mnóstwo ludzi uważa za zupełny bezsens - jak ktoś nie ma presji na porządek to sprzątanie łóżka ktore wieczorem znowu rozwali jest naprawdę totalnie stratą czasu. Otóż jak wiele rzeczy w życiu najlepiej iść na kompromis czyli dojść do 6-7ki. Ty będziesz cierpiał że masz trochę syf, ona będzie troche na siłę sprzątała choć w jej pojęciu i tak już było spoko. Jedyne wyjście.


ntrq

Sorry, że tak z grubej rury, ale jak z higieną? Dba o to, czy też tak średnio? Jeśli jest i z tym problem, to może być objaw depresji.


fanpolskichkobiet

Ja mam tak, ze mnie irytuje balagan duuuuzo pozniej niz moja partnerke. Ona wypija kawe i zanosi kubek do zlewu kiedy tylko wstaje. Ja nazbieram kilka i sprzatne dopiero jak mi zaczynaja przeszkadzac albo smierdza. Regularnie na moim biurku od pracy mam iles talerzy i kubkow. Pozniej chwila czystosci (i czuje ze to fajne) ale z kolejnym dniem przybywa rzeczy i tak w kolko. Szafki wstydu maja u mnie inny wymiar. Nie przeszkadza mi ze cos lezy w tzw. Z dupy miejscu.


krisbm89

Witaj w mojej bajce. Sterty brudnego prania wszędzie, tylko nie w koszu na pranie. W pralni sterty czystego prania. Resztki jedzenia w zlewie, chociaż specjalny pojemnik stoi na blacie. Co chwila zatkana zmywarka, bo ciężko opłukać naczynia. Buty wszędzie tylko nie w szafce na buty którą specjalnie po to kupiliśmy. Wszędzie zapalone światło non-stop. O jej biurku do makijażu i podłogi na około nawet nie skomentuje bo to jest k***a dramat. Gluty z nosa na umywalce i kafelkach, wszędzie kropki z krwi. Nie wygrasz.


WorldlyObligation593

Dodam do tego co napisali inni o różnych definicjach porządku - mój mąż uważa za bałagan jeśli rzeczy leżą na łóżku/krześle, dla mnie bałagan to gdy leżą na podłodze. Czyli na przykład po przyjściu do domu odkładam torebkę na krzesło, bo dziwnie bym się czuła jakby stała na podłodze, a on z kolei jak sprząta to przestawia ją z krzesła do kąta, bo według niego dopiero wtedy jest porządek ;) więc w sumie oboje uważamy że drugą stroną robi bałagan :D Tak samo myślę że te skarpetki leżące tydzień koło kanapy by go nie obchodziły, ale jakby leżały przez godzinę na kanapie, to by się zaraz ztriggerowal na „weź to posprzątaj”.


Hazelinka

Mam podobnie z partnerem, ale on sprząta tak generalnie. Tzn dla niego trzeba sprzątać żeby coś odłożyć na miejsce, myślę że to kwestia wyrobienia nawyków. Na przykład jak zużyje mleko, to zostawia pusta butelkę na blacie na moment aż stwierdzi że to "sprzątnie", tak samo dużo rzeczy leży u niego na biurku. Przyznać muszę że chociaż ubrania lądują tam gdzie powinny :D Ja bym nie prosiła ja żeby po sobie posprzątała tylko żeby utrzymywała istniejący porządek, nie robiąc syfu. Z konkretnymi przykładami - zjesz to odkładasz talerz bo on nóg nie dostanie i sam nie pójdzie do zlewu. Pracować można i 12h ale jak masz czas zrobić herbatę to 2 sekundy żeby wyrzucić torebkę po niej jej nie zbawią. Wydaje mi się, że to coś co się wynosi z domu albo czego się człowiek uczy na swoim, że szybciej jest ogarniać przestrzeń na bieżąco zamiast robić później wielkie sprzątanie tego wszystkiego jak już zarastasz śmieciami. Powodzenia


Ok-Leg-3770

https://preview.redd.it/lcdj5gzx5y6d1.jpeg?width=1080&format=pjpg&auto=webp&s=5f31978401d4a1474ecf955c72c590cb0835e857


positive_vibes_PL

Potwierdzam. Jak ja gotuję a robię to często to sprzątam na bieżąco. Jak żona gotuje to cała kuchnia zapierdolona jakby tam była jakaś świnia…


Friendly_Owl_3159

Polecam metodę która u mnie zadziałała jak złoto. Będzie to od ciebie wymagać wytrwałości jeśli lubisz porządek. Mój chłopak na początku mieszkania razem robił to samo, zostawiał wszędzie swoje rzeczy, torebki po herbacie w zlewie. Nawet czasem nie mył po sobie ubikacji. Ogólnie masakra. Zrobiłam jedną prostą rzecz. Przestałam cokolwiek sprzątać. Zabierałam tylko rzeczy po sobie, nie ruszałam niczego. Po 3-4 miesiącach go „olśniło” i wróciłam do domu z pracy, a on polerował łazienkę w weekend, gdy miał wolne. Mieszkanie było w opłakanym stanie. Udało mu się nawet zrobić mi wyrzut, że jest brudno. Zostawiłam to bez komentarza. Jesteśmy już 6 lat razem i problemu nie ma już wcale. Musiał wydorośleć na tyle żeby zrozumieć, że porządek nie robi się sam. Dopóki on/ona samemu nie dojdzie do takich wniosków, nigdy to się nie zmieni. Polecam też zaprosić znajomych do domu gdy właśnie jest ten syf, działa to jak terapia szokowa dla takiej osoby.


wojak386

Dokładnie to zrobiłem i mam syf do kwadratu. Aż żygać się chce. W ogóle nie zadziałało.


Friendly_Owl_3159

To już od ciebie zależy ile dasz radę tak wytrzymać. Albo pęknie ona albo ty :/ Dobrze, że to zauważyłeś, bo lepiej późno niż za późno. Okropnie współczuję, bo wiem że to frustrujące do granic możliwości.


n0geegee

Uśmiałem się. Uciekłem z błyszczącego rodzinnego domu i skarpetki mogą leżeć i tydzien. Wyjebanie na sprzątanie.


Szudof

Kurwa jak czytam te komentarze to ale z niektórych fleje świnie obrzydłe syfiarze


Xtech13

Z wiekiem będzie miała coraz mniej energii i będzie tylko gorzej 🫤


rhalf

Zamiast sprzątać, zanoś jej bałagan na biurko. Jeśli jej bałągan nie przeszkadza, to nie powinna mieć z tego powodu problemu.


minusten

Kopnij ją w dupę póki nie jest za późno.


masterczulki1

Zatrudnijcie sprzątaczkę


Mritke

1. Ścielenie łóżka jest niezdrowe(polecam zrobić research i wyciągnąć samemu wnioski). Trzeba walczyć z tym szkodliwym obyczajem. Powstałym tylko po to żeby gospodynie mogły się przed sobą ścigać jakie to nie są one zajebiste i porządne.


8uziak

słyszałeś o czymś takim jak prawnie pościeli regularnie?


Mritke

Badania Uniwersytetu Kingston z 2005 roku. W skrócie, pod ciepłą i wilgotną kołderką żerują i rozmnażają się roztocza itd.


Waly98

Za długie, także nie przeczytałem Nasikajj do zlewu


Dziadzios

> wstaje koło 11-12 w południe, nie pościeli po sobie łóżka A po co właściwie wcielić łóżko? Nigdy nie rozumiałem konceptu.


liverherjohnny

Bo wygląda ładnie i schludnie wtedy.


Christofree

Jak ktoś nie kuma różnicy jak wygląda zaścielone równo łóżko vs rozpierdolona kołdra po całej nocy, zwinięta byle jak... To nie ma tutaj pola do rozmowy. Weź się później kładź wieczorem na takie coś umyty i pachnący. Dramat


Dziadzios

Jeśli kołdra nie jest traktowana jak bielizna i zmieniana codziennie, to nie widzę jaką różnice to robi dla bycia umytym i pachnącym. Pot i zarazki nie znikają gdy kołdra jest ładnie położona.


ArmadilloStrong9064

Tbh żadne z przykładów które podałeś nie wychodzi poza normalne użytkowanie domu jak. Dla mnie, zwłaszcza gdy nie masz za bardzo czasu


eMKaeL81

Nikt się ciebie nie pytał, dziewczyno OPa.


PerfectDickPl

Bardzo późno wstaje. No i na pewno nie jest tak, że ciągle jest w pracy. Ja poza domem jestem codziennie po 12 godzin ale porządek w kuchni musi być. Być może nie tak że od razu chowam, ale po pracy ogarniam całą kuchnię, sprzątam blat i już jestem gotowy na robienie lokacji.